- Władimir Putin nie oczekiwał, że Ukraińcy szybko zjednoczą się w obliczu rosyjskiej inwazji. Z jego zachowania wynika, że prezydent Rosji jest psychopatą - powiedział dziennikarzowi TVN24 Jurij Andruchowycz, ukraiński poeta i prozaik, który brał czynny udział w wydarzeniach na Majdanie Niepodległości w Kijowie. Pisarz stwierdził jednak, że Putin nie mógłby stać się bohaterem książki wysokich lotów.
- Ukraina została postawiona przed bardzo trudnym wyzwaniem, z którym albo sobie poradzi, albo nie. Musi sobie z nim poradzić i przez to przechodzi przyspieszony rozwój - powiedział w rozmowie z Aleksandrem Przybylskim ukraiński pisarz Jurij Andruchowycz.
Putin jak pitbull
Przyznał, że interesuje go psychika prezydenta Rosji.
- Zachowanie Władimira Putina świadczy o tym, że jest psychopatą. Co ciekawe, on sam lubi się chwalić tym, że testy psychologiczne w szkole KGB wykazały, że ma on bardzo obniżony próg odczuwania zagrożenia. Podobne wyniki mają niektóre rasy psów, bulteriery czy pitbulle, które przy okazji mają bardzo wysoki próg bólu. Putin jest ciekawą postacią dla tekstów literackich, ale raczej dla felietonowej publicystyki, a nie literatury wysokich lotów - podkreślił.
- Władimir Putin czuje się spadkobiercą rosyjskich carów i imperium, jest coraz lepszego zdania o sobie i od kilku lat patrzy na świat z punktu widzenia teorii geopolityki, dlatego Ukraina jako samodzielne państwo nie wpisuje się w ten schemat - bez niej Rosja nie może być imperium - tłumaczył Jurij Andruchowycz.
Rozliczyć winy
Mówiąc o stosunkach polsko-ukraińskich stwierdził, że nadszedł najlepszy moment, by rozliczyć się z przeszłością.
- Z perspektywy ukraińskiej to dobra chwila, by mówić o naszej winie, przepraszać. W czasach Janukowycza takie zachowanie oznaczałoby wzmocnienie jego reżimu, jego linii politycznej. W wolnym kraju trzeba pracować nad swoją winą. Po upadku Muru Berlińskiego nasi historycy spotykali się, dyskutowali i na pewnych płaszczyznach się ze sobą zgadzali. Trzeba skorzystać z tej chwili i rozpocząć dialog na nowym poziomie - powiedział Jurij Andruchowycz.
Nieoceniona pomoc
Odniósł się też do wsparcia, jakiego wielu Polaków udzieliło Ukrainie podczas obu rewolucji na Majdanie - tej z 2004 roku, gdy naród zaprotestował przeciwko fałszerstwom wyborczym i prezydentem Ukrainy został Wiktor Juszczenko oraz tzw. Rewolucji Godności, która doprowadziła do obalenia Wiktora Janukowycza i zmiany władzy na Ukrainie. - Podczas pierwszego Majdanu [Pomarańczowej Rewolucji - red.] obecność Polaków na Majdanie była bardziej widoczna. Ukraińcy mieli wrażenie, że Polacy są z nimi fizycznie, że im pomagają. Tym razem więcej jest materialnej pomocy, ale niektórzy Ukraińcy mogli odnieść wrażenie, że Polacy się od nich zdystansowali - powiedział Andruchowycz.
Emocje i oczekiwania
- W dużym stopniu niedocenione jest to, że taka liczba naszych rannych leczy się w polskich szpitalach, że przez granicę jadą samochody z darami. My to docenimy, jesteśmy teraz jednak w sytuacji granicznej, kiedy chciałoby się pomocy fizycznej: stania razem na barykadzie, skoro bronimy tych samych wartości. To jest w dużym stopniu emocjonalne i naiwne podejście, ale na pewno nie może pogorszyć naszych stosunków - podkreślił pisarz.
Jurij Andruchowycz, ukraiński pisarz, eseista i tłumacz, promował w Poznaniu książkę "Szcze ne wmerła i nie umrze" - wywiad-rzekę, jaką przeprowadził z nim polski dziennikarz Paweł Smoleński.
W Polsce ukazały się cztery książki autora: "Rekreacje", "Moscoviada. Powieść grozy", "Perwersja" oraz "Dwanaście kręgów". Jest również autorem zbiorów esejów i przekładów z polskiego, niemieckiego i rosyjskiego na ukraiński. Mieszka w Iwano-Frankiwsku.
Autor: Aleksnder Przybylski, asz/mtom / Źródło: tvn24.pl / PAP
Źródło zdjęcia głównego: tvn24