Kolejne niszczyciele i lotniskowiec płyną na Bliski Wschód


Amerykański lotniskowiec o napędzie atomowym USS Nimitz i inne okręty płyną na zachód w szyku bojowym w kierunku Morza Czerwonego - podały źródła w amerykańskim departamencie obrony. Mają wesprzeć siły znajdujące się już w regionie.

Wraz z USS Nimitz w kierunku Morza Czerwonego płyną cztery niszczyciele i krążownik. Do tej pory stacjonowały na Oceanie Indyjskim i wspierały działania w Afganistanie. Ostatnio nakazano im wrócić do ich macierzystego portu w Everett w stanie Waszyngton, a ich działania zastapił USS Harry S. Truman. Z uwagi na sytuację w Syrii ponownie wysłano je na Bliski Wschód.

Oprócz niszczycieli w szyku płyną m.in. amfibie USS San Antonio z 300 marines i zaawansowanym sprzętem do komunikacji oraz USS Kearsarge.

Teraz przeprawiają się przez Morze Arabskie i na razie nie wydano rozkazu płynięcia na Morze Śródziemne. Nie wiadomo, kiedy okręty wpłyną na Morze Czerwone, ale - jak podały władze - nie doszło do tego do niedzielnego wieczoru.

- Chodzi o pomnażanie jednostek na miejscu i podnoszenie możliwości uderzeniowej - powiedział Reutersowi urzędnik z departamentu obrony USA.

[object Object]
Wielu Syryjczyków wymaga pilnej pomocy humanitarnejReuters
wideo 2/22

Obama gra na zwłokę?

W sobotę prezydent USA Barack Obama zdecydował o uderzeniu militarnym w cele syryjskiego reżimu w reakcji na atak chemiczny z 21 sierpnia na przedmieściu Damaszku. Jednocześnie poinformował, że będzie zabiegał o autoryzację Kongresu USA dla tej operacji. Opóźnienie daje wojskowym strategom więcej czasu na ponowną ocenę tego, które maszyny zostaną w regionie, a które zostaną podmienione na inne.

W ciągu ostatniego tygodnia marynarka wojenna Stanów Zjednoczonych podwoiła liczbę swoich okrętów we wschodniej części Morza Śródziemnego. Dwa niszczyciele dołączyły do stacjonujących już w regionie trzech okrętów. W sumie pięć niszczycieli (USS Mahan, USS Ramage, USS Barry i USS Gravely i USS Stout) załadowanych jest ok. 200 pociskami Tomahawk.

Atak chemiczny w Damaszku

Według danych USA w ataku z 21 sierpnia, przeprowadzonym przez siły reżimu syryjskiego, zginęło co najmniej 1429 osób. Rząd Syrii twierdzi, że broni chemicznej użyli rebelianci walczący o obalenie Asada.

Szef amerykańskiej dyplomacji John Kerry poinformował, że USA mają dowody, iż w Syrii użyto sarinu. Dowodów tych dostarczyły próbki włosów i krwi przekazane Waszyngtonowi przez tych, którzy jako pierwsi pospieszyli z pomocą ofiarom ataku w Damaszku.

Prezydent Syrii Baszar el-Asad zaprzeczył doniesieniom i jednocześnie oświadczył, że jego kraj potrafi odeprzeć każdy atak.

Reżim syryjski nazywa terrorystami rebeliantów walczących o obalenie Asada.

Autor: pk/jk / Źródło: Reuters

Źródło zdjęcia głównego: US Navy

Tagi:
Raporty: