Zmarł jeden z 18 górników uwięzionych w kopalni gipsu po piątkowym zawale w chińskiej prowincji Shandong. Pozostałych 17 górników wciąż jest pod ziemią. Właściciel kopalni popełnił samobójstwo - poinformowały w niedzielę nad ranem państwowe media.
Ekipie ratunkowej udało się zlokalizować uwięzionych górników, jednak nie można do nich dotrzeć z powodu wciąż opadających skał. Ratownicy starają się dostarczyć im wodę i pożywienie - pisze agencja EFE.
Pozostałych 11 pracowników kopalni znajdującej się w okręgu Pingyi, którzy pracowali podczas katastrofy, udało się uratować już w piątek. Jeden z nich przebywa w szpitalu, a inni nie odnieśli poważnych ran.
W niedzielę nad ranem właściciel kopalni towarzyszył członkom ekipy ratunkowej na miejscu zdarzenia. W pewnym momencie wskoczył do studni i utopił się. - Prawdopodobnie popełnił samobójstwo - pisze agencja Associated Press.
Wstępne śledztwo wykazało, że tragedię spowodował zawał, do którego doszło w znajdującej się w pobliżu nieczynnej kopalni.
Tragedia w Shenzen
Chińskie kopalnie zaliczane są do najniebezpieczniejszych na świecie. W ostatnich latach nastąpił pewien postęp w dziedzinie bezpieczeństwa pracy, ale nadal często dochodzi w nich do licznych wypadków z ofiarami śmiertelnymi.
Według oficjalnych danych w ub. roku w chińskich kopalniach zginęło 931 górników, podczas gdy w roku 2002 straciło życie prawie 7 tys.
Autor: mb//plw / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: CCTV