Ukraińscy śledczy chcą szukać odłamków rosyjskiego pocisku na miejscu katastrofy boeinga 737 linii lotniczych UIA - oświadczył sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy Ołeksij Daniłow. Samolot rozbił się w środę rano w Teheranie. Śmierć poniosło 176 osób - wszystkie obecne na pokładzie.
"Nasza komisja uzgadnia obecnie z władzami irańskimi kwestię wyjazdu na miejsce katastrofy i zamierza przeprowadzić poszukiwania odłamków rosyjskiej rakiety Tor zgodnie z danymi, które opublikowano w internecie" - przekazał Daniłow cytowany w czwartek przez portal Censor.net.ua.
Tor to rosyjski system pocisków kierowanych ziemia-powietrze, przeznaczony do zwalczania celów na małych i średnich wysokościach.
"Badane są różne wersje nieoczekiwanego upadku samolotu. Wśród głównych jest zestrzelenie samolotu rakietą Tor" - oświadczył Daniłow. Innymi, które wymienił, były m.in. ewentualna awaria silnika oraz wybuch wewnątrz samolotu spowodowany atakiem terrorystycznym.
Równocześnie sekretarz Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony Ukrainy nie poinformował, jakie "dane opublikowane w internecie" uznano za na tyle wiarygodne, by przyjąć za możliwy scenariusz katastrofy zestrzelenie maszyny.
Jak przekazał Daniłow, w skład komisji wysłanej do Iranu wchodzą śledczy, którzy uczestniczyli w badaniach boeinga 777-200ER linii Malaysia Airlines, wykonujący rejs MH17 z Amsterdamu do Kuala Lumpur.
Został on zestrzelony nad Donbasem rosyjską rakietą 17 lipca 2014 roku na obszarze kontrolowanym przez prorosyjskich separatystów. Zginęli wszyscy pasażerowie i cała załoga, łącznie 298 osób.
Katastrofa samolotu w Iranie
Samolot Boeing 737-800 należący do linii lotniczych Ukraine International Airlines rozbił się w środę rano po starcie z międzynarodowego portu lotniczego Tehran-Imam Khomeini. Maszyna miała wylądować w Kijowie o godzinie 8 czasu lokalnego (godz. 7 w Polsce).
Minister spraw zagranicznych Ukrainy Wadym Prystajko poinformował, że w katastrofie zginęło 176 osób. W samolocie znajdowało się 82 Irańczyków, 63 Kanadyjczyków, 11 obywateli Ukrainy, w tym dwóch pasażerów i dziewięcioro członków załogi, a także dziesięciu obywateli Szwecji, czterech obywateli Afganistanu, trzech Niemiec oraz trzech Wielkiej Brytanii.
Po katastrofie ukraińskie władze wprowadziły czasowy zakaz lotów dla swoich przewoźników w przestrzeni powietrznej Iranu. Premier Ukrainy Ołeksij Honczaruk oświadczył, że jest jeszcze za wcześnie na mówienie o przyczynach tragedii.
W czwartek zagraniczne media opublikowały treść wstępnego raportu przygotowanego przez irańskich śledczych. Wynika z niego, że prawdopodobnie przegrzaniu uległ jeden z silników maszyny. Piloci po wykryciu usterki próbowali zawrócić, jednak chwilę później maszyna uderzyła o ziemię.
Napięcie w regionie może utrudnić wyjaśnienia
Według agencji AFP napięcia na linii Waszyngton-Teheran, spowodowane zabiciem przez Amerykanów generała Kasema Sulejmaniego i odpowiedzią Iranu ostrzałem rakietowym amerykańskich baz w Iraku, mogą utrudnić wyjaśnienie przyczyn katastrofy. Iran ogłosił już, że nie przekaże Stanom Zjednoczonym ani koncernowi Boeing dwóch czarnych skrzynek z rozbitego samolotu.
Irańska telewizja państwowa poinformowała wcześniej w środę, że odnaleziono oba rejestratory parametrów lotu boeinga. Urządzenia są uszkodzone, ale uważa się, że nadal możliwe jest odzyskanie zapisanych na nich danych.
- Teoretycznie amerykańska Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB) powinna uczestniczyć w śledztwie, odwołując się też do ekspertyzy boeinga - mówi w wywiadzie dla AFP Jean-Paul Troadec, były dyrektor biura dochodzeń i analiz (BEA), które jest francuskim odpowiednikiem NTSB. Ze względu na napięcia między Iranem i Stanami Zjednoczonymi sprawa się komplikuje - dodaje Troadec.
Szef Irańskiego Urzędu Lotnictwa Cywilnego Ali Abedzadeh poinformował, że Ukraina może uczestniczyć w dochodzeniu, ale odmówił wysłania czarnych skrzynek do USA, co nie wróży dobrze współpracy z Waszyngtonem w ramach tego śledztwa - ocenia AFP.
Odczytanie danych ze zniszczonych skrzynek może być na tyle trudne, że tylko kilka wybranych laboratoriów na świecie może tego dokonać - są to na przykład ośrodki należące do NTSB, BEA czy brytyjska rządowa agencja badająca przyczyny wypadków lotniczych AAIB - wyjaśnia Troadec.
BEA poinformowała już AFP, że na razie nie otrzymała prośby o pomoc w badaniu przyczyn katastrofy ukraińskiego boeinga, nie wysyła też na miejsce wypadku swoich ekspertów.
Autor: ft/adso / Źródło: PAP, Reuters, tvn24.pl