Według wstępnych danych o głosach zliczanych w okręgach poniedziałkowe wybory do Izby Gmin kanadyjskiego parlamentu wygrała Partia Liberalna. Na jej czele stoi obecny premier Justin Trudeau. Według wstępnych wyników liberałowie uzyskali prawdopodobnie 156 z 338 mandatów.
Według wstępnych wyników, na podstawie jeszcze nie w pełni policzonych głosów, liberałowie Justina Trudeau uzyskali 156 miejsc z 338 i po raz drugi będą tworzyć rząd mniejszościowy. Do stworzenia większościowego rządu potrzebnych jest 170 miejsc w Izbie Gmin.
Liberałowie mieli w poprzedniej kadencji 155 miejsc, rządzili przez ostatnie dwa lata dzięki wsparciu partii opozycyjnych. Parlament 44. kadencji może być podobny do poprzedniego.
Liderzy partii po ogłoszeniu wyników
- Wysyłacie nas z powrotem do pracy - powiedział Trudeau po podaniu wstępnych wyników, podkreślając, że Kanadyjczycy zagłosowali za działaniami na rzecz klimatu, tanią edukacją przedszkolną, programem budownictwa mieszkaniowego i pojednaniem z rdzennymi mieszkańcami Kanady. - Daliście parlamentowi konkretny mandat - dodał lider liberałów, zapewniając, że rząd dokończy walkę z COVID-19 i będzie pracować nad rozwiązaniami korzystnymi dla Kanadyjczyków.
Podziękował też instytucji organizującej wybory Elections Canada za sprawne ich przeprowadzenie, a także liderom innych partii i ich rodzinom.
Lider największej partii opozycji, konserwatystów, Erin O'Toole zapewnił w powyborczym wystąpieniu, że chce umacniać pozycję konserwatystów, którzy mają być partią otwartą dla wszystkich. Dodał, że w rozmowie z Trudeau "ostrzegł", że gdyby premier znów rozpisał wybory za 18 miesięcy, konserwatyści będą gotowi. Nie powiedział, na jakiej podstawie sądzi, że Trudeau może rozpisać nowe wybory.
Do Izby Gmin weszli też parlamentarzyści trzech innych partii: Bloku Quebecu, Nowej Partii Demokratycznej i Zielonych.
Lider Bloku Yves-Francois Blanchet już zapowiedział w swoim przemówieniu do wyborców, że jego partia będzie w parlamencie popierać te rozwiązania, które są korzystne dla Quebecu. Blok będzie najprawdopodobniej drugą co do wielkości partią opozycji w Izbie Gmin.
Przegranymi tych wyborów są liderzy Zielonych Annamie Paul i skrajnie prawicowej Kanadyjskiej Partii Ludowej (PPC) Maxime Bernier. Paul, która kandydowała z jednego z okręgów w Toronto, nie zebrała wystarczającej liczby głosów, która zapewniłaby jej wejście do parlamentu. Bernier, który przyciągnął do swojej partii wielu fundamentalnie konserwatywnych wyborców, również do parlamentu nie wszedł. Jak jednak zwracali uwagę komentatorzy, PPC odebrało sporo głosów partii konserwatywnej i uzyskało ponad 5 proc. wszystkich oddanych głosów, ponad dwa razy więcej niż Zieloni.
Głosowanie w pandemii
Elections Canada, czyli kanadyjska państwowa komisja wyborcza, musi policzyć i uwzględnić głosy wysłane pocztą lub złożone w lokalnych siedzibach tej instytucji. O umożliwienie tej formy głosowania poprosiło ponad 1,26 mln osób, a do poniedziałku Elections Canada otrzymało ponad 951 tys. pakietów wyborczych, które wymagają specjalnych procedur weryfikacji poprawności oddania głosu. Również liczenie ok. 5,78 mln głosów oddanych osobiście w lokalach wyborczych w okresie wcześniejszych głosowań zaczęło się w poniedziałek wieczorem. Jak podawało w komunikacie Elections Canada, w okresie wcześniejszego głosowania, między 10 a 13 września, zagłosowało o 18,46 proc. wyborców więcej niż w wyborach 2019 r.
Wybory organizowane w warunkach epidemii musiały uwzględniać procedury bezpieczeństwa w tym konieczność dystansowania społecznego. Stąd część lokali wyborczych tradycyjnie organizowanych np. w szkołach nie była dostępna. W Toronto, największym kanadyjskim mieście, liczba lokali wyborczych otwartych w dniu głosowania była w 11 okręgach o około połowę mniejsza niż zazwyczaj. Zdarzały się przypadki kolejek do lokali wyborczych, jak podawały media – miejscami ludzie czekali w ogonkach jeszcze dwie godziny po oficjalnym zamknięciu lokali wyborczych. Elections Canada zapewniło wcześniej, że każdy stojący już w kolejce przed godziną zamknięcia lokalu wyborczego będzie mógł oddać głos.
Przedterminowe wybory
Trudeau zwrócił się do gubernator generalnej Mary Simon o rozwiązanie parlamentu i ogłoszenie przedterminowych wyborów w połowie sierpnia tego roku, po niespełna dwóch latach od poprzednich wyborów.
Według badania publikowanego w połowie września przez Abacus Data najważniejsze dla Kanadyjczyków są koszty życia (38 proc.), poprawa systemu opieki zdrowotnej(25 proc.), zmiany klimatu i ograniczenia emisji gazów cieplarnianych (20 proc.), wzrost gospodarczy (20 proc.) i łatwiejszy dostęp do rynku mieszkaniowego (19 proc.). Podobne priorytety wskazywali Kanadyjczycy badani na początku września przez inną firmę, Leger. Na koszty życia wskazywało 13,5 proc. ankietowanych, finansowanie służby zdrowia - 11,5 proc., odbudowę gospodarki po pandemii - 10,9 proc. i zarządzanie sytuacją po pandemii – 10,1 proc. Blisko siebie znalazły się podatki (8,5 proc.), kupno domu/mieszkania (8,4 proc.) i klimat (8,2 proc.).
Jednak poniedziałkowe wybory były nie tylko porównaniem programów partii. W ciągu kampanii spadła popularność liberałów i wzrosła ocena konserwatystów - obie partie miały pod koniec kampanii porównywalne poparcie. Jeszcze w sierpniu Kanadyjczycy pytani np. przez Abacus Data o to, która partia ich zdaniem wygra najbliższe wybory odpowiadali w 48 proc., że liberałowie. W ciągu miesiąca odsetek spodziewających się wygranej liberałów spadł do 37 proc. Wyborcy nie przyjęli dobrze rozpisania wyborów. Portal Politico.com podsumowywał w ubiegłym tygodniu, że Kanadyjczycy uznali czas wyborów za niewłaściwy, a lider konserwatystów Erin O’Toole mówił nawet, że Kanadyjczycy powinni "ukarać" Trudeau za ich ogłoszenie.
Wcześniejsze wybory nie są rzadkością w Kanadzie. Rządzący w latach 2006 - 2015 r. konserwatywny premier Stephen Harper rozpisał przyśpieszone wybory w 2008 r. podczas kryzysu finansowego.
Źródło: PAP