Ponad miliard ludzi przed telewizorami i kilkaset tysięcy na koncertach w kilku miastach świata zgromadziło Live Earth - święto muzyki i Ziemi. Hasłem przewodnim było ocieplenie klimatu, a do walki z nim zachęcały ze scen gwiazdy.
150 artystów na koncertach w dziewięciu miastach na wszystkich kontynentach - 24-godzinny maraton koncertów Live Earth miał zmobilizować nas do powstrzymania globalnego ocieplenia.
Zamiarem organizatorów akcji jest wpływ na zmianę ludzkich nawyków - by zmniejszyć emisję gazów cieplarnianych i uświadomić zagrożenia wynikające z globalnego ocieplenia. Liczą na to, że dzięki transmisji w telewizji koncertów oraz towarzyszących im apeli wysłucha na całym świecie 2 mld osób.
Koncertowy maraton rozpoczął się w Sydney, gdzie blisko 50 tys. widzów przywitał z telebimu jeden z organizatorów imprezy, były wiceprezydent USA Al Gore.
Kilka godzin po koncercie w Sydney, rozpoczęły się występy na przedmieściach Tokio. Kolejne koncerty odbyły się w Johannesburgu, Szanghaju, Londynie, Hamburgu, New Jersey i Waszyngtonie. Dochód z przedsięwzięcia ma zasilić konta organizacji ekologicznych.
Otwierający w Ameryce serię koncertów w obronie Ziemi "Live Earth" były wiceprezydent USA Al Gore wezwał do uchwalenia nowych ustaw i stworzenia nowych technologii w celu ułatwienia walki przeciwko ociepleniu atmosfery naszego globu.
- Czasy takie jak obecne wymagają działania: proszę was, byście podpisali się pod zobowiązaniem w obronie Żywej Ziemi ("Live Earth") - powiedział na stadionie w pobliżu Nowego Jorku były wiceprezydent. - To wy jesteście Żywą Ziemią - powiedział były wiceprezydent USA Al Gore. - Dzisiaj wystąpiliśmy w liczbie dwóch miliardów, w ponad 130 krajach, na siedmiu kontynentach - krzyczał do zebranego tłumu.
Występując w Waszyngtonie przed Muzeum Indian Amerykańskich na scenie na wolnym powietrzu, w której tle widać było niedaleki Kapitol, siedzibę Kongresu USA, Gore skrytykował sceptyków, którzy powątpiewają z realność zagrożeń spowodowanych niekontrolowaną emisją gazów i powodowanym przez nie efektem cieplarnianym.
Uznawany za sztandarową postać amerykańskiego ruchu obrońców środowiska były demokratyczny wiceprezydent za kadencji Billa Clintona ostrzegł, że obecna polityka ekologiczna i zaniedbania obecnego pokolenia zostaną osądzone przez przyszłe pokolenia, które odziedziczą Ziemię w takim stanie, w jakim ją pozostawimy.
Ze względu na sprzeciwy polityków republikańskich waszyngtoński program "Live Earth" nie odbył się na Kapitolu, a decyzja o jego przeprowadzeniu zapadła dopiero w piątek, dlatego przed sceną zgromadziło się zaledwie kilkaset osób. Po przemówieniu Gore'a odbył się koncert, w którym wystąpiły gwiazdy muzyki country Garth Brook i Trisha Yearwood. Głowny koncert w USA zorganizowano nieco później w Nowym Jorku.
Rolę, jaką odgrywa Gore w obronie środowiska podkreśliła mniej więcej w tym samym czasie główna gwiazda londyńskiego koncertu z serii "Live Earth", amerykańska piosenkarka Madonna, kończą wielogodzinne występy artystów na stadionie Wembley.
W czasie końcowych występów, na ekranie za londyńską sceną przesuwały się dramatyczne obrazy z katastrof ekologicznych i kataklizmów nawiedzających Ziemie w związku ze zmianami klimatycznymi. Zaplanowany na 10 godzin koncert nowojorski rozpoczął się od występów urodzonego w Etiopii amerykańskiego muzyka Kenna. Wśród gwiazd koncertu na stadionie "Gigantów" w pobliżu Nowego Jorku są też m.in. grająca ponownie razem grupa "The Police", Bon Jovi i Smashing Pumpkins.
W Rio de Janeiro, ostatnim mieście, w którym odbywał się koncert Live Earth, pojawiło się od 400 tys. do 700 tys. osób. Widzowie jedynego bezpłatnego koncertu w całej globalnej serii zgromadzili się przy prawie 30-stopniowym upale na słynnej, rozległej plaży Copacabana nad Atlantykiem, powiewając flagami brazylijskimi i tańcząc w rytm gorących utworów, wykonywanych przez brazylijskich i innych południowoamerykańskich artystów. Wbrew ponawianym wielokrotnie w ostatnich dniach obawom, w Rio nie doszło do większych zamieszek czy aktów przemocy. W minionym tygodniu prokuratura brazylijska dwukrotnie próbowała nie dopuścić do wielkiego koncertu, tłumacząc to zagrożeniem i niemożnością zagwarantowania przez władzę bezpieczeństwa setkom tysięcy uczestników i widzów megakoncertu. Dodatkowym bodźcem do wybuchu entuzjazmu dla setek tysięcy widzów-plażowiczów stała się nadesłana w nocy ze stolicy Portugalii Lizbony informacja, iż słynną wielką statuę Chrystusa Zbawiciela na ponad 700-metrowej górze Corcovado nad zatoką o tej samej i miastem Rio de Janeiro uznano za jeden z siedmiu cudów świata.
Przed serią koncertów na zachodniej półkuli, która zakończyła się w brazylijskim Rio de Janeiro, przez kilkanaście poprzednich godzin odbywały się kolejno koncerty serii "Live Earth" na innych kontynentach, m.in. w Sydney w Australii, w Tokio, Szanghaju w Chinach, Londynie i Hamburgu w Europie oraz w Johannesburgu w Republice Płd. Afryki.
Wzięło w nich udział w sumie ok. 150 najwybitniejszych współczesnych światowych gwiazd różnych odmian muzyki pop, country, rocka, bluesa i rapu. Na scenach całego świata wystąpili m.in. Madonna, Red Hot Chili Peppers, Beastie Boys, Police, Smashing Pumpkins, Kanye West, Angelique Kidjo, Joss Stone, Shakira i Enrique Iglesias.
tea, mpj
Źródło: PAP, APTN