Francuska prokuratura przesłuchała już ocalałego kierowcę autokaru, który roztrzaskał się w Vizille pod Grenoble we Francji. Śledczy rozmawiali również z kilkoma pasażerami.
Sprzeczne informacje dotyczą przesłuchania pilotki - według jednych źródeł złożyła już wyjaśnienia, według innych - że złoży je dopiero dzisiaj. Źródła, które potwierdzają przesłuchanie pilotki informują o obszernych i bardzo pomocnych zeznaniach składanych przez nią.
- Śledztwo posuwa się bardzo szybko i sprawnie do przodu. Prokuratura rozmawiała już z kierowcą, który przeżył wypadek - śledczy dowiedzieli się bardzo dużo na temat wypadku i tego, co było na chwilę przed nim - relacjonowała w Poranku TVN reporterka TVN24. Drugi kierowca, który prowadził pojazd zginął.
Prokuratura rozmawiała również z niektórymi pasażerami. - Część z nich bardzo dokładnie i ze wszystkimi szczegółami potrafiła opisać, co się stało - mówi korespondentka. - Dzięki rozmowom z pasażerami prokuratura jest w stanie coraz dokładniej zrekonstruować przebieg tego wypadku - dodała.
Wstępne badania autokaru stwierdzają, że pojazd był w dobrym stanie technicznym.
Wiadomo już, że autobus nie miał pozwolenia, by poruszać się po trasie, gdzie doszło do wypadku. Według przebywającego w Grenoble pełnomocnika wojewody zachodniopomorskiego ds. zdrowia Dariusza Lewińskiego kierowca, który przeżył, najprawdopodobniej w chwili wypadku odpoczywał. Autokarem kierował wtedy 22-latek z niewielkim doświadczeniem - autokarowe prawo jazdy zrobił osiem miesięcy temu. Mężczyzna nie przeżył wypadku.
- Wysłanie kierowcy z tak małym doświadczeniem to brak rozsądku - mówił w magazynie "24 godziny" główny inspektor transportu drogowego Paweł Usidus. - Żaden przepis nie mówi, że młody kierowca nie może jeździć w górach - ripostował pełnomocnik właściciela autokaru, mec. Krzysztof Łopatowski. - Mimo młodego wieku, kierowca miał wystarczające doświadczenie - dodał.
Według pierwszych wniosków z rozpoczętej w poniedziałek kontroli firmy przewozowej, z której pochodził autokar, zawiodły hamulce pojazdu. - Choć dokumenty wskazują, że autobus był sprawny to mamy wątpliwości czy młody, prawdopodobnie 22-letni kierowca, potrafił należycie obsłużyć wszystkie urządzenia nowoczesnego autobusu - uważa Usidus.
Według prefektury departamentu Isere, ten wyjątkowo stromy odcinek drogi nr 85 jest wyłączony dla transportu publicznego, o ile nie mają specjalnego pozwolenia stacji kontroli technicznej. - Autokar nie miał pozwolenia niezbędnego, by poruszać się tą drogą. To było wykroczenie - poinformował podprefekt Gilles Prieto.
W niedzielę premier Francji Francois Fillon oświadczył, że polski autobus "nie powinien się tam znaleźć", ponieważ "droga jest zakazana dla transportu publicznego".
W wypadku autokaru zginęło 26 osób, a 24 zostały ranne. Grupa od 10 lipca pielgrzymowała po sanktuariach maryjnych w Europie. W niedzielę rano wracali z La Salette.
Źródło: PAP, RMF