W poniedziałek książę Harry miał osobiście złożyć zeznania w brytyjskim Sądzie Najwyższym w procesie przeciwko wydawcy tabloidu "Daily Mirror". Byłby to pierwszy przypadek od 130 lat, by wysoki rangą członek rodziny królewskiej stanął przed sądem w takiej roli. Ale Harry w sądzie się nie pojawił. Adwokat go tłumaczył, a sędzia wyraził zaskoczenie jego nieobecnością. Prawnik gazety nazwał ją "nadzwyczajną".
Na sali sądowej, w której miało odbyć się w poniedziałek przesłuchanie księcia Harry'ego, obecni byli dziennikarze i publiczność - relacjonuje agencja Reutera.
Prawnik Harry'ego - David Sherborne - zaskoczył jednak wszystkich, informując, że najmłodszy syn króla Karola nie pojawi się na rozprawie. Wyjaśnił sędziemu, że jego klient wyleciał ze swojego domu w Los Angeles w niedzielę wieczorem, gdzie wcześniej uczestniczył w imprezie urodzinowej swojej córki Lilibet, ale wbrew planom w poniedziałek nie był w stanie złożyć zeznań. - Plan jego podróży to jedno, a kwestie jego bezpieczeństwa to drugie. To jest dosyć skomplikowane - powiedział Sherborne na sali sądowej wypełnionej ludźmi.
Sędzia Timothy Fancourt przyznał, że był "zaskoczony" nieobecnością księcia, który miał być pierwszym z przesłuchanych świadków.
Adwokat grupy MGN, wydawcy "Daily Mirror", Andrew Green powiedział, iż to "absolutnie nadzwyczajne", że książę nie pojawił się w sądzie w uzgodnionym terminie. Zarzucił jemu i jego prawnikom, że marnują czas sądu.
Agencja Reutera podaje, że przesłuchanie księcia Harry'ego może zostać przeniesione na środę.
Pozew przeciwko tabloidom
Rozpoczęty w ubiegłym miesiącu proces jest efektem pozwu złożonego przez księcia Harry'ego i kilkoro innych celebrytów, którzy twierdzą, że dziennikarze "Daily Mirror", "Sunday Mirror" i "People" zdobywali informacje na temat ich prywatnego życia za pomocą niezgodnych z prawem sposobów, w tym poprzez włamywanie się do poczty głosowej ich telefonów.
W centrum procesu jest 207 artykułów prasowych opublikowanych między 1991 a 2011 rokiem, z czego 148 - z lat 1996-2020 - dotyczyło księcia Harry'ego.
Autorzy pozwów twierdzą, że szefostwo redakcji musiało wiedzieć o niezgodnym z prawem zbieraniu informacji będących podstawą tych artykułów i nie powstrzymało tego. Jednym z kluczowych wątków do zbadania przez sąd jest to, czy wiedział o tym Piers Morgan, który w latach 1995-2004 był redaktorem naczelnym "Daily Mirror", a obecnie jest jednym z najbardziej znanych brytyjskich dziennikarzy (i przy okazji czołowym krytykiem Harry'ego i jego amerykańskiej żony, księżnej Meghan). Morgan wielokrotnie zaprzeczał zaangażowaniu w nielegalne podsłuchy, ale to pierwszy raz, kiedy sąd będzie rozstrzygał, co faktycznie wiedział na ten temat.
MGN już w 2015 r. przy okazji zarzutów wysuniętych przez aktorkę Shobnę Gulati przyznało, że dziennikarze regularnie stosowali nielegalne metody zbierania informacji, ale zapewniało, że odbywało się to bez wiedzy szefostwa redakcji i wydawnictwa.
Źródło: Reuters, PAP