Moskiewskie władze dementują doniesienia mediów w sprawie kamer monitoringu miejskiego w pobliżu miejsca zabójstwa Borysa Niemcowa. Miały być one wyłączone z powodu remontu, ale urzędnicy moskiewscy zapewniają, że "wszystkie były sprawne".
"Uliczne kamery monitoringu znajdujące się w centrum Moskwy, w nocy, kiedy doszło do zabójstwa polityka Borysa Niemcowa, były sprawne. Śledczy mają dostęp do wszystkich niezbędnych rejestrów. Żadnych prac konserwacyjnych w tym czasie nie prowadzono. Automatyczny system kontroli nie zarejestrował obniżenia jakości transmisji danych przesyłanych do jedynego centrum przechowywania i przetwarzania. Dostęp do kamer w bezpośredniej bliskości Kremla mają wyłącznie struktury federalne” – oświadczyli w komunikacie urzędnicy miejskiego departamentu ds. technologii informacyjnych cytowani przez telewizję TCV..
"Przestępstwo jednak nie zostało zarejestrowane"
Federalna Służba Ochrony Federacji Rosyjskiej także oświadczyła, że "wszystkie kamery w pobliżu Mostu Moskworieckiego, gdzie zginął Borys Niemcow, były sprawne", jednak zdaniem jej przedstawiciela Sergieja Dewiatowa, "żadna z nich nie zarejestrowała przebiegu przestępstwa".
– W nocy z piątku na sobotę, wszystkie kamery zainstalowane przez nasze służby i zabezpieczające monitoring Kremla były sprawne i funkcjonowały. Należy jednak zaznaczyć, że kamery skierowane na Kreml nie rejestrują okolic Mostu Moskworieckiego. To miejsce nie jest przez nas monitorowane – mówił Sergiej Dewiatow w rozmowie z rozgłośnią Goworit Moskwa.
Jak napisał rosyjski dziennik "Kommiersant", "śledczy pracujący na miejscu zabójstwa na Moście Moskworieckim zabezpieczyli kamery monitoringu miejskiego, jednak okazało się, że kilka dni wcześniej zostały one wyłączone z powodu remontu. Nagrania z kamer, które tego wieczora były sprawne, mają być niewyraźne".
"Kamery nie mogły nie zarejestrować zabójstwa"
W sprawie miejsca zabójstwa Niemcowa, rosyjski publicysta i historyk Borys Sokołow napisał, że "kamery w pobliżu Kremla nie mogły nie zarejestrować zdarzenia".
"Kilka lat temu brałem udział w nagraniu telewizyjnym w bardzo bliskiej odległości od tego miejsca. Zaledwie po kilku minutach pojawili się ubrani po cywilnemu funkcjonariusze, zażądali oddania taśm z nagraniem, przepytywali nas przez godzinę, co tam robiliśmy i w jakim celu tam się znaleźliśmy. Można nie wątpić w to, że w okolicach Kremla każdy metr kwadratowy powierzchni jest ściśle monitorowany przez dziesiątki kamer. Tymczasem publiczność ma dostęp do nagrań z jednej kamery i to kiepskiej jakości, gdzie moment zabójstwa został zasłonięty przez przejeżdżającą pługopiaskarkę" – napisał na opozycyjnym rosyjskim portalu grani.ru Borys Sokołow.
Stwierdził, że podobna sytuacja miała miejsce w 2010 r., po wypadku samochodowym z udziałem wiceszefa firmy Łukoil na prospekcie Lenina, w którym zginęły dwie kobiety.
"Również wtedy śledczy zaprezentowali publiczności taśmy kiepskiej jakości, bez kluczowego momentu wypadku" - podsumował Sokołow.
Autor: tas\mtom / Źródło: grani.ru, tvc.ru, znak.com