Liczba przypadków koronawirusa w stanie Nowy Jork wzrosła w ciągu doby do ponad 75 tysięcy. Gubernator stanu Nowy Jork Andrew Cuomo przyznał we wtorek, że wirus SARS-CoV-2 jest bardziej niebezpieczny, niż zakładano. Od poniedziałku rano w całym stanie zmarły 332 osoby, zwiększając tym samym liczbę ofiar śmiertelnych do 1550.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>
Z prawie 76 tysięcy zakażeń stan Nowy Jork stał się obecnie epicentrum choroby COVID-19 na świecie. Wyprzedził chińską prowincję Hubei, która odnotowała 67801 potwierdzonych przypadków, odkąd wirus pojawił się tam w grudniu.
- Nie doceniliśmy tego wirusa. Jest mocniejszy, bardziej niebezpieczny, niż się spodziewaliśmy - ocenił gubernator stanu Nowy Jork Andrew Cuomo. - Wszyscy jesteśmy zaniepokojeni, wszyscy jesteśmy zmęczeni. Przez długi czas przychodzą złe wieści. Cały nasz styl życia został zakłócony. Każdy chce wiedzieć jedno, kiedy to się to skończy. Nikt nie wie - dodał.
KORONAWIRUS – NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE. RAPORT TVN24.PL >>>
"Im dłużej korzystasz z respiratora, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że z niego wyjdziesz"
W ciągu nocy liczba potwierdzonych zakażeń w stanie Nowy Jork wzrosła o 14 procent. Według prognoz szczyt zakażeń nastąpi za 14 do 21 dni. - Jeśli szczyt będzie za 14-21 dni, to po wejściu na niego trzeba zejść po drugiej stronie góry. Ureguluj swoje oczekiwania tak, abyś nie był rozczarowany każdego ranka, kiedy wstajesz - radził gubernator.
Gubernator nazwał batalię z COVID-19 wojną, jakiej wcześniej jeszcze nie było. W jego opinii wymaga to innego sposobu myślenia i przekształceń organizacyjnych. Przekonywał, że pacjenci potrzebują respiratorów na znacznie dłuższy czas niż większość innych chorych, którzy doświadczają problemów z oddychaniem.
- Im dłużej korzystasz z respiratora, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że z niego [zakażenia - przyp. red.] wyjdziesz - powiedział Andrew Cuomo. Jak powtórzył, stan Nowy Jork potrzebuje tych urządzeń znacznie więcej. Zamówiono w Chinach 17 tysięcy respiratorów, każdy wartości 25 tysięcy dolarów.
"Wszyscy są narażeni na tego wirusa. Każdego traktuje jednakowo"
Podczas konferencji prasowej w stolicy stanu Albany gubernator powiadomił, że wirusem zaraził się jego brat 49-letni Chris Cuomo, który sam poddał się izolacji. Jest on prezenterem programu telewizji CNN Cuomo Prime Time. Kontynuuje pracę z domu.
- Wszyscy są narażeni na tego wirusa. Każdego traktuje jednakowo - powiedział gubernator, dodając, że brat jest zarazem jego największym przyjacielem. - Jest on mocny, choć nie tak mocny jak sądził - zażartował. - I nic mu się nie stanie - powiedział.
Gubernator wykorzystał przykład choroby brata, aby uwypuklić znaczenie nakazanego dystansu społecznego. Przypomniał, że dwa tygodnie temu sugerował w rozmowie z Chrisem, aby przebywająca u niego ich matka powróciła do swojego domu, gdzie mieszka samotnie. - Gdyby matka wciąż była u brata, mielibyśmy zupełnie inną sytuację, ponieważ istnieje duże prawdopodobieństwo, że ona zostałaby także zakażona. Wtedy stanęlibyśmy w obliczu innej sytuacji niż tylko mój brat siedzący przez dwa tygodnie w piwnicy w domu - powiedział.
Andrew Cuomo wzywał ludzi do zachowania ostrożności, nawet jeśli - jak mówił - oznacza to pozostawanie w izolacji przez długi czas. Zapowiedział także, że zamierza przenieść pracowników służby zdrowia z niezapełnionych jeszcze szpitali w stanie Nowy Jork do przepełnionych i przeciążonych szpitali w mieście.
Połowa zgonów na COVID-19 przypada na stan Nowy Jork
Ponad 45 procent zgonów z powodu koronawirusa przypada w USA na stan Nowy Jork, gdzie łącznie zmarło już 1550 osób - wynika z danych przekazanych przez dziennik "New York Times". Kolejny jest stan Waszyngton (223), New Jersey (199) i Michigan (197). Po ponad 100 osób zmarło również w Luizjanie (186), Kalifornii (146) oraz Georgii (102). W USA do wtorku łącznie odnotowano ponad trzy tysiące zgonów z powodu koronawirusa - to więcej niż wykazały oficjalne statystyki w Chinach - 3305. Liczba ofiar śmiertelnych plasuje Stany Zjednoczone na czwartym miejscu po Włoszech, Hiszpanii i Francji.
W Stanach Zjednoczonych wykryto ponad 175 tysięcy przypadków koronawirusa. Amerykańskie władze mówią, że najlepsze scenariusze zakładają od 100 tysięcy do 200 tysięcy ofiar śmiertelnych w USA. Szczyt epidemii w Stanach Zjednoczonych ma przypaść w okolicach Świąt Wielkanocnych. Według Centrum do spraw Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) nawet 25 procent chorych z COVID-19 nie wykazuje żadnych symptomów.
Ponad dwóm trzecim Amerykanów władze nakazały pozostanie w domach. Miejsce zamieszkania można opuścić jedynie w wyjątkowych przypadkach, między innymi by pójść do pracy czy na zakupy oraz by uprawiać sport.
Próba ratowania gospodarki
Od koronawirusa cierpi też amerykańska gospodarka. Zamknięte są sklepy, bary i restauracje, firmy upadają, a miliony ludzi tracą pracę. Na ratunek gospodarce Kongres przyjął, a prezydent Donald Trump podpisał rekordowy pakiet stymulacyjny o wartości około 2,2 biliona dolarów - stanowiące około 10 procent PKB USA.
Politycy negocjują już kolejny pakiet; część z nich uznaje, że dotychczasowe dofinansowanie gospodarki może okazać się niewystarczające. Trump wyraził w czwartek poparcie dla nowego pakietu - jego zdaniem powinien on również być warty około 2 biliona dolarów i dotyczyć wyłącznie rynku pracy oraz infrastruktury.
W walce o życie Amerykanów kluczowe jest wyposażenie szpitali. Wiele z nich jest przeciążonych, brakuje w nich środków ochronnych; niektóre pielęgniarki noszą te same maseczki ochronne przez kilka dni. Władze stanowe i lokalne często ostrzegają, że niedługo nie będzie dla pacjentów respiratorów i łóżek, a także krytykują Trumpa za niewystarczającą pomoc federalną.
Autorka/Autor: asty//now
Źródło: PAP