Policja i wojsko na ulicach, zamknięte szkoły, bary i sklepy, wstrzymany transport publiczny. Tak wygląda życie w "czerwonych strefach" we Włoszech - ogniskach zakażeń koronawirusem. Mieszkańcy masowo gromadzą zapasy żywności i środków higienicznych. Także w innych regionach kraju wprowadzane są obostrzenia - łącznie z wycofywaniem wody święconej z kościołów.
We Włoszech zanotowano dotąd najwięcej przypadków zakażenia koronawirusem w Europie - 229. W poniedziałek do sześciu wzrosła liczba śmiertelnych ofiar koronawirusa w tym kraju. Trudna sytuacja panuje przede wszystkim w północnych regionach Włoch.
Koronawirus we Włoszech. Relacja na żywo >>>>
"Czerwone strefy"
Premier Giuseppe Conte przekazał, że 11 gmin znajdujących się w dwóch północnych regionach - Lombardii i Wenecji Euganejskiej - uznano za "czerwoną strefę" i zamknięto. Nie można do nich się dostać ani ich opuścić.
Pierwsza strefa dotyczy terenu Bassa lodigiana (żyje tam 47 tysięcy osób) i zawiera w sobie dziesięć gmin: Casalpusterlengo, Codogno, Castiglione d’Adda, Fombio, Maleo, Somaglia, Bertonico, Terranova dei Passerini, Castelgerundo i San Fiorano. Strefa druga znajduje się w Wenecji Euganejskiej i zawiera się w niej gmina Vo' Euganeo, gdzie żyje 3500 mieszkańców. To tam żył 77-letni mężczyzna, który był pierwszą ofiarą koronawirusa we Włoszech.
Na mocy dekretu wydanego przez rząd obowiązuje surowy zakaz opuszczania tych miejscowości i wjazdu do nich pod groźbą kar finansowych.
Patrole, zamknięte szkoły i urzędy
"Czerwonych stref" pilnuje kilkadziesiąt patroli, a premier Conte zaapelował do obywateli o współpracę. Zgodnie z rozporządzeniem Rady Ministrów zamknięte są szkoły, urzędy, prywatne firmy i inne miejsca pracy oraz obiekty sportowe. Nie działa transport publiczny, na stacjach w tym rejonie nie zatrzymują się pociągi.
Lokalne władze apelują do mieszkańców zamkniętych miasteczek, aby radykalnie ograniczyli wychodzenie z domu, co oznacza - jak podkreślają media - praktyczną samoizolację domową kilkudziesięciu tysięcy osób. Media informują o kilku prawdopodobnych przypadkach ucieczek ze strefy zachorowań. Obrona Cywilna apeluje do ludności, aby nie ulegała panice. Jej oznaki jednak są widoczne. Ludzie masowo gromadzą zapasy, wykupują maseczki, trwa szturm na nieliczne otwarte sklepy i apteki.
Kolejne zalecenie, jakie powtarzane jest w mediach, to takie, aby w razie stwierdzenia poważnych objawów nie udawać się do lekarza lub na pogotowie, ale wzywać pomoc lekarską telefonicznie do domu, korzystając z udostępnionych numerów alarmowych.
"Klimat oczekiwania, ale nie desperacji"
Mieszkanka Casalpusterlengo koło Lodi, skąd pochodziła jedna ze śmiertelnych ofiar wirusa, powiedziała agencji Ansa: "Panuje tu klimat oczekiwania, ale nie desperacji". - Nie ma paniki - zapewniła. Według przekazanych przez nią informacji do otwartego miejscowego sklepu ludzie chodzą w maseczkach ochronnych.
- Wiemy o licznych przypadkach w okolicy, ale głównie są one bezobjawowe. Ludzie ci odbywają kwarantannę w domu. Wytłumaczono nam, że nie powinniśmy być szczególnie zaalarmowani - podkreśliła rozmówczyni włoskiej agencji.
Specjalnym kordonem otoczono też miejscowość Vo w Wenecji Euganejskiej, gdzie mieszkał zmarły 78-letni mężczyzna. Dróg dojazdowych pilnują tam karabinierzy i policjanci.
Trwa postępowanie, by wyjaśnić źródło zakażenia w tej małej społeczności.
Bez święconej wody
Specjalne środki ostrożności podejmowane są nie tylko w "czerwonych strefach" i nie tylko przez władze. Diecezja w Grosseto w Toskanii zaleciła proboszczom usunięcie wody święconej z kościołów i inne działania prewencyjne w związku z koronawirusem. Hostia ma być dawana do ręki, a przy przekazywaniu znaku pokoju wierni mają unikać uścisku dłoni.
Dokładne zalecenia wydał wszystkim księżom w toskańskim mieście wikariusz generalny diecezji, podkreślając, że za takim postępowaniem przemawia "zdrowy rozsądek".
Jak zaznaczył, wszystkie parafie mogą dalej prowadzić normalną działalność, czyli mogą być tam odprawiane msze i nabożeństwa oraz odbywać się różne uroczystości i modlitwy. Księży zachęcono, aby nie wywoływali stanu alarmu wśród wiernych, lecz przekazywali, jaki jest cel stosowanej prewencji.
Naczynia ze święconą wodą zostały opróżnione także w dwóch kościołach ojców kapucynów w San Giovanni Rotondo na południu Włoch, ośrodku kultu świętego Ojca Pio z Pietrelciny, odwiedzanego przez tysiące pielgrzymów z całego świata. Tam również zaleca się przyjmowanie komunii do ręki i unikanie uścisku dłoni.
Autorka/Autor: momo//rzw
Źródło: PAP