Wśród 179 osób, które zginęły w katastrofie samolotu Jeju Air na lotnisku Muan w południowo-zachodniej Korei Południowej, była córka Jeon Je-younga. Wracała do kraju po podróży z przyjaciółmi do Bangkoku. - Była już prawie w domu - mówi mężczyzna.
W niedzielę w katastrofie samolotu Jeju Air na lotnisku Muan w południowo-zachodniej Korei Południowej zginęło 179 osób. Spośród 181 osób znajdujących się na pokładzie uratowano zaledwie dwie, znajdujące się w tylnej części samolotu.
Wśród 179 ofiar była córka Jeon Je-younga. Mężczyzna powiedział Reutersowi, że Mi-sook wracała do domu po podróży z przyjaciółmi do Bangkoku, gdzie spędziła Boże Narodzenie.
- Była już prawie w domu, nie czuła potrzeby, by dzwonić (i zostawić ostatnią wiadomość - red.). Myślała, że wraca do domu - powiedział mężczyzna.
71-letni Jeon Je-young powiedział, że kiedy obejrzał nagranie z katastrofy na lotnisku Muan, wydawało mu się, że "samolot stracił kontrolę". - Piloci prawdopodobnie nie mieli innego wyjścia. Moja córka, która jest dopiero po czterdziestce, zginęła w ten sposób. To niewiarygodne - mówił mężczyzna. - Nie rozumiem, dlaczego on (pilot - red.) próbował lądować na pasie startowym, co doprowadziło do zderzenia ze ścianą - dodał.
Mi-sook zostawiła pogrążonych w żałobie męża i nastoletnią córkę.
Śledczy analizują możliwe przyczyny katastrofy
Ministerstwo transportu Korei Południowej określiło katastrofę najtragiczniejszym wypadkiem lotniczym z udziałem południowokoreańskich linii od prawie trzydziestu lat.
Pełniący obowiązki prezydenta Korei Południowej Czoi Sang Mok ogłosił żałobę narodową, która potrwa do 4 stycznia.
Szef straży pożarnej Muan, Lee Jung-hyun, powiedział, że śledczy analizują możliwe przyczyny katastrofy, w tym udział ptaków i warunki pogodowe.
Źródło: Reuters, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters