- Już byliśmy w Afganistanie i nie spodobało nam się - powiedział przedstawiciel Rosji przy NATO, Dmitrij Rogozin. Dyplomata skomentował w ten sposób doniesienia zachodniej prasy, jakoby rosyjscy żołnierze mieliby trafić do Afganistanu i współpracować tam z NATO.
Według brytyjskiej gazety "Guardian", NATO prowadzi negocjacje z Rosją, na temat zaangażowania rosyjskiej armii w Afganistanie. Dziennikarze twierdzą, powołując się na anonimowego członka dowództwa NATO, że Rosjanie mieliby pomagać w szkoleniu afgańskich żołnierzy, dostarczyć śmigłowce transportowe wraz z załogami i walczyć z produkcją opium.
"Guardian" pisał, że oficjalne decyzje w tym temacie zapadną na listopadowym szczycie NATO w Lizbonie.
Jeszcze raz? Raczej nie
Rogozin rozwiewał jednak sugestie mediów, jakoby rosyjscy żołnierze mieli działać na terytorium Afganistanu. - Może ktoś chce, żeby Rosja dostarczyła mięsa armatniego - stwierdził Rosjanin. Według dyplomaty, ewentualna pomoc Rosji dla NATO nie wykroczy daleko poza jej obecną formę.
Rosjanie będą pomagać w szkoleniu afgańskich i pakistańskich policjantów walczących z produkcją oraz przemytem opium. Ponadto Rosja jest zainteresowana sprzedażą śmigłowców Mi-17 afgańskim siłom powietrznym i szkoleniem ich pilotów, ale poza granicami Afganistanu.
Związek Radziecki był uwikłany w krwawą wojnę w Afganistanie w latach 1979-1989. Podczas walk z mudżahedinami, wspieranymi przez CIA, zginęło 15 tysięcy radzieckich żołnierzy oraz około miliona Afgańczyków. Klęska w tej wojnie przyśpieszyła rozpad ZSRR i ewentualny powrót wojska do tego kraju byłby bardzo niepopularny, twierdzi Ria Novosti.
Źródło: Ria Novosti
Źródło zdjęcia głównego: Mikhail Evstafiev (Wikipedia)