Uciekła ze szpitala w czasie kwarantanny. Mówi, że policja i lekarze się nią nie interesują

32-letnia mieszkanka Petersburga uciekła ze szpitala, gdzie po powrocie z Chin, z podejrzeniem koronawirusa, została umieszczona w celach kwarantanny. Główny lekarz placówki uznał jej zachowanie za "aspołeczne".

11 lutego 32-letnia Ałła z Petersburga powiedziała portalowi Fontanka, że pod koniec stycznia wróciła z Chin. Zbadano ją pod kątem obecności koronawirusa najpierw w Chabarowsku, a później w Petersburgu. Badania - jak twierdziła - wykazały, że jest zdrowa.

RAPORT: Koronawirus z Chin

Kilka dni później Ałła poczuła jednak silny ból w gardle. Wezwała wtedy pogotowie. Wraz z lekarzami przyjechała do niej komisja Rospotrebnadzoru (odpowiednik polskiego sanepidu). Rosjanka trafiła na obserwację do petersburskiego szpitala im. Botkina.

Regiony Rosji, gdzie zostały zamknięte przejścia graniczne z Chinami
Regiony Rosji, gdzie zostały zamknięte przejścia graniczne z Chinami
Źródło: Wikipedia, tvn24.pl

Kobieta twierdzi, że lekarze i urzędnicy Rospotrebnadzoru obiecali jej spędzenie w placówce tylko doby, okazało się jednak, że ma ona zostać w szpitalu 14 dni - tyle, ile wynosi okres kwarantanny osób z podejrzeniem koronawirusa.

To działania, do których stosują się kraje na całym świecie, w których stwierdzono podejrzenie zakażenia koronawirusem.

CZYTAJ: Jak chronić się przed koronawirusem

Niepocieszona jednak tym faktem Ałła postanowiła, że ucieknie. Twierdzi, że zrobiła to 7 lutego. W mediach społecznościowych opisała, w jaki sposób udało jej się wydostać z zamkniętego na elektroniczny zamek pomieszczenia i wejść do windy. Utrzymuje, że w Petersburgu nikt nie ogłaszał "stanu wyjątkowego" w związku z chińskim koronawirusem, a lekarze nie mieli prawa trzymać jej w szpitalu wbrew jej woli. Dlatego postanowiła walczyć o swoje prawa. "Uciekinierka" wyjaśniła również, że "nie mogła napisać oświadczenia odmawiającego hospitalizacji, ponieważ nikt nie dał jej długopisu i papieru".

"Aspołeczne zachowanie pacjentki"

Inną wersję wydarzeń przedstawił główny lekarz szpitala im. Botkina, Aleksiej Jakowliew. Powiedział on petersburskiej telewizji Piatyj Kanał, że pacjentka przyjechała do nich z podpisanym rozporządzeniem od głównego lekarza sanitarnego w Petersburgu, w którym została poinformowana o konieczności obserwacji medycznej.

Aktualnie czytasz: Uciekła ze szpitala w czasie kwarantanny. Mówi, że policja i lekarze się nią nie interesują

Jakowliew zwrócił uwagę, że szpitale nie mają prawa ograniczać wolności obywateli, a jedynie zapewnić możliwość badań. Jednak - jak uznał - zachowanie osoby, która dobrowolnie podpisała zgodę na pobyt w szpitalu, a później samowolnie opuściła to miejsce, jest nieodpowiedzialne. - Uważam to za zachowanie aspołeczne. Tak niska odpowiedzialność obywatelska najbardziej nas niepokoi - stwierdził, cytowany przez petersburską stację. Przekazał również, że szpital poinformował policję o tym zdarzeniu.

Według Ałły, od 7 lutego ani policja, ani lekarze jej zniknięciem się nie zainteresowali.

Zarejestrowany na Łotwie, niezależny rosyjskojęzyczny portal Meduza pisze, że wcześniej ze szpitala przed kwarantanną uciekła także ciężarna mieszkanka miasta Samara nad Wołgą, która bała się, że zostanie tam zakażona koronawirusem. "Uciekinierka - jak napisał portal - za swój czyn nie poniosła odpowiedzialności, skończyło się jedynie na pouczającej rozmowie z policją".

Ewakuacja z Wuhan

5 lutego rosyjskie ministerstwo obrony poinformowało o ewakuacji obywateli Rosji z chińskiego miasta Wuhan i prowincji Hubei. Do ośrodka kwarantanny w obwodzie tiumeńskim na Syberii trafiły 144 osoby.

W Rosji jak dotąd potwierdzono dwa przypadki zakażenia koronawirusem, wykrytego u obywateli Chin przebywających w azjatyckiej części Rosji: w Kraju Zabajkalskim i w obwodzie tiumeńskim. Jak podały w środę rosyjskie media, zakażeni zostali wyleczeni i wypisani ze szpitali w Czycie i Tiumeni na Syberii.

Czytaj także: