W Brescii znajduje się specjalny parking, na który są zwożone samochody ludzi, którzy przyjechali do szpitali jako kierowcy, ale już nie powrócili, bo zmarli - relacjonował sytuację z Lombardii Paweł Szczuciński, jeden z polskich lekarzy, którzy pojechali do Włoch, by pomagać tamtejszym medykom w walce z pandemią. Stwierdził jednak, że można mówić o "światełku w tunelu", bo maleje codzienny przyrost potwierdzonych przypadków COVID-19 i zmarłych osób zakażonych.
We Włoszech od początku epidemii zakaziło się ponad 124 tysiące osób, a ponad 15 tysięcy z nich zmarło. Najgorsza sytuacja jest w północnej części kraju - w Lombardii. Właśnie tam pojechała grupa polskich lekarzy. Pomagają w Brescii - drugim największym po Mediolanie mieście Lombardii.
"Przekażemy wiedzę, by lepiej przygotowywać naszych lekarzy na nadejście fali zachorowań"
Jeden z nich, Paweł Szczuciński, był w sobotę gościem "Faktów po Faktach" w TVN24. Mówił, że wraz z kolegami pracuje "na odcinku najciężej chorych pacjentów". - Udało się otworzyć kolejną salę intensywnej terapii. Pomagamy Włochom w ratowaniu najciężej chorych, którzy leżą pod respiratorami - mówił.
Tłumaczył, że lekarze wybrali akurat Brescię, "z jednej strony z potrzeby Włochów, a z drugiej z tego powodu, że jest tu bardzo dobry i renomowany uniwersytet medyczny".
- Dzięki temu, że mają tak duży materiał (do badań - red.) i dysponują wysokiej klasy naukowcami, byli w stanie opracować protokoły działania. Takie protokoły od nich otrzymaliśmy i będziemy je udostępniać. Przekażemy tę wiedzę, by lepiej przygotowywać naszych lekarzy na nadejście fali zachorowań - mówił Szczuciński.
"Okolice szpitala przypominały mi Czarnobyl"
Szczuciński powiedział, że gdy dotarł z zespołem na miejsce, w którym obecnie pracują, "okolice szpitala trochę przypominały mu atmosferą Czarnobyl, wymarłe miasto" -. Byłem tam rok temu jako turysta, wtedy miasto tętniło życiem - dodał.
Opowiadał też, że w Brescii "znajduje się specjalny parking stworzony przez żandarmerię, na który są zwożone samochody ludzi, którzy przyjechali do szpitali jako kierowcy, ale już nie powrócili, bo zmarli w szpitalach". - To daje jakiś ogląd na sytuację - podkreślił gość TVN24.
Szczuciński: widać światełko w tunelu
Zdaniem Szczucińskiego we Włoszech widać już "światełko w tunelu" jeśli chodzi o epidemię koronawirusa.
- Co prawda liczba chorych narasta, ale dziennie o jakieś dwa procent w regionie Brescia. Jeżeli przyrost jest mniejszy niż 10 procent w ciągu dnia - a było tak, że wynosił 30 procent - to jest, z punktu widzenia epidemiologii, pozytyw - wyjaśniał.
Zaznaczył jednak, że "włoska służba zdrowia jest na bardzo wysokim poziomie, ma bardzo nowoczesny sprzęt i dobrych lekarzy".
- W Polsce też mamy świetnych medyków, ale nie jesteśmy tak rozwinięci jak ten najbogatszy region Włoch, czyli Lombardia. Jeżeli w Polsce by doszło do takiej fali zachorowań jak we Włoszech, może dojść do bardzo dramatycznych sytuacji i decyzji, do których byśmy nie chcieli dopuścić - kto ma być odłączony od respiratora - mówił lekarz.
Szczuciński ostrzegał, że "każdy człowiek, który nie będzie się stosował w sposób rygorystyczny do zasad izolowania i do zasad higieny, musi sobie zdawać sprawę, że potencjalnie może być w jednej osobie samobójcą i mordercą".
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24