|

Czy papieża wybierze "mafia z Sankt Gallen"?

Kardynałowie w Watykanie
Kardynałowie w Watykanie
Źródło: PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Prawica kontra lewica, konserwatyści versus liberałowie - w polityce, którą obserwujemy na co dzień, podziały są proste. Tak proste, że nieraz widać je na sali obrad jednego czy drugiego krajowego parlamentu. Konklawe nie rządzi się takimi prawami. - To naiwne myśleć o kardynałach jak o chłopcach, którzy będą dokonywać transakcji, układać się w sposób polityczny - przekonuje watykanista Michał Kłosowski. A jednak i tu nie brak podziałów. Jakich? I jaki mogą mieć wpływ na wybór nowego papieża?

Artykuł dostępny w subskrypcji

Z każdym pontyfikatem wiążą się dwa niemal pewne rozczarowania. Pierwszego doświadczają obserwatorzy już w chwili ogłoszenia nazwiska nominata. Oto dla jednych będzie to zbytni konserwatysta, dla innych z kolei liberał. Drugie rozczarowanie pojawia się z czasem, już podczas sprawowania urzędu. Oto część komentatorów, początkowo zachwyconych decyzją kardynałów elektorów, stwierdza, że nowy papież jest zbyt mało konserwatywny lub liberalny w zarządzaniu.

Czy podział w Kolegium Kardynalskim przebiega według tej prostej linii? Tego dowiemy się już niedługo, bo konklawe startuje 7 maja, a prekonklawe już jakiś czas temu ruszyło na dobre. Publicyści od kilkunastu dni prześcigają się w przewidywaniach, sortując kandydatów według kryterium, po której stronie zmarłego papieża stali. Ci na lewo mają gwarantować utrzymanie otwartej wizji Kościoła, który słucha wiernych i uwspółcześnia się. Ci na prawo mieliby zaciągnąć hamulec ręczny, a nawet wrzucić bieg wsteczny, przede wszystkim umacniając doktrynę.

Tymczasem linia podziału nie jest tak prosta, a różnic miedzy członkami Kolegium Kardynalskiego jest znacznie więcej.

Zaglądamy za kulisy konklawe.

Watykan na chwilę przed konklawe
Źródło: Jacek Tacik/Fakty TVN

Konserwatyści i liberałowie

Jeszcze w kwietniu jezuita Jacek Prusak zauważył w "Rozmowie Piaseckiego" w TVN24, że sam kardynał Jorge Bergoglio w czasie konklawe dwanaście lat temu był widziany inaczej, niż znamy go dzisiaj. - Zdecydował się na pewne strukturalne reformy Kościoła, o które chyba nikt go nie podejrzewał, biorąc pod uwagę jego wiek i to, że przy wyborze był traktowany jako bardzo konserwatywny papież. Okazało się, że jego konserwatyzm jest o wiele bardziej otwarty - zdradził wykładowca Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie.

Papież Franciszek
Papież Franciszek
Źródło: PAP/EPA/FABIO FRUSTACI

Kardynał Bergoglio wśród papabile nazywany był "miękką opcją konserwatyzmu". Jeszcze przed wyborem, gdy w 2010 roku rząd prezydent Cristiny de Kirchner legalizował w Argentynie małżeństwa jednopłciowe, jako arcybiskup Buenos Aires pisał do wiernych o

diable, przez którego zło weszło na świat

i dodawał, że prawem mężczyzny i kobiety jest "wzrastanie, rozmnażanie się i panowanie na ziemi". Niezmiennie też jako prymas Argentyny i późniejszy papież opowiadał się za świętością życia od poczęcia do naturalnej śmierci, odrzucając jakiekolwiek przesłanki umożliwiające przerywanie ciąży czy eutanazję.

Kontrowersje wzbudziły również jego wypowiedzi z 2013 roku, gdy określił powołanie kobiet słowami

musicie być matkami, a nie starymi pannami,

czy z 2024 roku, gdy nazwał kobiecość "płodnym przyjęciem" i "życiodajnym poświęceniem", oburzając środowisko akademickie spychaniem kobiet do roli matek.

