Wielka feta po wystrzeleniu pocisku. Seul studzi jednak entuzjazm Pjongjangu


Południowokoreańska agencja wywiadowcza nie sądzi, by Pjongjang dysponował technologią niezbędną do wdrożenia programu międzykontynentalnych pocisków balistycznych (ICBM). Północnokoreańskie media pokazały tłumy wiwatujące po ostatnim wystrzeleniu rakiety. Wśród świętujących był również Kim Dzon Un.

W niedzielę w ogromnej sali widowiskowej w Pjongjangu tysiące ludzi wiwatowały, okazując w ten sposób radość z "zakończonego sukcesem" wystrzelenia pocisku ICBM.

Państwowa telewizja pokazała północnokoreańskiego przywódcę Kim Dzong Una, który świętował w towarzystwie wojskowych i zwykłych ludzi.

"Korea Północna nie ma jeszcze takiej technologii"

Tymczasem przedstawiciele Korei Południowej poinformowali we wtorek, że nie wierzą, by pociski były w stanie dosięgnąć Stanów Zjednoczonych, bo Pjongjang nie dysponuje jeszcze technologią pozwalającą sprowadzić je do z powrotem atmosfery ziemskiej.

- Biorąc pod uwagę, że Korea Północna nie ma żadnych obiektów testowych (do prac nad technologią ponownego wejścia - przyp. red.), agencja uważa, że Korea Północna nie ma jeszcze takiej technologii - oświadczył Ji Wan Jung, południowokoreański parlamentarzysta i członek parlamentarnej komisji do spraw wywiadu.

Jak dodał, Narodowa Agencja Wywiadowczej nie wykryła również żadnej nietypowej aktywności w miejscu, gdzie dokonywane są próby nuklearne Korei Północnej.

Jego zdaniem pocisk wystrzelony w ubiegłym tygodniu to zmodyfikowana wersja pocisku pośredniego zasięgu KN-17, który został wystrzelony już w maju.

Według północnokoreańskich mediów Pjongjang zminiaturyzował głowice nuklearne, aby montować je na rakietach balistycznych. Jednak eksperci z USA i Korei Południowej podają w wątpliwość również prawdziwość tego twierdzenia.

Dosięgnąć terytorium USA

4 lipca Korea Północna dokonała pierwszego testu ICBM, co jest postrzegane przez niektórych ekspertów jako krok milowy w wysiłkach Pjongjangu dotyczących budowy pocisków dalekiego zasięgu przenoszących broń jądrową.

Analitycy sugerują jednak, że udoskonalanie arsenału zajmie jeszcze kilka lat oraz że koniecznych będzie wiele testów.

Według południowokoreańskiej armii najnowsza próba rakietowa Korei Północnej świadczy o tym, że kraj ten jest już zdolny wyprodukować pociski, które byłyby w stanie pokonać dystans 7-8 tysięcy kilometrów, czyli dosięgnąć terytorium Stanów Zjednoczonych.

"Lekkomyślna prowokacja"

Eksperci ostrzegają, że najnowszy test rakietowy Pjongjangu zaostrzył napięcia na Półwyspie Koreańskim i może doprowadzić do zmian w podejściu Waszyngtonu do tego regionu.

Pierwszy pokaz siły zademonstrowano 8 lipca, kiedy USA rozmieściły na Półwyspie Koreańskim dwa bombowce strategiczne B-1B i przećwiczyły precyzyjne uderzenia wraz z południowokoreańskimi myśliwcami.

Północnokoreańskie media państwowe nazwały to "lekkomyślną prowokacją", która może doprowadzić do wybuchu wojny atomowej.

Autor: pk//now / Źródło: reuters, pap

Tagi:
Raporty: