Krytykują Obamę, zdjęć nie zobaczymy


Barack Obama cofnął zgodę na udostępnienie opinii publicznej zdjęć pokazujących maltretowanie więźniów zatrzymanych przez wojska oraz wywiad USA w Iraku i Afganistanie. Decyzja prezydenta USA odbiła się głośnym echem wśród organizacji broniących praw człowieka, które uważają ją za "cios w zasadę przejrzystości i odpowiedzialności".

- Decyzja prezydenta Obamy zadaje cios zasadzie przejrzystości i odpowiedzialności. Rozumiemy troskę prezydenta o ochronę wojsk amerykańskich w Iraku i Afganistanie, ale prawdziwe niebezpieczeństwo bierze się nie z wiedzy, że doszło do nadużyć, lecz z poczucia, że winni nie zostają pociągnięci do odpowiedzialności - napisała Human Rights Watch w oświadczeniu rozesłanym do mediów.

Zdjęcia, przechowywane w związku ze śledztwem w sprawie znęcania się przez żołnierzy nad więźniami w więzieniu Abu Ghraib pod Bagdadem, po ujawnieniu tego w 2004 r. miały być udostępnione opinii publicznej na mocy orzeczenia sądu. W ten sposób rozstrzygnął on pozew skierowany przeciw rządowi przez Amerykańską Unię Swobód Obywatelskich (ACLU).

"Zdjęcia niczemu nie pomogą"

Prezydent Obama oświadczył jednak w środę, że publikacja fotografii "nie posłuży dodatkowemu zrozumieniu tego, co zrobiło w przeszłości kilka osób", natomiast "może jeszcze bardziej rozpalić antyamerykańskie nastroje i narazić na niebezpieczeństwo nasze wojska".

Prezydent może nie wykonać postanowienia sądu, korzystając z prawa władzy wykonawczej z powołaniem się na względy bezpieczeństwa państwa.

Ostatnią decyzję Obamy - podobnie jak jego wcześniejszą odmowę ścigania sądowego prawników, którzy próbowali legalnie uzasadniać tortury za rządów prezydenta George'a Busha - nieprzychylnie komentowali w TV także liberalni publicyści i eksperci.

Źródło: PAP