Brakuje respiratorów, ciała trafiają do ciężarówek. Nowy Jork "przytłoczony" walką

Sytuacja jest naprawdę przytłaczająca, z dnia na dzień jest coraz gorzej. Nie mamy nawet materiałów niezbędnych do opiekowania się pacjentami - mówi doktor Colleen Smith, która pracuje w nowojorskim szpitalu Elmhurst. Placówka ta została w całości przeznaczona do walki z pandemią COVID-19 powodowanej przez koronawirusa, jednak lekarze w jednym z największych miast świata alarmują, że sytuacja urosła do rozmiarów "apokaliptycznych".

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Nowy Jork stał się centrum walki z chorobą COVID-19 w Stanach Zjednoczonych. Liczba zakażonych w mieście przekroczyła w czwartek 21 tysięcy. W całym stanie Nowy Jork zachorowało już blisko 40 tysięcy ludzi, a 386 osób zmarło.

KORONAWIRUS. NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE W RAPORCIE TVN24.PL >>>

Nowojorskie szpitale zaczynają stawiać czoła takiemu wzrostowi liczby przypadków, który przytłoczył systemy opieki zdrowotnej między innymi w Chinach i Włoszech - pisze "New York Times" i przybliża sytuację w jednym z nich.

Elmhurst Hospital Center w dzielnicy Queens dysponuje 545 łóżkami. Chorzy, którzy nie są zakażeni koronawirusem, są przenoszeni do innych placówek. Szpital koncentruje się na walce z epidemią.

Lekarze mają do dyspozycji kilkadziesiąt respiratorów. Codziennie stykają się z pacjentami na granicy życia i śmierci. W środę w Elmhurst zmarło 13 osób. Zdarzało się, że ludzie umierali jeszcze w poczekalni. Na zewnątrz szpitala ustawiono ciężarówkę-chłodnię, gdzie umieszczane są zwłoki - pisze "NYT".

Pracująca w tym szpitalu 27-letnia lekarz rezydent doktor Ashley Bray powiedziała w rozmowie z "New York Times", że sytuacja jest "apokaliptyczna".

Brakuje respiratorów i sprzętu dla lekarzy

Sytuację w przeciążonej izbie przyjęć opisała w nagraniu wideo przesłanym m.in. dziennikowi "New York Times" doktor Colleen Smith, która pracuje w szpitalu Elmhurst w dzielnicy Queens. Jej zdaniem podejmowane działania są niewystarczające i zostały wszczęte zbyt późno. - Wiedzieliśmy, co się zbliża. A teraz z dnia na dzień jest coraz gorzej - oceniła.

Według lekarki szpital Elmhurst otrzymał w środę pięć dodatkowych respiratorów z innego szpitala. - Ale jeśli korzystający z nich ludzie nie umrą, to podejrzewam, że za dzień czy dwa znowu będą braki. Jest gdzieś podobno 100 mitycznych respiratorów, ale ich nie widzieliśmy - stwierdziła Smith.

- Nie dostaję pomocy, jakiej potrzebuję, nie mam nawet materiałów niezbędnych do opiekowania się pacjentami. Jesteśmy w USA, powinniśmy być krajem pierwszego świata - dodała.

Szef nowojorskich szpitali publicznych zaprzeczył, jakoby w Elmhurst miało zabraknąć respiratorów. Stwierdził, że kontynuowanie dostaw i wysyłanie dodatkowego personelu dla Elmhurst to priorytet.

"Sytuacja jest naprawdę przytłaczająca. Jesteśmy bezustannie narażeni"

Lekarka tłumaczyła też, że początkowo zwiększoną uwagę w związku z pandemią poświęcano głównie osobom z wysoką gorączką. Okazało się jednak, że u pacjentów z temperaturą w normie, lecz z bólami brzucha, dopiero podczas prześwietlenia czy tomografii komputerowej płuc wykrywano objawy charakterystyczne dla koronawirusa. Podobnie mogło być z ofiarami wypadków samochodowych.

- Dlatego zachorowali lekarze stażyści, wiele pielęgniarek i kilku lekarzy po specjalizacji. (…) Sytuacja jest naprawdę przytłaczająca. Jesteśmy bezustannie narażeni - wskazała.

Koronawirus w USA

W całych Stanach Zjednoczonych liczba potwierdzonych zakażeń koronawirusem SARS-CoV-2 przekroczyła 83 tysiące.

Czytaj także: