Liczba zakażeń poszybowała po przełożeniu terminu igrzysk. "Mogli mieć interes, żeby tę sytuację zataić"

Źródło:
TVN24
Japonia podczas epidemii
Japonia podczas epidemiiTVN24
wideo 2/3
Japonia szczelnie zamkniętaTVN24

Przybywa związanych z koronawirusem zachorowań w Japonii, choć jeszcze przed odwołaniem zaplanowanych na ten rok tokijskich igrzysk olimpijskich zainfekowanych w tym kraju oficjalnie było niewielu. Fakt, że statystyki poszybowały w górę po ogłoszeniu, że zawody zostaną przełożone, wywołał lawinę spekulacji. Materiał magazynu "Polska i Świat".

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Ulice Tokio od dawna nie były tak wyludnione. Od tygodnia w całej Japonii obowiązuje stan nadzwyczajny. Władze namawiają, by pozostać w domach. Powodem jest wzrost liczby zakażeń koronawirusem. - Musimy zminimalizować kontakt między ludźmi, żeby zmniejszyć liczbę zakażeń – przekonuje premier Shinzo Abe. - Potrzebujemy też dobrze przygotować system medyczny. Dlatego przez miesiąc obowiązywać będzie stan nadzwyczajny – dodaje. Dla prawie 130-milionowej Japonii to wyjątkowo trudny czas. Wielkim wizerunkowym ciosem było dla wielu przełożenie igrzysk olimpijskich, które miały się odbyć latem. Z powodu pandemii przesunięto je na kolejny rok.

"W pewnym momencie naprawdę wydawało się, że Japonia ma wirusa pod kontrolą"

Początkowo Japonia jawiła się jako kraj, który dobrze sobie radzi z koronawirusowym zagrożeniem. Odnotowywana dzienna liczba zakażeń to było kilkanaście, góra pięćdziesiąt przypadków. Nagle, w dniu ogłoszenia decyzji o przełożeniu największej sportowej imprezy świata, liczby zaczęły radykalnie rosnąć, do nawet siedmiuset jednego dnia. Zainfekowanych jest teraz w Japonii 12 tysięcy osób, a nie tysiąc jak przed miesiącem.

Dla wielu to nie przypadek, że akurat w momencie ogłoszenia informacji o przełożeniu igrzysk tempo rozwoju epidemii tak przyspieszyło. - W pewnym momencie naprawdę wydawało się, że Japonia ma wirusa pod kontrolą – przyznaje dziennikarz sport.pl Paweł Wilkowicz. - Bardziej mówiono nie o tym, że w Japonii będzie koronawirus, ale o to się martwiono, że do Japonii przywiozą go sportowcy – dodaje.

"Mogli mieć interes, żeby tę sytuację zataić"

KORONAWIRUS – NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE. RAPORT TVN24.PL >>>

Władze niemal do końca nie chciały brać pod uwagę odwołania zawodów czy choćby przesunięcia ich w czasie. 11 marca Yoshiro Mori prezydent Komitetu Organizacyjnego Igrzysk Tokio 2020 mówił, że władze nie myślą o zmianie planów czy przełożeniu igrzysk. Komitet ugiął się pod naporem środowiska sportowego, które nie chciało rywalizacji w czasach epidemii.

- Mogli mieć interes, żeby tę sytuację zataić, by nie wywołać paniki międzynarodowej – twierdzi Zachariasz Popiołek z Uniwersytetu Keio w Tokio.

W efekcie jedne z najdroższych igrzysk w historii będą jeszcze droższe, bo do już wydanych prawie trzydziestu miliardów dolarów trzeba dołożyć kolejne. - Wszyscy zdawali sobie sprawę, że odwołanie czy nawet przesunięcie będzie wiązało się z ogromnymi stratami dla gospodarki japońskiej. Te szacowane straty to około sześć miliardów dolarów – wylicza Hana Umeda, artystka i kulturoznawczyni, która mieszkała w Tokio.

Autorka/Autor:Maciej Cnota

Źródło: TVN24

Tagi:
Magazyny:
Raporty: