Przed śmiercią zostawił list w telefonie, był zakażony koronawirusem. "Kocham was całym moim sercem"

Źródło:
Buzzfeed

Jestem szczęściarzem i jestem dumny z bycia mężem i ojcem - napisał w notatce w telefonie 32-letni Jonathan Coelho przed śmiercią w szpitalu po zakażeniu koronawirusem. List po jego śmierci znalazła żona. - Jestem wdzięczna, że znalazłam notatkę od niego, ale część mnie jest smutna - powiedziała.

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Mąż 33-letniej Katie Coelho, Jonathan, zmarł w szpitalu Danbury w Connecticut. Przyczyną było zatrzymanie akcji serca powikłane z zakażeniem koronawirusem. Miał 32 lata.

"Katie, jesteś najpiękniejszą opiekuńczą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem"

Katie zdecydowała się na przejrzenie telefonu komórkowego męża po jego śmierci, żeby zapisać jak najwięcej wspólnych zdjęć, które zrobił. Oprócz fotografii znalazła tam jeszcze notatkę od Jona.

Jon i Katie Coelho Facebook: Katie Coelho

"Kocham was całym moim sercem, daliście mi najlepsze życie, o jakie kiedykolwiek mógłbym prosić" - napisał. "Jestem szczęściarzem i jestem dumny z bycia mężem i ojcem Braedyn i Penny" - dodał mąż Katie.

Katie i Jon, którzy pobrali się w 2013 roku, mieli dwójkę dzieci - dwulatka Braedyna i 10-miesięczną Penelope. Wcześniej Katie dwa razy poroniła, potem małżeństwo zdecydowało się na in vitro. Braedyn urodził się z poważnymi problemami neurologicznymi i lekarze dawali mu sześć tygodni życia. Chłopiec cudem przeżył, a Katie zajmuje się nim i córką. Na rodzinę zarabiał Jonathan, który pracował w sądzie.

"Katie, jesteś najpiękniejszą opiekuńczą osobą, jaką kiedykolwiek spotkałem" - kontynuował Jon w notatce. "Jesteś naprawdę jedyna w swoim rodzaju... Upewnij się, że żyjesz szczęśliwie i z tą samą pasją, która sprawiła, że ​​się w tobie zakochałem. To, że jesteś najlepszą mamą dla dzieci, jest najwspanialszą rzeczą, jakiej kiedykolwiek doświadczyłem" - napisał.

Wspomniał też o swoich dzieciach. - "Powiedz Braedynowi, że jest moim najlepszych kumplem i jestem dumny z bycia jego ojcem i ze wszystkich niesamowitych rzeczy, których dokonał i które dalej robi" - stwierdził. "Niech Penelope wie, że jest księżniczką i może mieć wszystko, czego w swoim życiu zapragnie" - dodał. Przekonywał też Katie, żeby znowu poszukała miłości.

Katie sądzi, że jej mąż musiał napisać list jeszcze zanim został podłączony do respiratora kilka tygodni temu.

- Chociaż walczył o życie przez ostatni miesiąc, wiem, że do ostatniej sekundy chciał się upewnić, że dzieci i ja czujemy się dobrze - powiedziała. - Wiedział, że musi mi coś powiedzieć, ponieważ nie mogłam z nim od długiego czasu rozmawiać - dodała.

Czytaj więcej w raporcie tvn24.pl: Koronawirus - najważniejsze informacje >>>

"Bardzo bał się tego, co stanie się z naszym synem, jeśli złapie wirusa"

Ponieważ Braedyn jest w grupie ryzyka, rodzina starała się izolować. Katie pozostawała w domu z dziećmi, ale Jon jako niezbędny pracownik musiał jeździć do sądu. Katie podkreśla, że mąż nosił rękawiczki, maseczki i często mył ręce. - Był bardzo czujny, ponieważ tak bardzo bał się tego, co stanie się z naszym synem, jeśli złapie wirusa - powiedziała Katie.

Jednak 24 marca Jon uzyskał pozytywny wynik testu na koronawirusa. Nie czuł się bardzo źle, ale po wyniku testu zdecydował się na odseparowanie od rodziny w oddzielnej części domu. - W ciągu doby zaczął kaszleć, nie mógł złapać oddechu - relacjonowała Katie. - Lekarz kazał mu jechać do szpitala - dodała.

Przez tydzień próbowano leczyć go lekami, jednak wciąż bez efektu i konieczne okazało się podłączenie do respiratora. Lekarze spodziewali się, że wyzdrowieje. Pomiędzy kolejnymi podłączeniami do respiratora kontaktował się z rodziną przez wideoczat.

Stan Jona jednak się pogarszał, choroba zaatakowała również jego nerki i miał wysoką gorączkę. Lekarze musieli podawać mu leki nasenne, ponieważ nocami budził się i, majacząc, próbował w panice wyrwać sobie rurki od respiratora. Kilka tygodni później stan męża Katie znowu się poprawił, lekarze zaczęli sprawdzać, jak radzi sobie bez aparatury wspomagającej oddychanie. Jednak po dniu takich testów Jon zmarł z powodu zatrzymania akcji serca.

Wcześniej dwukrotnie wygrał z rakiem

Katie stwierdziła, że ona i lekarze wciąż nie do końca wiedzą, jak to się stało, ponieważ wydawało się, że poza atakami paniki Jon czuł się dobrze tuż przed śmiercią. Katie próbowała dotrzeć do szpitala, kiedy lekarze poinformowali ją o złym stanie męża, jednak zanim tam dojechała, Jonathan zmarł.

Kobieta do tej pory nie może uwierzyć, że jej mąż nie wróci żywy ze szpitala. Wcześniej dwukrotnie przeszedł raka - w wieku ośmiu i 16 lat. Był jednak w remisji już tak długo, że zdaniem lekarza nie powinno to było powodować komplikacji.

- Jestem wdzięczna, że znalazłam notatkę od niego, ale część mnie jest smutna - powiedziała Katie. - Bo wiem, jak przestraszony był i gdzie musiał być jego umysł, że pomyślał o napisaniu czegoś takiego - stwierdziła. - Czuję, że część mnie umarła - dodała. - Był moim przyjacielem przez 13 lat, a małżeństwem byliśmy przez osiem i był jedyną osobą, która rozumiała nasze życie z dzieckiem ze specjalnymi potrzebami - wyjaśniła.

Autorka/Autor:mart/kab

Źródło: Buzzfeed

Źródło zdjęcia głównego: Facebook: Katie Coelho

Tagi:
Raporty: