W Hiszpanii rozpoczął się w nocy strajk generalny przeciwko przyjętej przez rząd reformie rynku pracy oraz możliwym zmianom w systemie emerytalnym. Protestują przedstawiciele dwóch największych związków zawodowych. Większość lotów krajowych i międzykontynentalnych ma zostać odwołanych. Władze Madrytu nakazały, aby w godzinach szczytu było zapewnione 50 proc. połączeń transportowych w mieście. Związkowcy nie dotrzymują jednak postanowień i blokują ulice.
Protest został zorganizowany przez Związkową Konfederację Komisji Robotniczych (CC.OO) oraz Powszechne Zrzeszenie Pracowników Hiszpanii (UGT). W niektórych przypadkach wynegocjowano minimalny zakres usług dla ludności w czasie strajku, a w innych, jak na przykład w Madrycie, określono je dekretem.
Ustalono, że odbędzie się 25 proc. lotów między głównymi miastami Hiszpanii oraz będzie kursować 20 proc. szybkich pociągów. Ma też zostać zagwarantowanych 40 proc. lotów międzykontynentalnych. W Madrycie władze regionalne nakazały, że w godzinach szczytu ma być zapewnione 50 proc. połączeń transportowych, zaś poza godzinami szczytu 20 proc. CCOO i UGT zapowiedziały jednak, że nie dotrzymają tych postanowień, gdyż są one wygórowane.
Reformy uderzą w pracowników
Hiszpania przeżywa głęboki kryzys gospodarczy przy 20-procentowym bezrobociu i nikłych szansach jego istotnego obniżenia w ciągu najbliższego roku.
Rządowe reformy mają na celu zachęcenie pracodawców do stosowania umów na czas nieokreślony i wprowadzają większe możliwości elastycznych godzin pracy. Zmniejszając odprawy, reformy zmniejszą również koszty zwalniania pracowników oraz ułatwią zrywanie umów "z powodów ekonomicznych". Nowe prawo utrudni też bezrobotnym odrzucanie ofert pracy lub szkoleń.
Źródło: reuters, pap