W ciągu ostatniej doby w Indiach odnotowano blisko 315 tysięcy nowych zakażeń koronawirusem. To najwyższy dobowy przyrost zachorowań, jaki potwierdzono dotychczas w jednym państwie na świecie. Szpitale w północnej i zachodniej części kraju borykają się z problem dostępności łóżek. Kończy się tlen ratujący chorych na COVID-19 - przekazała agencja Reutera.
Dotychczas najwyższym dobowym bilansem zakażeń na świecie był ten, który w styczniu tego roku odnotowano w Stanach Zjednoczonych. Amerykańskie władze potwierdziły wówczas ponad 297 tysięcy zakażeń. Podczas gdy sytuacja w USA systematycznie się poprawia, od kilkunastu dni przez Indie przetacza się druga fala pandemii, która w wielu miejscach kraju przybiera dramatyczny obrót.
W czwartek władze poinformowały o 314 835 nowych infekcjach. To najwyższy odnotowany dotychczas na świecie dobowy przyrost zakażeń koronawirusem w jednym państwie. Zmarły 2104 osoby. Od początku pandemii COVID-19 w Indiach potwierdzono blisko 16 milionów zakażeń oraz 184 tysiące ofiar śmiertelnych. Rzeczywista skala pandemii może być znacznie wyższa z powodu ograniczonej liczby testów wykonywanych w liczącym 1,3 miliarda ludzi kraju.
Kończy się tlen
Szpitale w północnej i zachodniej części Indii wydały komunikaty, w których ostrzegły, że posiadane przez nich zapasy tlenu medycznego, który wykorzystywany jest do ratowania pacjentów chorujących na COVID-19, wystarczą na kilka godzin. W stolicy kraju, Nowym Delhi w ponad dwóch trzecich szpitali nie ma wolnych łóżek. Lekarze doradzają pacjentom, by pozostawali w domach.
- Sytuacja jest dramatyczna - powiedział agencji Reutera doktor Kirit Gadhvi, prezes stowarzyszenia lekarzy w 7-milionowej aglomeracji Ahmadabad, w stanie Gudźarat w zachodniej części kraju. - Pacjenci walczą o łóżka w szpitalach covidowych. Szczególnie dotkliwy jest to, że brakuje tlenu - ocenił.
BBC wskazuje, że wiele osób - choć niemożliwe jest dokładne oszacowanie ile - zmarło w Indiach w oczekiwaniu na tlen. Na zdjęciach ze stanu Uttar Pradesh pokazywanych w mediach, widać ludzi z pustymi butlami tlenowymi, którzy zbierają się przed budynkami szpitali.
Według danych rządowych Indie produkują 7,5 tysięcy ton tlenu medycznego, z czego 6,6 tysięcy ton trafia obecnie do rozdysponowania przez władze stanowe w ośrodkach opieki zdrowia. Rząd premiera Narendry Modiego ogłosił zwiększenie dostaw do ośmiu najbardziej potrzebujących regionów. Sekretarz w ministerstwie zdrowia Rajesh Bhushan poinformował na konferencji prasowej, że tlen wykorzystywany w przemyśle, w tym z części hut stali, trafi do szpitali.
- Zespół, działający 24 godziny na dobę i siedem dni w tygodniu, będzie mediował w sporach między stanami o dostawy tlenu - powiedział dziennikowi "Hindu" sekretarz Bhushan. - Zielone korytarze zostały utworzone, aby zapewnić szybki przejazd cystern z tlenem - dodał.
"Jeśli rządy zaczynają kraść tlen, będziemy mieli chaos"
Dyrektor szpitala św. Szczepana w południowym Delhi Satyendra Jain wszczął alarm w środę po południu. W upublicznionym liście do władz miejskich oceniał, że tlen skończy się w ciągu czterech godzin. - Zostaliśmy poinformowani przez dostawcę, że jego fabryka w stanie Hariana została zaplombowana i nie może dostarczyć tlenu - pisał.
