Kolejne kraje i regiony rozluźniają obostrzenia związane z koronawirusem. Tłumy Nowozelandczyków udały się na znowu otwierane plaże. Podobnie w Australii oraz w amerykańskim stanie Georgia. Deklarowanym priorytetem władz jest uprawianie sportu, dlatego często plażowicze udają ćwiczenia.
Jak informuje dziennik "New Zealand Herald", we wtorek kolejki samochodów przed jednym z nowozelandzkich barów szybkiej obsługi ustawiały się już od wczesnych godzin rannych, a internauci - w tym jeden z posłów - dzielili się radością z zakupu kawy i dań na wynos w mediach społecznościowych. Ponownie na plażach pojawili się spacerowicze, a w morzu - surferzy. To właśnie ze względu na nich i pływaków ponownie udostępniono plaże.
Jak podaje Reuters, w rezultacie decyzji nowozelandzkiego rządu do pracy wróciło we wtorek ponad 400 tysięcy ludzi.
"Wygraliśmy tę bitwę"
Nowozelandzka premier Jacinda Ardern powiedziała w poniedziałek, że jej kraj "wygrał ze społecznym rozwojem koronawirusa". - W Nowej Zelandii nie ma niewykrytej społecznej transmisji (wirusa) na dużą skalę. Wygraliśmy tę bitwę, ale musimy pozostać czujni - oświadczyła Ardern. Po prawie pięciu tygodniach surowych restrykcji stopień alertu – jeszcze niedawno czwarty, czyli najwyższy - został obniżony do stopnia trzeciego w poniedziałek o godz. 23.59. Na tym poziomie zostanie utrzymany do 11 maja - zapowiedziała szefowa rządu.
Mimo ogłoszonego sukcesu, we wtorek zniesiona została tylko część z surowych ograniczeń wprowadzonych na czas epidemii. Wciąż w mocy pozostają trzy poziomy restrykcji. Ardern zapowiedziała, że kolejny krok - otwarcie centrów handlowych, lokali usługowych czy barów - to kwestia co najmniej dwóch tygodni. - Nikt nie chce drugiej fali zakażeń w Nowej Zelandii, więc musimy się przed nią strzec - powiedziała szefowa rządu.
We wtorek w kraju potwierdzono trzy nowe przypadki zakażeń koronawirusem. Łącznie zachorowały 1472 osoby, z czego 1214 wyzdrowiało, a 19 zmarło.
Australia powoli się otwiera
Plaże na powrót zostały otwarte także w Australii, która także oceniła, że udało się jej radykalnie ograniczyć rozprzestrzenianie się wirusa. We wtorek w Nowej Południowej Walii, najludniejszym stanie, władze ponownie zezwoliły na wzajemne odwiedziny w domach. W stolicy stanu Sydney otwarto też trzy publiczne plaże.
Ogółem w Australii wykryto dotąd ponad 6,7 tysięcy przypadków zakażenia koronawirusem, a 84 zakażone osoby zmarły. W ciągu ostatniej doby stwierdzono jeden nowy przypadek infekcji koronawirusem. Kluczem do pełnego otwarcia gospodarki ma być rządowa aplikacja CovidSafe, pozwalająca na śledzenie kontaktów użytkowników. Do wtorku ściągnęło ją prawie 2,5 miliona mieszkańców, czyli co dziesiąty Australijczyk.
Na plażach w Georgii znów tłumy
Oficjalnie na plaży w Tybee Island w amerykańskiej Georgii można jedynie spacerować i uprawiać sport. Zasady mają egzekwować policyjne patrole na quadach. Niektóre wejścia na plażę zabarykadowano, umieszczając obok informacje na temat tego, jak dbać o bezpieczeństwo w czasach epidemii.
Dla zmierzających nad ocean Amerykanów nie stanowi to większego problemu. Przez ogrodzenia przeskakują dzieci i dorośli, nie tylko ze sprzętem "sportowym", jak piłki i frisbee, ale również po prostu z ręcznikami i przenośnymi lodówkami. Maseczek nie ma prawie nikt. Lokalni mieszkańcy skok wykonują bez zawahania. Przybysze z innych stanów nieśmiało podpytują ich, czy aby na pewno jest to dozwolone, czy nie grozi za to mandat i jak należy zachowywać się na plaży.
Plaże otwierają się też powoli na Florydzie.
Plaża "bezpieczniejsza niż zakupy"?
"Polityka plażowa" w USA budzi nie tylko spore zainteresowanie mediów, ale i kontrowersje. Plażowicze twierdzą, że ich sposób wypoczynku jest "bezpieczniejszy niż zakupy" i że "nie da się ciągle przebywać w izolacji". Często przytaczają też argumenty o konieczności utrzymania, zwłaszcza w trakcie epidemii, dobrej formy fizycznej. Na piasku w Tybee Island w Georgii widać wielu biegaczy, piechurów i grających w piłkę. Ludzie zachowują między sobą zalecaną odległość, przechadzają się samotnie lub w parach. Nie brakuje jednak również opalających się na siedząco czy na leżąco.
To właśnie ich wyłapują policyjne patrole na quadach. Funkcjonariusze w maseczkach wzywają łamiących zasady do ruchu. Przy niektórych zatrzymują się na chwilę, ale czasem jedynie przejeżdżają w pobliżu, zachęcając gestami do ćwiczeń. Niektórzy, by uniknąć konfrontacji z władzą, na dźwięk silnika podrywają się z ręczników i udają rozciąganie. Po przejeździe quadów znów spokojnie na nich się kładą.
Zamiarem lokalnych władz nie jest bezwzględne egzekwowanie przepisów, ale stworzenie atmosfery przypominającej o szczególnych czasach - tłumaczą komentatorzy. - Nie grożą żadne mandaty, to i tak jedynie ostrzeżenia - uspokaja ratownik morski Andy. Przyznaje, iż ma nadzieję, że od początku maja - gdy skończy się w Georgii nakaz pozostania w domu - "wszystko wróci do normy", a turyści znów wypełnią plaże. W ciągu ostatniego miesiąca ruch turystyczny w Tybee Island odnotował rekordowy spadek - koronawirus odstraszył przyjezdnych bardziej niż zdarzające się tutaj od czasu do czasu ataki rekinów.
W USA potwierdzono dotąd 1 010 507 zakażeń koronawirusem, z czego 56 803 osób zmarło.
Źródło: PAP