Miliarder Donald Trump wciąż jest faworytem wyścigu o nominację Partii Republikańskiej w wyborach prezydenckich i zgodnie z sondażami wygra także wtorkowe prawybory w dużym stanie Michigan. Jednak jego bardzo wysokie notowania nieco słabną, a kampania wydaje się tracić rozpęd.
We wtorek w USA odbywają się kolejne prawybory prezydenckie. W stanach Michigan, Missisipi, Idaho i na Hawajach rywalizuje czterech pretendentów do nominacji Partii Republikańskiej (GOP), natomiast dwójka kandydatów demokratów walczy tego dnia tylko w dwóch pierwszych stanach.
Dwa do dwóch?
Po dotychczasowych prawyborach kontrowersyjny miliarder Trump jest faworytem wyścigu GOP: wygrał w 13 spośród 20 stanów, które już głosowały, zapewniając sobie 384 delegatów z 1237 niezbędnych do zdobycia nominacji GOP. Ale jego przewaga nad zajmującym w wyścigu drugie miejsce senatorem Tedem Cruzem zmalała do 84 delegatów, po udanych dla tego ultrakonserwatywnego polityka z Teksasu weekendowych prawyborach. Cruz wygrał w Kansas i Maine, a w Luizjanie i Kentucky przegrał z Trumpem tylko nieznacznie, podczas gdy sondaże zapowiadały zdecydowane zwycięstwo nowojorskiego miliardera.
- Myślę, że dziś wieczorem każdy z nich wygra w dwóch stanach, co pozwoli im zdobyć podobną liczbę delegatów - przewiduje w przesłanym PAP komentarzu znany analityk GOP Henry Olsen.
Trump traci rozpęd
Opublikowany we wtorek sondaż "Washington Post" i telewizji ABC potwierdza, że Trump - outsider polityczny, bez żadnego doświadczenia w polityce - zaczyna tracić rozpęd. W skali kraju popiera go 34 proc. wyborców republikanów, o 3 punkty procentowe mniej niż w styczniu, jego przewaga nad Cruzem (obecnie 25 proc. poparcia wyborców GOP) zmalała z 16 do 9 punktów procentowych.
W skali kraju wzrosły też notowania zajmujących w wyścigu GOP miejsca trzecie i czwarte bardziej umiarkowanych polityków, senatora z Florydy Marco Rubio i gubernatora Ohio Johna Kasicha, choć daleko im do pierwszej dwójki. Oznacza to jednak, że głosy kandydatów, którzy wycofali się z wyścigu (początkowo było ich aż 17) nie przechodzą na Trumpa, tylko na jego rywali.
Co więcej, od stycznia zmalała liczba republikańskich wyborców, którzy mają o Trumpie pozytywną opinię, a wzrosła liczba postrzegających go w negatywnym świetle. Ponad połowa wyborców GOP lub niezależnych, ale ze skłonnością do głosowania na GOP, uważa, że Trump jest nieuczciwy, brakuje mu doświadczenia i wiedzy, a także nie ma odpowiedniej osobowości i temperamentu, by być skutecznym prezydentem USA. W hipotetycznym pojedynku Trump-Cruz, kontrowersyjny nowojorczyk przegrywa z ultrakonserwatywnym Teksańczykiem 41 proc. do 54 proc.
Wśród ogółu Amerykanów Trump ma jeszcze gorsze notowania. Aż dwóch na trzech Amerykanów ma negatywną opinię o miliarderze, który nie przestaje szokować, atakując imigrantów, muzułmanów, kobiety czy naśmiewając się z niepełnosprawnego dziennikarza.
Zadyszka czy trwały trend?
Za wcześnie jest by stwierdzić, czy te słabnące notowania Trumpa to tylko chwilowy czy dłuższy trend. Przynajmniej częściowo gorsze od oczekiwanych wyniki Trumpa w kilku ostatnich prawyborach analitycy tłumaczą wzmożoną mobilizacją przeciwko niemu polityków reprezentujących establishment GOP, a zwłaszcza byłego kandydata GOP w wyborach prezydenckich w 2008 roku Mitta Romneya i senatora Johna McCaina, coraz bardziej przerażonych perspektywą zdobycia nominacji przez nieprzewidywalnego outsidera.
Ponadto notowania Trumpa mogła osłabić ostatnia debata kandydatów GOP, w której przekroczył kolejne granice, poruszając temat męskich genitaliów. Na jego niekorzyść mogło też wpłynąć poparcie nacjonalisty i byłego członka Ku Klux Klanu Davida Duke'a, który powiedział, że będzie "zdradą dziedzictwa", jeśli jakiś biały Amerykanin nie zagłosuje na Trumpa.
Clinton pewniakiem
Po stronie demokratów oczekuje się, że wtorkowe prawybory umocnią pozycję faworytki, Hillary Clinton. Zgodnie z sondażami była sekretarz stanu USA pokona senatora Berniego Sandersa aż o kilkanaście punktów procentowych w dużym stanie Michigan. Z tego stanu pochodzić będzie aż 147 delegatów na lipcową konwencję partii, która nominuje kandydata w listopadowych wyborach prezydenckich.
Od początku prawyborów przedstawiający się jako socjalista Sanders wygrał w ośmiu z 20 stanów, ale były to głównie mniejsze stany, zdominowane przez białych i lewicowych wyborców. Clinton wygrywa w dużych stanach, gdzie masowo popierają ją wyborcy z mniejszości, zwłaszcza afroamerykańskiej. Jak podliczył "New York Times" dotychczas była pierwsza dama zagwarantowała już sobie 1130 delegatów, a Sanders 498 na 2383 niezbędnych do zdobycia nominacji. Na tak dobry wynik Clinton składa się aż 458 tzw. superdelegatów, czyli prominentnych demokratów, którzy wezmą udział w konwencji bez względu na wyniki w stanowych prawyborach.
Autor: //gak / Źródło: PAP