Rok przed śmiercią na zamkniętym spotkaniu z Episkopatem Włoch Franciszek określił homoseksualnych kleryków wulgarnym słowem frociaggine tłumaczonym jako "pedalstwo". Dodał, że geje nie powinni być wyświęcani, za co później przeprosił "tych, którzy poczuli się urażeni". Potwierdził tym jednak linię Benedykta XVI, który na początku swojego pontyfikatu w sierpniu 2005 roku podpisał dokument wykluczający ze święceń osoby "o głęboko zakorzenionych skłonnościach homoseksualnych". Do końca życia opowiadał się też przeciwko zrównywaniu cywilnych związków partnerskich z małżeństwem, krytykując "ideologię gender".

Pogrzeb, konklawe. Tomasz Terlikowski o procedurach po śmierci papieża (wideo z 21 kwietnia 2025 r.)
Źródło: TVN24

Nie przeszkodziło to Franciszkowi być w Kościele i poza nim blisko osób LGBT, transpłciowych czy kobiet dokonujących aborcji i do dziś sprawia trudność w zakwalifikowaniu go do frakcji czy to liberalnej, czy konserwatywnej, o czym opowiada w rozmowie z TVN24+ Zuzanna Radzik, publicystka "Tygodnika Powszechnego".

- Te etykiety wydają mi się mało adekwatne dla opisywania globalnego katolicyzmu i jego zróżnicowania. Ustawiają nie do końca zgodnie z prawdą wektory na strażników tradycji oraz na tych, którzy mają większą elastyczność wobec niej, chcą zmian - wyjaśnia teolożka zaangażowana w katolicki feminizm.

Zdaniem Zuzanny Radzik trudno jednoznacznie określić trzech ostatnich papieży według tego liberalno-konserwatywnego klucza. Publicystka upatruje różnic między pontyfikatami w odmiennej formacji, a nie w politycznie rozumianych podziałach. - Jan Paweł II i Benedykt XVI byli podobnie uformowani jako Europejczycy, współpracowali ze sobą od lat, mieli wspólną wizję Kościoła. Franciszek był młodszy i wychowany w Ameryce Południowej. Doświadczał innych historycznych wydarzeń w Argentynie, innego kontekstu społecznego, biedy, ale też teologii. Jego Kościół w inny sposób przerobił lekcje Soboru Watykańskiego II - wyjaśnia.

Obrazuje to przykład podany przez Mirosława Wlekłego, reportażystę specjalizującego się w tematach Ameryki Południowej. - W kręgu kulturowym, z którego wywodził się Franciszek, imperializm kojarzył się przede wszystkim z USA. To ze strony Stanów Zjednoczonych kraje takie jak Argentyna, Chile, Kuba czy Panama odczuły kolonializm, wyzysk i wieloletnie cierpienie. To pozwala inaczej spojrzeć na optykę Franciszka, choć w żaden sposób nie usprawiedliwia jego słów o "szczekaniu NATO". On globalny rozkład sił widział trochę inaczej - opisał w rozmowie z "Czarno na białym" w TVN24 autor jednej z pierwszych polskich książek o Franciszku, który miał okazję poznać jego siostrę.

- Każdy z nich był papieżem przełomu w tematach mu bliskich - podkreśla Radzik i jako przykład podaje to, jak Jan Paweł II otworzył Kościół na dialog międzyreligijny oraz na dialog z Żydami.

Tradycjonaliści i moderniści

Na ostre podziały w Kolegium Kardynalskim nie wskazuje również najnowsza historia.

W ostatnich 50 latach wybory papieży trwają nie dłużej niż dwa, trzy dni. Ostatnie czterodniowe konklawe było w 1958 roku, a sześciodniowe w 1922 roku

- pisze w książce "Konklawe" ks. Przemysław Śliwiński, który przyjrzał się procesowi wyboru papieży na przestrzeni wieków.

Rzeczywiście Jan XXIII potrzebował 11 głosowań, Paweł VI - sześciu tur, Jan Paweł I oraz Benedykt XVI zostali wybrani w czwartym głosowaniu, a Jan Paweł II - w ósmym. Powojenne czasy obfitowały w liczne napięcia geopolityczne, sam Kościół miał kilka poważnych zawirowań, a jednak elektorzy sprawnie znaleźli wspólny język.

