Komisja Europejska poinformowała w piątek, że z zadowoleniem przyjmuje porozumienie między Izraelem a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi o normalizacji stosunków dyplomatycznych podkreślając, że przyniesie to korzyści obu krajom i pomoże w promowaniu stabilności na Bliskim Wschodzie. Wcześniej prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział, że ze względu na porozumienie Ankara, może zawiesić relacje z Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i odwołać ambasadora z Abu Zabi.
- To ważne zarówno dla krajów, jak i dla stabilności regionalnej – powiedziała o porozumieniu między Izraelem a Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi o normalizacji stosunków dyplomatycznych rzeczniczka Komisji Europejskiej. Dodała na konferencji prasowej, że Unia Europejska jest gotowa do pracy nad wznowieniem negocjacji między Izraelczykami i Palestyńczykami.
Jako pierwszy o podpisaniu paktu, który nosi nazwę Porozumienie Abrahama, poinformował w czwartek prezydent USA Donald Trump. Na mocy tej umowy Izrael i Zjednoczone Emiraty Arabskie nawiążą stosunki dyplomatyczne, a Izrael zobowiązał się "zawiesić" aneksję części okupowanych terytoriów palestyńskich.
Dziennik "Hill" uznał, że nawiązanie stosunków między Izraelem a ZEA to skuteczne posunięcie administracji USA w ramach jej szerzej rozumianej polityki bliskowschodniej, obliczonej na budowanie sojuszy przeciw Iranowi, ale "Economist" zwraca uwagę, że głównym oponentem Emiratów jest teraz Turcja i wspierany przez nią "islam polityczny".
Turcja i Iran niezadowolone z umowy
Prezydent Turcji Recep Tayyip Erdogan powiedział, że ze względu na porozumienie Ankara może zawiesić relacje z Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi i odwołać ambasadora z Abu Zabi. Wcześniej turecki resort dyplomacji wydał oświadczenie, w którym napisano, iż "historia i ludność regionu" nigdy nie zapomni, ani nie wybaczy Emiratom nawiązania stosunków z Izraelem.
Turecki MSZ oznajmił, że Emiraty nie miały prawa podejmować decyzji w imieniu Palestyńczyków i dotyczącej Palestyńczyków, lub "iść na ustępstwa w sprawach mających fundamentalne znaczenie dla Palestyny".
Porozumienie Izraela i Zjednoczonych Emiratów Arabskich (ZEA) w sprawie normalizacji stosunków jest niebezpieczne i nielegalne, a także oznacza "wbicie Palestyńczykom noża w plecy" - ocenił z kolei w piątek irański resort spraw zagranicznych.
Doradca Donalda Trumpa i jego zięć Jared Kushner, który był zaangażowany w negocjacje na Bliskim Wschodzie, powiedział dziennikarzom, że jeśli Iran chce zawrzeć pokój, to musi zwrócić się do prezydenta USA. Wyraził też nadzieję, że Izrael nie zdecyduje się przejąć terytoriów palestyńskich bez aprobaty Waszyngtonu.
"Oficjalne przyznanie się Izraela i ZEA do cichego romansu"
Francuski tygodnik "L'Express" pisze, że Emiraty "zainwestują poważne sumy w Izraelu".
Brytyjski tygodnik "Economist" ocenia, że ogłoszenie ustanowienia stosunków dyplomatycznych to "oficjalne przyznanie się Izraela i ZEA do cichego romansu", który łączył ich od dawna. "Ale porozumienie w sprawie relacji dyplomatycznych, jakkolwiek historyczne, może nie zmienić regionu" - podkreśla tygodnik.
Zarówno "Economist", jak i "L'Express" zwracają też uwagę na to, że strony porozumienia zdają się je nieco inaczej postrzegać i to w wielu aspektach.
Następca tronu Abu Zabi szejk Mohammad Ibn Zajed oznajmił po wydaniu przez wszystkich zainteresowanych komunikatu w sprawie zawarcia porozumienia ogłoszeniu, że jest ono jedynie "mapą drogową", która prowadzić będzie do nawiązania relacji. Potwierdził też, że elementem paktu jest rezygnacja Izraela z aneksji części okupowanych terytoriów palestyńskich.
Tymczasem premier Izraela Benjamin Netanjahu już zapowiedział, że otworzone zostaną ambasady i bezpośrednie połączenia lotnicze między obu krajami - pisze "Economist". Z drugiej strony, podczas konferencji prasowej Netanjahu ogłosił, że aneksja części palestyńskich terytoriów "została odłożona". - Ale nie zrezygnowaliśmy z tego - zastrzegł, przekonując swój własny obóz polityczny, że nie oddał "suwerenności Izraela" nad palestyńskimi terytoriami w zamian za dogadanie się z Emiratami - relacjonuje portal Times of Israel. "To tylko chwilowa przerwa, a nie definitywne odsunięcie aneksji" - powiedział cytowany przez "L'Express" ambasador USA w Jerozolimie David Friedman, który podkreślił, że dobór słów w tej części umowy był bardzo staranny.
Waszyngtoński dziennik "The Hill" i tygodnik "Economist" oceniają, że podpisanie porozumienia między Abu Zabi i Jerozolimą to po prostu "uznanie faktów za rzeczywistość", skoro nieoficjalnie relacje między obydwoma krajami miały się od dawna dość dobrze. Za dalszym zacieśnieniem współpracy przemawiała niechęć do wspólnych wrogów i regionalnych rywali Iranu i, w przypadku ZEA - Turcji. Emiraty martwi bowiem "islam polityczny" i Ankara, która go wspiera w całym regionie, wraz z takimi organizacjami jak Bractwo Muzułmańskie - konstatuje "Economist".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Sébastien Bertrand/Wikimedia CC BY 2.0