To była konieczna podróż - w ten sposób dyrektor szwedzkiego Urzędu do spraw Porządku Publicznego i Sytuacji Kryzysowych (MSB) Dan Eliasson tłumaczył spędzenie świąt na Wyspach Kanaryjskich. Został przyłapany przez gazetę "Expressen" na lotnisku w Las Palmas. W Szwecji rząd apelował o rezygnację z wyjazdów z powodu epidemii.
Eliasson został przyłapany przez gazetę "Expressen" na lotnisku w Las Palmas, gdy wracał do Szwecji. Pytany o powód podróży, odpowiedział, że była ona "konieczna". - Mam córkę, która tu mieszka, i spędziłem Boże Narodzenie z nią i moją rodziną - wyjaśnił. Dodał, że dokonał oceny sytuacji, wcześniej, rezygnując z wielu innych wyjazdów.
Eliasson twierdzi, że choć był na urlopie, to utrzymywał zdalny kontakt ze współpracownikami. Wcześniej Urząd do spraw Porządku Publicznego i Sytuacji Kryzysowych (MSB) odmówił gazecie informacji o wyjeździe dyrektora, zasłaniając się kwestiami bezpieczeństwa.
"Sytuacja jest poważna, a służba zdrowia jest pod presją"
Wyjazd Eliassona został ostro skrytykowany w mediach. - To niezwykłe, że szef głównego urzędu walczącego z kryzysem decyduje się na spędzenie świąt na Wyspach Kanaryjskich. Zwłaszcza, gdy sytuacja jest poważna, a służba zdrowia jest pod presją - zauważył jeden z komentatorów telewizji publicznej SVT.
Zwolnienia dyrektora zażądał nawet sprzyjający na ogół rządowi socjaldemokratyczny publicysta Goeran Greider. Media ujawniły poprzednio, że mimo własnych apeli centra handlowe w okresie świąt odwiedzili premier Szwecji Stefan Loefven oraz minister sprawiedliwości Morgan Johansson. Obaj jednak wykazali skruchę.
Eliasson był w latach 2015-2018 szefem szwedzkiej policji, mocno krytykowanym za brak zdecydowanych kroków w walce z przestępczością.
Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: CC BY-SA 2.0