W myśl dzisiejszego kryterium podziału Jan XXIII uchodziłby za papieża liberalnego. Jego pontyfikat - oczekiwany jako spokojny i krótki - był początkiem Soboru Watykańskiego II, największej nowożytnej reformy Kościoła. Wybrany po jego śmierci Paweł VI, uznawany wtedy i dziś za zdecydowanego konserwatystę, miał uspokoić nastroje, ale stanął też przed koniecznością doprowadzenia soborowych prac do końca, w co zaangażował się nie tylko z obowiązku, ale też z przekonaniem, że taka jest droga Kościoła. Był ostatnim koronowanym papieżem, a zdobną tiarę (papieską koronę) przekazał amerykańskim biskupom na cele dobroczynne. Od czasu gdy w 1964 roku udzielił uroczystego błogosławieństwa Urbi et Orbi, wychodząc na balkon Bazyliki św. Piotra w samej biskupiej mitrze, żaden z jego następców nie wrócił do tego insygnium władzy.

Aktualnie czytasz: Czy papieża wybierze "mafia z Sankt Gallen"?

Po pontyfikacie Franciszka jesteśmy w podobnym miejscu. - Ważne na pewno jest dokończenie procesu Synodu o synodalności zapoczątkowanego właśnie w duchu Soboru Watykańskiego II. Wiele kwestii zostało przez papieża otwartych na dyskusję i nie będzie można już jej unikać - mówi Michał Kłosowski, polski watykanista mieszkający w Rzymie.

Realny podział czy różnice zdań?

W Kolegium Kardynalskim nie ma prostych politycznych grup. Frakcje są zdecydowanie mniejsze i związane z problemami konkretnego regionu lub wpływami innego. - Są różnice, ale nie podział. Przykładanie kalek politycznych do Kolegium Kardynalskiego jest spuścizną rewolucji francuskiej, od której wziął się podział na konserwatyzm i liberalizm. Ale to nie są kryteria konklawe - wyjaśnia Kłosowski.

O tym, że poruszanie się na płaszczyźnie politycznych stereotypów prowadzi do fałszywych interpretacji, mówi też Zuzanna Radzik. - Mamy księży z Afryki, która teoretycznie jest bardziej konserwatywna, a jednocześnie afrykańscy kardynałowie mają bardzo duże zrozumienie dla wrażliwości społecznej i teologii kontekstualnej, co na przykład na gruncie amerykańskim uznalibyśmy za wartość liberalną, progresywną. To jest ich doświadczenie bycia z innego kręgu i potrzeba docenienia wartości kultury afrykańskiej, konkretnego kraju lub plemienia - opisuje teolożka.

- Ktoś, kto nie będzie potrafił wyjść poza wąski nawias, może nie sprawdzić się w roli Głowy Kościoła powszechnego, nawet jeśli wniesie ogromne bogactwo miejsca, z którego pochodzi - dodaje polski watykanista.

Kaplica Sykstyńska - przygotowania do konklawe
Źródło: Reuters

Papabile pod mikroskopem

Klucz podziału na linii konserwatyzm - liberalizm nie wytrzymuje też starcia z obecnymi papabile.

Sekretarz stanu kard. Pietro Parolin, nazywany człowiekiem Franciszka - a więc postępowym, liberalnym kandydatem, nie zgadzał się ze zmarłym niedawno papieżem choćby w sprawie cywilnego uznania związków jednopłciowych. Z drugiej strony środowisko konserwatywne krytykuje go za zbliżenie Stolicy Apostolskiej z Chińską Republiką Ludową, nazywając to zdradą.

Niemal pewnym Franciszkowym kontynuatorem został w mediach okrzyknięty również łaciński patriarcha Jerozolimy kard. Pierbattista Pizzaballa. Tymczasem możemy być zaskoczeni, gdy przyjrzymy się bliżej jego poglądom. To człowiek pokoju, zaangażowany i rozumiejący złożoność sytuacji na Bliskim Wschodzie (zaoferował, że odda się w ręce Hamasu w zamian za uwolnienie przetrzymywanych dzieci), który otwarcie też negował diakonat kobiet.

Dużo trudniej odszukać wypowiedzi, w których kardynał uchodzący za przedstawiciela skrzydła konserwatywnego przyjął optykę Franciszka. Ale nie jest to niemożliwe.

