Paweł Soloch, szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, stwierdził, że prawdopodobieństwo rosyjskiego ataku na Ukrainę "jest większe dzisiaj niż było wczoraj". Wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz powiedział z kolei, że dane wywiadowcze nie potwierdzają komunikatu Moskwy o wycofywaniu wojsk spod granicy.
Rosyjskie ministerstwo obrony podało, że część rosyjskich wojsk po zakończeniu ćwiczeń przy granicy z Ukrainą wraca do baz. Kijów i Waszyngton nie wierzą w te zapewnienia. Wysoki rangą urzędnik administracji Joe Bidena powiedział w środę, że Rosja zwiększyła swoją obecność przy ukraińskiej granicy o kolejnych 7 tysięcy żołnierzy.
Skurkiewicz: dane wywiadowcze nie potwierdzają komunikatów Kremla
Wiceminister obrony narodowej Wojciech Skurkiewicz był w czwartek pytany w radiu ZET o informacje przekazane przez rosyjskie władze. Powiedział, że "dane wywiadowcze nie wskazują jednoznacznie na to, co mówi Rosja, to co mówi Kreml". - Oczywiście możemy mówić o jakiś przebazowaniach, ale to jest tylko wymiana, jeżeli chodzi o żołnierzy - mówił.
Jak zauważył, również ostatni komunikat Białego Domu jednoznacznie wskazuje, że "nic nadzwyczajnego, co by doprowadziło do deeskalacji sytuacji na granicy ukraińsko-rosyjskiej, się nie wydarzyło".
Soloch: prawdopodobieństwo ataku na Ukrainę jest większe dzisiaj niż było wczoraj
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Paweł Soloch powiedział w radiowej Jedynce, że "doniesienia z ostatnich godzin budzą niepokój" i "wiele indykatorów mówi o tym, że prawdopodobieństwo ataku rosyjskiego na Ukrainę jest większe dzisiaj niż było wczoraj".
Pytany o najnowsze informacje wywiadowcze mówiące o możliwych scenariuszach rosyjskiego ataku na Ukrainę, Soloch odpowiedział, że może "powtórzyć w ogólnych zarysach te informacje, które dopuszczają wariant najbardziej radykalny i najgroźniejszy, że może nastąpić masowy, krwawy atak poprzedzony uderzeniami rakietowymi i później wkroczeniem wojsk rosyjskich na teren Ukrainy".
W tej chwili prawdopodobieństwo agresji przeciw Ukrainie wydaje się być większe, niż miało to miejsce dzień, dwa dni temu
- Może to być atak z wielu kierunków, czyli jednocześnie Ługańsk i Donbas i kierunek na Kijów. Może to być też od strony morza, albo wzdłuż wybrzeża morskiego w kierunku Odessy. Rosja ma wystarczające siły i te siły są w wystarczającej gotowości, żeby mogła przeprowadzić taki atak w każdej chwili. To jest najgroźniejszy i najbardziej tragiczny scenariusz, który może się rozegrać - powiedział szef BBN. - Dopóki nie padnie pierwszy strzał jest nadzieja, że do tych najbardziej czarnych, ale nie tylko tych, ale jakichkolwiek agresji woskowych przeciw Ukrainie, nie dojdzie - dodał Soloch. - Niemniej w tej chwili prawdopodobieństwo agresji przeciw Ukrainie wydaje się być większe, niż miało to miejsce dzień, dwa dni temu - zaznaczył.
Dodał, że Polska nie jest zagrożona bezpośrednią agresją wojskową, ale "skutki ewentualnego ataku, chociażby w postaci masowych uchodźców, czy chaosu, który mógłby powstać na Ukrainie, państwo polskie w pewnej mierze odczuje".
Źródło: PAP