Władze sąsiadującego z Delhi stanu Hariana zablokowały transporty tlenu z tamtejszych fabryk. Anil Vij, minister zdrowia Harjany w serii wpisów i wideo w mediach społecznościowych oskarżył rząd w Delhi o "kradzież" tlenu, przeznaczonego dla szpitala w Faridabadzie.
- Dowiedziałem się, że cysterna (z tlenem - red.) w drodze do faridabadzkich szpitali została wczoraj zatrzymana przez pewnych ludzi w Delhi. Jeśli rządy (stanowe - red.) zaczynają kraść tlen w ten sposób, będziemy mieli chaos - tłumaczył, dodając, że cysterny otrzymają eskortę stanowej policji.
"Wybłagaj, pożycz lub ukradnij"
Prywatne szpitale zaczęły naciskać władze publicznie, informując, na ile godzin wystarczy tlenu w danej placówce. W środę prywatny szpital Indraprastha Apollo w Nowym Delhi z 350 pacjentami chorymi na COVID-19 miał zapasy tlenu na 10-12 godzin. "Zapas tlenu jest na niebezpiecznie niskim poziomie przez opóźnione dostawy przez ostatni tydzień. Wzywamy rządy stanowe i rząd centralny do zapewnienia dostaw, aby uniknąć katastrofalnych incydentów zwianych z pacjentami" - napisał dyrektor szpitala P Shivakumar.
"Wybłagaj, pożycz lub ukradnij. To kryzys narodowy" - "Indian Express" cytuje sędziego Vipina Sanghiego z sądu, który rozpatrywał skargę sieci prywatnych szpitali Max Healthcare. Sędzia wezwał rząd Indii do pomocy władzom stanowym. - Jesteśmy zszokowani i zniesmaczeni, że rząd zdaje się nie widzieć sytuacji - komentował sędzia.
"Jeśli nie wprowadzimy ograniczeń, staniemy w obliczu katastrofy"
Władze stanu Maharasztra, najbogatszego regionu Indii ze stolicą finansową kraju Bombajem, od czwartku wprowadziły dodatkowe restrykcje, które zaostrzają obowiązujący od 14 kwietnia lockdown. Maharasztra od początku pandemii była epicentrum rozwoju COVID-19 w Indiach. Odnotowano tam jedną czwartą wszystkich zakażeń w kraju oraz ponad 67 tysięcy ofiar śmiertelnych.
Ścisłą kwarantannę na początku tygodnia wprowadziły także władze regionu stołecznego Delhi. - Jeśli nie wprowadzimy teraz tych ograniczeń, staniemy w obliczu jeszcze większej katastrofy. Kwarantanna zacznie się dziś wieczorem i potrwa do następnego poniedziałku - przekazał premier władz regionalnych Arvind Kejriwal.
Premier Modi: druga fala przyszła jak huragan
Wirusolog Shahid Jamil powiedział, że źródłem bardzo intensywnego rozprzestrzeniania się koronawirusa były ostatnie lokalne i stanowe wybory z poprzedzającymi je masowymi wiecami politycznymi oraz główne hinduskie święto Kumbhamela, podczas którego setki tysięcy wyznawców zażywały rytualnych kąpieli w Gangesie w mieście Haridwar na północy kraju.
W przemówieniu telewizyjnym wygłoszonym we wtorek wieczorem premier Narendra Modi wezwał swoich rodaków do zrobienia więcej w sprawie koronawirusa, aby uniknąć kolejnych lockdownów w kraju.
W pierwszym wystąpieniu telewizyjnym od zwiększenia liczby zakażeń Modi przyznał, że Indie toczą "kolejną wielką bitwę". - Sytuacja była pod kontrolą jeszcze kilka tygodni temu, a druga fala przyszła jak huragan - ocenił.
"Podwójna mutacja" koronawirusa
Zdaniem ekspertów wpływ na dramatyczne pogorszenie się sytuacji w Indiach mają nowe warianty koronawirusa, w tym "podwójnie zmutowany", który po raz pierwszy odnotowano właśnie w tym kraju. - Podwójnie zmutowany (wirus - red.) jest znacznie bardziej zakaźny niż starsze warianty wirusa - mówił profesor Gautam Menon z Ashoka University.
Źródło: Reuters, PAP, BBC