Przewodniczący Sympozjum Konferencji Episkopatów Afryki i Madagaskaru kard. Fridolin Ambongo z Demokratycznej Republiki Konga był jednym z głośniejszych krytyków dokumentu "Fiducia supplicans" dopuszczającego błogosławienie par żyjących w nieuregulowanych związkach (w tym homoseksualnych) czy ustanowienie wyświęcania żonatych mężczyzn (Viri probrati) na terenach misyjnych. W pełni jednak zgadzał się z ekologicznymi aspektami nauczania Franciszka.

- Kościół nie może milczeć w obliczu nielegalnej eksploatacji zasobów mineralnych. Jak długo nasze Kościoły i misje chrześcijańskie będą zostawiać bez odpowiedzi poważne pytania wynikające z morderczej logiki, która dziesiątkuje ludność cywilną? My tutaj rozumiemy proroczy i poruszający apel papieża Franciszka: "Przestańcie dusić Afrykę. Nie jest to kopalnia, którą trzeba eksploatować ani ziemia, którą należy plądrować"

- powiedział podczas konferencji w Rzymie.

- Najwięcej dziś wiemy o tych purpuratach, którzy pracowali w Watykanie na co dzień i których dzięki pracy watykanistów mieliśmy okazję poznać bliżej. Oni również mogą zaskoczyć. Tylko pontyfikat może to zweryfikować - ocenia Michał Kłosowski.

Kurialiści i duszpasterze

Cofnijmy się w czasie. Na dzień przed rozpoczęciem głosowań 11 marca 2013 roku, Krzysztof Gołębiowski z Katolickiej Agencji Informacyjnej zarysował inną linię podziału - na osi rzymscy kurialiści i kardynałowie diecezjalni. "Ci drudzy domagają się reformy Kurii Rzymskiej (…) podnoszą argument o oderwaniu jej od problemów Kościołów lokalnych. Na co Kuria odpowiada, że mankamentem hierarchów diecezjalnych jest właśnie nieznajomość problemów całego Kościoła, a jedynie na temat swojego własnego podwórka" - powiedział w rozmowie z IAR.

Wśród wielu legend dotyczących wyboru Franciszka krążyła również ta, że kard. Bergoglio, lecąc do Rzymu, kupił od razu bilet powrotny do Buenos Aires. Kiedy czuł już zbliżający się wybór, jednym z jego postulatów miała być właśnie reforma Kurii Rzymskiej - co zdradził w rozmowie z "Czarno na białym" TVN24 publicysta Ignacy Dudkiewicz. Niektórzy komentatorzy twierdzą, że kard. Bergoglio chciał tym zniechęcić do głosowania na siebie stronnictwo kurialistów. W taki obrót spraw trudno uwierzyć, bo niezbędną większość dwóch trzecich głosów kardynalskich zyskał już w piątym głosowaniu, co pokazuje wyjątkową zgodność Kolegium Kardynalskiego, ale mogłoby wskazywać też na zdecydowaną przynależność Franciszka do frakcji "duszpasterskiej".

Czy kolejny papież będzie realizował linię Franciszka? Studziłbym entuzjazm publicystów pewnych tego na podstawie mianowania 108 ze 133 kardynałów elektorów.

Aktualnie czytasz: Czy papieża wybierze "mafia z Sankt Gallen"?

- Nie uważam, że będziemy mieli dzięki temu Franciszka bis. Sam wybór kolejnego papieża z krajów misyjnych również nie jest pewnikiem zero-jedynkowego kopiowania podejścia poprzednika - komentuje watykanista Michał Kłosowski.

Podstawową rolą kardynała jest wspierać papieża w zarządzaniu Kościołem i doradzać mu. Dlatego nominacje często wędrują do prefektów dykasterii i urzędników, a co za tym idzie, nie samo kryterium przyszłego konklawe jest brane pod uwagę. Purpura kardynalska nie zawsze jest wyrazem zaufania, co oficjalnym stwierdzeniem pewnych kompetencji i użyteczności w Kurii i Kościołach lokalnych.

