Władze Korei Północnej wykluczyły możliwość dialogu z USA, jeśli kraj ten nie zmieni polityki wobec Pjongjangu. Jednocześnie ministerstwo spraw zagranicznych tego kraju potwierdziło w czwartek, że Biały Dom od pewnego czasu szuka kontaktu z władzami Korei Północnej.
Informację o zabiegach amerykańskiej dyplomacji i nieustępliwej postawie władz KRLD przekazała w czwartek Koreańska Centralna Agencja Prasowa (KCNA). - Jakikolwiek kontakt czy dialog między Stanami Zjednoczonymi i Koreą Północną nie będzie mieć miejsca dopóty, dopóki USA nie odstąpią od swej wrogiej polityki wobec Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej - oświadczyła pierwsza wiceminister spraw zagranicznych tego państwa Cze Son Hui w rozmowie z KCNA.
Wysoka rangą urzędniczka potwierdziła, że przez dyplomację USA były w ostatnich tygodniach podejmowane próby nawiązania dialogu. Uznała je jednak "za tani wybieg", który ma zaskarbić władzom przychylność opinii publicznej w USA i zyskać na czasie, ale "nie zmienia istoty amerykańskiej polityki, opartej na wrogości wobec Korei Północnej" - jak zaznaczyła.
Amerykanie mieli próbować kontaktować się z władzami KRLD "różnymi kanałami, między innymi poprzez pocztę elektroniczną, połączenia telefoniczne i z wykorzystaniem uprzejmości państw trzecich". - Daliśmy jasno do zrozumienia, że tak długo jak USA będą poprowadzić ćwiczenia wojskowe u granic Korei Północnej i utrzymywać sankcje, nie ma mowy o żadnym dialogu - podkreśliła Cze Son Hui.
- Jedyne, co do nas dociera z Waszyngtonu po zmianie administracji, to tylko echa fantastycznej teorii o zagrożeniu, jakie stanowi Korea Północna i pozbawionej oparcia w faktach narracji o całkowitej denuklearyzacji Półwyspu Koreańskiego - zaznaczyła Cze Son Hui.
Siostra Kim Dzong Una upomina Waszyngton
W podobnym duchu wypowiedziała się we wtorek Kim Jo Dzong wpływowa siostra przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una. Potępiła ona wspólne ćwiczenia wojsk USA i Korei Południowej i przestrzegła administrację w Waszyngtonie przed "wrogimi działaniami". Zagroziła też zerwaniem umowy z Seulem o łagodzeniu napięć wojskowych.
Oświadczenie przedstawicielki MSZ, podobnie jak wtorkowa deklaracja wpływowej siostry Kim Dzong Una, zbiegają się w czasie z wizytą sekretarza stanu USA Antony’ego Blinkena i ministra obrony USA Lloyda Austina w sojuszniczych krajach Azji Wschodniej. Obaj ministrowie po odwiedzeniu w poniedziałek Japonii, w środę przybyli do Korei Południowej.
Po spotkaniu z władzami Korei Południowej w czwartek rano szef amerykańskiej dyplomacji oświadczył, że zlecony przez prezydenta Bidena "przegląd polityki wobec Korei Północnej zostanie zakończony w najbliższych tygodniach". Dodał, że przegląd prowadzony jest w ramach bliskich konsultacji z Seulem".
Sekretarz stanu zaznaczył też, że likwidacja arsenału jądrowego Korei Północnej pozostaje priorytetem dla USA. Aby osiągnąć ten cel Biały Dom, jest gotów stosować zarówno zabiegi dyplomatyczne, jak i presję na Pjongjang. Wyraził przy tym opinię, że kluczową rolę w procesie denuklearyzacji Korei Północnej mogłyby odegrać Chiny. Szef Pentagonu Lloyd Austin podkreślił z kolei, że Stany Zjednoczone nie odstąpią od swego priorytetowego celu, jakim jest denuklearyzacja Półwyspu. Dodał, że dla skutecznej obrony Korei Płd. możliwe jest "zastosowanie rozszerzonego odstraszania".
Trudne relacje USA i Korei Północnej
Negocjacje nuklearne pomiędzy Waszyngtonem a Pjongjangiem znajdują się w martwym punkcie od zakończonego fiaskiem szczytu z udziałem byłego prezydenta USA Donalda Trumpa i Kim Dzong Una w Wietnamie w lutym 2019 roku. Po objęciu urzędu prezydenta Joe Biden zarządził kompleksowy przegląd polityki USA wobec północnokoreańskiego reżimu, by określić wszystkie możliwe opcje w obliczu "rosnącego zagrożenia", jakie Korea Północna stwarza "dla swoich sąsiadów i społeczności międzynarodowej".
Agencja AFP przypomina, że na początku stycznia przywódca Korei Północnej Kim Dzong Un nazwał Stany Zjednoczone "największym wrogiem Korei Północnej", dodając, że polityka Waszyngtonu wobec Pjongjangu "nigdy" nie ulegnie zmianie, niezależnie od tego "kto jest u władzy" w USA.
Źródło: PAP