Komisarz Unii Europejskiej do spraw zdrowia Stela Kiriakidu podkreśla, że państwa członkowskie nie mogą same negocjować zakupu szczepionek, bo same się do tego zobowiązały. Te słowa padają wkrótce po informacji o tym, że osobne porozumienia z dwoma producentami podpisały Niemcy. Berlin przekonuje, że to dawki dodatkowe, których dostawy nie odbędą się kosztem innych państw. Materiał magazynu "Polska i Świat".
Procedura unijnych zakupów szczepionek miała być skuteczna, przejrzysta i wspólna. Dlatego nie ma co się dziwić, że wiadomość o dodatkowych zakupach Niemców wywołała kontrowersje. Chodzi o wstępne umowy z firmami, które dostarczą im łącznie 50 milionów dawek szczepionki. To niemieckie BioNTech i CureVac.
- To było trochę niesportowe zachowanie, ale musimy też wziąć pod uwagę, że Niemcy, czyli niemiecki podatnik zainwestował 700 milionów euro w badania nad szczepionkami BioNTech i CureVac – mówi kierownik polskiej redakcji "Deutsche Welle" Bartosz Dudek.
Jedna z głównych zasad
Ale tak samo zainwestowała w nie Wspólnota europejska, a państwa członkowskie podpisały w czerwcu umowę, która upoważnia Komisję Europejską do negocjowania w ich imieniu wstępnych zakupów szczepionek. Tu nic się nie zmienia - tłumaczy Hanno Kautz, rzecznik niemieckiego Ministerstwa Zdrowia.
- Dodatkowe dostawy, które sobie zapewniliśmy, nie mają wpływu na obecne umowy w ramach Wspólnoty. To był warunek przy podpisywaniu wstępnych umów. Nie wpłynie to też na dystrybucję. Żadne państwo członkowskie nie otrzyma szczepionek BioNTech później tylko dlatego, że Niemcy mają umowę na dodatkowe dostawy – zapewnia Kautz.
Niemcy mają je dostać dopiero po tym, jak zostanie rozdzielona unijna pula zamówień. Wstępne umowy Berlin podpisał jesienią, kiedy Niemcy sprawowały prezydencję w Unii Europejskiej.
- Jedną z głównych zasad naszej umowy jest unikanie równoległych negocjacji z firmami, bo to może osłabić skuteczność naszych wspólnych działań – mówi unijna komisarz ds. zdrowia Stela Kiriakidu. - Jestem przekonana, że każdemu z państw członkowskich zależy na przestrzeganiu zasad umowy zakupu szczepionek – dodaje.
"Niemcy zabezpieczyły sobie dostawy z części transzy Moderny"
Niemcy szczepią teraz w podobnym tempie jak Polacy, ale dużo wolniej niż Hiszpanie czy Włosi, którzy szczepią wszystkim, co dostają, bez magazynowania partii na drugą dawkę. Epidemiolog doktor Paweł Grzesiowski uważa, że to słuszna strategia. - Działamy teraz pod presją trzeciej fali pandemicznej i powinniśmy ten bufor bezpieczeństwa w postaci rezerwacji jakichś ilości dawek zmniejszyć – dodaje ekspert do spraw pandemii COVID-19 Naczelnej Rady Lekarskiej.
Minister Michał Dworczyk, rządowy pełnomocnik do spraw szczepień najpierw na spotkaniu z dziennikarzami tłumaczył, że Polska miała możliwość zawarcia podobnej jak Niemcy, pozaunijnej umowy na zakup szczepionek Moderny, ale zrezygnowała z niej ze względu na długi czas oczekiwania. Z tego samego powodu polski rząd zdecydował, że już w ramach unijnego przydziału kupi ponad sześć milionów szczepionek Moderny, chociaż mógł kupić dwa razy tyle. "Producent deklarował dostarczenie dawek na koniec 2021 roku. To oznaczałoby nawet 12 miesięcy oczekiwania" – informował minister.
Jednocześnie Michał Dworczyk zapewnił, że do Polski do końca roku trafi 60 milionów dawek szczepionki. Z puli Moderny, której nie wykorzysta Polska, najprawdopodobniej skorzystają Niemcy. - Komisja Europejska oferuje te niewykorzystane szczepionki według klucza ludności i z tego, co wiemy z Brukseli, Niemcy zabezpieczyły sobie dostawy właśnie z części tej transzy Moderny – wyjaśnia Bartosz Dudek.
Polska nie bierze udziału w spotkaniach unijnego Komitetu Bezpieczeństwa Zdrowotnego
Komisja Europejska podpisała do tej pory umowy z sześcioma producentami szczepionek. W sumie Unia ma zabezpieczyć dostawy nawet 2,5 miliarda dawek. - Ta pula jest ogromna, ale w których uczestniczymy? Czy we wszystkich sześciu? Na jaką skalę? Czy na te 8 procent, które przysługuje Polsce ze względu na populację? – pyta eurodeputowany Platformy Obywatelskiej Andrzej Halicki.
Europoseł, który ustalił, że Polska od września nie bierze udziału w spotkaniach unijnego Komitetu Bezpieczeństwa Zdrowotnego, zwraca uwagę, że na 16 posiedzeń, mamy 11 nieobecności reprezentanta Polski. - Omawiano nie tylko kwestię zamówień szczepionek, ale też logistyki, w jaki sposób je transportować – zwraca uwagę eurodeputowany.
Główny Inspektorat Sanitarny opublikował oświadczenie, w którym zaznaczył, że na posiedzeniach Komitetu nie zapadają decyzje dotyczące wspólnych zamówień. Reprezentacja Polski na spotkaniach ma być w najbliższym czasie rozszerzana.
Źródło: TVN24