Dobrze obrazuje to przykład Benedykta XVI, który mianował aż 90 kardynałów (z czego 67 stanowiło ponad połowę ze 117 elektorów). Papież emeryt do końca życia za jedyny powód swojej rezygnacji uznawał pogarszający się stan zdrowia i brak sił, by sprostać wyzwaniom. Nie da się jednak czytać tego w oderwaniu od rzeczywistości tamtych lat. To na Benedykta XVI w dużej mierze spadło rozwiązanie sprawy nadużyć seksualnych w Diecezji Bostońskiej. W 2010 roku na jaw wyszła też defraudacja pieniędzy w Banku Watykańskim, za którą skazano szefa tej instytucji Angelo Caloię oraz kardynała Angelo Becciu. W 2012 ukazały się poufne listy i dokumenty związane ze Stolicą Apostolską, tzw. Vatileaks, za których wynoszenie odpowiedzialny był papieski kamerdyner Paolo Gabriele.

Benedykt nie kłamał, tego typu sprawy oraz intensywna posługa duszpasterska przy jego wieku i stanie zdrowia okazały się ponad siły. Dużo mocniej nazywali to niektórzy watykaniści, jak Ignazio Ingrao, Vittorio Messori, Antonio Socci czy Gianfranco Svidercoschi - o dostojnikach watykańskich mianowanych przez Benedykta pisali, że ci "zdradzili papieża i niejako pomogli mu w podjęciu decyzji o rezygnacji".

Podczas pierwszego spotkania poprzednika i następcy Benedykt XVI przekazał Franciszkowi raport dotyczący Vatileaks. "Byli tacy, którzy manewrowali, tacy, którzy oszukiwali. Wśród ofiar był także ówczesny kardynał Pietro Parolin, chciano zapobiec jego nominacji na sekretarza stanu" - wspominał Franciszek. Rezygnację Benedykta określił jako gest szczerości. "Zrezygnował ze względu na swą uczciwość" - dodał w rozmowie z Javierem Martínezem-Brocalem z hiszpańskiego dziennika "ABC".

Papież Franciszek i Benedykt XVI (już po przejściu na papieską emeryturę)
Papież Franciszek i Benedykt XVI (już po przejściu na papieską emeryturę)
Źródło: Getty Images

Kuria Rzymska to nie tylko kardynałowie, lecz również biskupi, zwykli duchowni i świeccy. Wszyscy oni ponoszą współodpowiedzialność za jej funkcjonowanie, a papież powinien być nie tylko dobrotliwym duszpasterzem, ale też sprawnym administratorem.

Ortodoksi i heretycy

To kolejny z podziałów dotyczących uczestników konklawe, promowany zwłaszcza w mediach skrajnie prawicowych. Jest jeszcze mniej prawdopodobny, bo stawiając się w takiej opozycji, część purpuratów naraziłaby się zwyczajnie na wykluczenie z Kościoła, czego przykładem może być abp Carlo Maria Vigano obłożony ekskomuniką za przestępstwo schizmy (podziału).

Nawet jeden z największych krytyków Franciszka - kard. Raymond Burke (inicjator listu nazywanego "braterskim upomnieniem"), nie przekroczył granicy nazwania papieża heretykiem, choć od początku pontyfikatu kard. Bergoglio insynuował, że jego nauczanie jest w pewnych miejscach bliskie herezji. Jak donosił włoski "Il Messaggero", purpurat został ukarany dopiero w 2023 roku, gdy odebrano mu prawo do kurialnej pensji i mieszkania w Watykanie, które zdaniem papieża wykorzystywał do uderzania w jedność Kościoła. W konklawe jednak weźmie udział.

Kardynał Raymond Burke
Kardynał Raymond Burke
Źródło: GIUSEPPE GIGLIA/PAP

Nawet kard. Robert Sarah, za którego wybór trzymają kciuki media kreujące ortodoksyjno-heretycki podział, nazwał przeciwstawianie swojej osoby Franciszkowi nonsensem. "Posłuszeństwo papieżowi nie jest tylko ludzką koniecznością, ale też środkiem posłuszeństwa Chrystusowi" - powiedział włoskiemu "Il Foglio".

