Brytyjskie MSW (Home Office) odmówiło w środę prawa wjazdu amerykańskiemu kaznodziei Terry Jonesowi, który w ub. r. wsławił się ogłoszeniem zamiaru spalenia Koranu w rocznicę zamachów z 11 września 2001 roku, chociaż ostatecznie wycofał się z tego zamiaru. Brytyjscy urzędnicy stwierdzili jednak, że nie chcą u siebie ludzi pokroju pastora.
- Rząd brytyjski przeciwny jest wszelkim formom ekstremizmu i z tego powodu zdecydował się nie dopuścić do przyjazdu pastora Terry Jonesa do Wielkiej Brytanii - powiedział rzecznik Home Office cytowany przez Press Association. - Jego liczne komentarze są dowodem na to, że postępuje nieodpowiedzialnie - dodał zaznaczając, że przyjazd do Wielkiej Brytanii nie jest prawem lecz przywilejem, a obecność Jonesa nie służy interesowi publicznemu.
Miał zatrzymać falę islamu
Kaznodzieja przyjął zaproszenie od mało znanej prawicowej organizacji "England is Ours" (Anglia jest Nasza) z siedzibą w Milton Keynes. Jako jej gość miał w połowie lutego przemawiać na wiecach przeciwko ekspansji islamu i budowie meczetów w Wielkiej Brytanii.
Rzecznik organizacji Barry Taylor nie traci nadziei, że zamiast Jonesa uda się ściągnąć z USA któregoś z członków jego kongregacji. Taylor wyraził rozczarowanie decyzją władz wskazując, że planowany przyjazd Jonesa służył dyskusji nad - jak to określił - "islamizacją Zjednoczonego Królestwa". Zaznaczył, iż jest to sprawa, o której powinno się mówić bez obaw.
Terry Jones kieruje ugrupowaniem Dove (Dove World Outreach Center), które ma swą siedzibę w Gainesville na Florydzie. Ugrupowanie liczy ok. 50 członków.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24