Obracanie się na granicy podziału "ortodoksja kontra herezja" jest w przypadku duchownych ryzykowne, gdyż z jednej grupy mogą trafić szybko do drugiej. Poza kilkoma nazwiskami osadzonymi mocno po jednej lub drugiej stronie, tak naprawdę nie ma wielu purpuratów o radykalnych poglądach. Ci skrajni są raczej niewybieralni, co nie znaczy, że ich głos podczas konklawe nie będzie słyszalny.

"Mafia z Sankt Gallen"

Te same ortodoksyjno-katolickie media przy każdym konklawe lubią odświeżać mit o tzw. mafii progresistów. Ma nią być grupa postępowych kardynałów, która zawiązała się w latach 90. w szwajcarskim Sankt Gallen i pod przykrywką wspólnych rekolekcji debatowała, jak zarządzać Kościołem wbrew papieżowi oraz obsadzić tron Piotrowy swoim kandydatem. Należeć mieli do niej m.in. kardynałowie Carlo Maria Martini, Walter Kasper, Achille Silvestrini czy Karl Lehmann, którzy rzekomo wysunęli kandydaturę kardynała Bergoglio już w 2002 roku.

- Mit grupy z Sankt Gallen wymyślono, żeby nadać sens własnym lękom biorącym się właśnie z tego, jak fałszywie widzimy podziały w Kościele. Jeśli ta grupa miałaby istnieć, to dopuściła zarówno do wyboru Benedykta XVI, jak i Franciszka, papieży niesłusznie ze sobą zestawianych jako przeciwieństwa tradycji i nowoczesności. Jak to rozumieć? Benedykt XVI był przecież ucieleśnieniem marzeń tych mediów o konserwatywnym papieżu i wielkim teologu - komentuje Michał Kłosowski, który nie daje wiary teorii o kościelnym "układzie mafijnym".

Zebranie w soczewce tak wielu sporów może sprawiać wrażenie ostro zarysowanego podziału, pełnego intryg. Jednak jak przekonuje watykanista, nie tak funkcjonuje Kolegium Kardynalskie.

Terlikowski o niektórych faworytach do zostania nowym papieżem (wideo z 22 kwietnia 2025 r.)
Źródło: TVN24

Co nas czeka na tym konklawe?

Przez samych kardynałów zmarły Franciszek może być różnie oceniany. Obserwując purpuratów i ich otoczenie, dziennikarze wysuwają wnioski, że na krótko przed konklawe jest wśród nich oczekiwanie pontyfikatu krótkiego i spokojnego. Europejskiego, by pogodzić różne frakcje jego przewidywalnością - na co apetyt mają na pewno Włosi. Dałoby to oddech po Franciszku i pozwoliłoby zastanowić się bardziej przyszłościowo nad dłuższym, innym pontyfikatem. Nie jest to jednak prawidłowość, co pokazała zmiana z Jana XXIII na Pawła VI. Konieczność dokończenia pewnych procesów nie może czekać na odpowiednio liberalnego/konserwatywnego papieża, a kontynuatorem może okazać się najmniej oczekiwany kandydat.

- Kardynałowie będą raczej zastanawiać się, jaka ma być przyszłość Kościoła, niż prowadzić sąd nad Franciszkiem, dokonywać wiwisekcji jego pontyfikatu. Może się okazać w czasie tych rozmów, że pojawi się ktoś, kto porwie ich jednym zdaniem, jednym trafnym spostrzeżeniem i zaczną się zastanawiać - mówi Michał Kłosowski.

Aktualnie czytasz: Czy papieża wybierze "mafia z Sankt Gallen"?

Zuzanna Radzik nie zachowuje jednak spokoju w sprawie konklawe. - Zachowuję wysoką nieufność wobec hierarchii kościelnej, której kardynałowie są najwyższym stopniem - wyjaśnia. Jej zdaniem papież Franciszek dokonywał wielu nominacji w sposób impulsywny, nie do końca zrozumiały, a co za tym idzie, w Kolegium Kardynalskim jest dziś miszmasz naprawdę wielu niepoznanych indywidualności.

- Widziałam w mediach społecznościowych komentarze ludzi, którzy wrzucają film z tańczącymi kardynałem Tagle i kardynałem Rysiem, podpisując go: "takiego papieża chcę". Ta ekspresja to symbol ich związku z ruchami charyzmatycznymi i modlitwy w duchu uwielbienia, ale czy to wróży jakieś reformy teologiczne lub strukturalne? - pyta publicystka, znająca realia Kurii Rzymskiej z procesów synodalnych.

Wiele lat temu współpracowała z meksykańskim kardynałem Norberto Rivera Carrerą, który był wymieniany w gronie papabile. Uchodził za "wyluzowanego i zdystansowanego". Pojawiły się wobec niego jednak poważne oskarżenia o tuszowanie nadużyć seksualnych. - Pozorne sympatyczności mogą być mylące, więc z dystansem patrzę na prognozy wszystkich, którzy stali się watykanistami, bo wygooglowali sobie nazwiska i profile potencjalnych kandydatów - zaznacza Radzik.

Ważne jest rozgraniczenie, na które zwraca również uwagę Michał Kłosowski. Nie każdy dziennikarz piszący o Kościele jest watykanistą, także nie każdy włoski dziennikarz nim jest. Prócz oficjalnej akredytacji Sala Stampa (biura prasowego Stolicy Apostolskiej), posiadania bezpośrednich kontaktów i bycia na miejscu Kłosowski podkreśla jeszcze coś. - Dla tego zawodu kluczowa jest obecność w życiu Kościoła, bo nie da się pisać o nim, będąc na zewnątrz, nie rozumiejąc pewnych rzeczy, nie doświadczając ich. Mówimy wtedy o opiniach, komentarzach często wymyślonych czy, dosadniej mówiąc, wyssanych z palca. Przypomina to bardziej publicystykę watykańską niż pracę w oparciu o fakty i informacje z pierwszej ręki - wyjaśnia.

O wyborze zdecydują detale, a nie poglądy przyjmowane w blokach. Jeżeli istnieją frakcje, to nie są ani tak silne, ani tak wpływowe, by nakłonić do głosowania wbrew czyjejś woli. Ostatecznie w tajnym głosowaniu każdy ze swoim głosem jest tak naprawdę sam. - To naiwne myśleć o kardynałach jak o chłopcach, którzy będą dokonywać transakcji, układać się w sposób polityczny. Dźwigają duży ciężar, nieporównywalny z żadną inną instytucją na świecie. Kościół nie jest gigantycznym NGO ani spółką Skarbu Państwa, gdzie wystarczy obsadzić swoich ludzi, zabetonować pewien stan rzeczy, żeby mieć pewność, jak będzie realizowany program. Nominaci Franciszka to 108 indywidualnych kardynałów biorących pełną odpowiedzialność za oddany głos - zaznacza Kłosowski.

Hanna Suchocka, była premier i była ambasador RP w Watykanie: Papież nie może stać z boku polityki
Źródło: TVN24

Konklawe, obrosłe wielowiekową tradycją, mistycyzmem i tajemnicą, jest w rzeczywistości bardzo ludzkim procesem, czego świadomy był nawet Benedykt XVI:

Nie twierdzę, że Duch Święty uczestniczy w wyborze papieża w sensie dosłownym, ponieważ na pewno by nie dopuścił do wybrania wielu z nich. (…) On nie narzuca, na którego kandydata mamy głosować. Zapewne chroni nas tylko przed tym, abyśmy wszystkiego nie zaprzepaścili.

I to jest - zdaniem Michała Kłosowskiego - zbyt często pomijane. - W debacie medialnej brakuje mi zaznaczania perspektywy wiary, czyli modlitwy za wybór następcy. O ile jest ona oczywista dla wiernych, to podkreślanie jej w mediach laickich może uzmysłowić również ludziom spoza Kościoła, że nie jest to zwyczajny proces wyborczy - podkreśla.

- Trzeba zakładać, że Duch Święty działa, ale głosują ludzie, którzy zawsze mogą go nie usłyszeć dobrze lub powstrzymać jego działanie - kontruje Zuzanna Radzik.

Aktualnie czytasz: Czy papieża wybierze "mafia z Sankt Gallen"?

Paradoksalnie najwięcej o wizji Kościoła według nowego papieża może nam powiedzieć wybór imienia, które będzie chciał przyjąć. To ono stanie się pierwszym wyraźnym sygnałem co do wartości, jakie chce postawić w centrum swojej posługi Biskupa Rzymu.

Czytaj także: