Amerykański aktor Johnny Depp powiedział w piątek przed sądem w Londynie, że jego była żona, aktorka i modelka Amber Heard lub ktoś z jej znajomych wypróżnił się w ich wspólnym łóżku. Jak stwierdził, był to moment, w którym zdecydował o zakończeniu małżeństwa.
We wtorek w Londynie ruszył proces między Johnnym Deppem i wydawcą brytyjskiego tabloidu "The Sun". Aktor zarzuca gazecie zniesławienie w związku z artykułami oskarżającymi go o bicie byłej żony Amber Heard. Gazeta zarzuca Deppowi, że na przestrzeni trzech lat ich związku uderzył 23 lata młodszą partnerkę co najmniej 14 razy.
Prawniczka występująca w imieniu gazety "The Sun" Sasha Wass powiedziała w piątek w sądzie, że jeden z takich incydentów miał miejsce w kwietniu 2016 roku podczas imprezy z okazji 30. urodzin Heard. Jak twierdziła, Depp spóźnił się, ponieważ był na spotkaniu ze swoim menedżerem, który przekazał mu złe informacje na temat sytuacji finansowej aktora. Gwiazdor Hollywood miał zaatakować swoją partnerkę po tym, jak skrytykowała go za spóźnienie. Według Wass, Depp miał rzucić w Heard butelką szampana, która jednak trafiła obok niej, po czym miał szarpać kobietę za włosy.
Jak pisze agencja Reutera, następnego dnia po imprezie sprzątaczka znalazła fekalia w ich łóżku. Wass zaznaczyła, że Depp w jednej z wiadomości tekstowych uznał to zdarzenie za zabawne.
"Absurdalny" incydent, który przesądził o rozpadzie małżeństwa
Tymczasem w sądzie aktor przekonywał, że ten "absurdalny" incydent przesądził o jego decyzji, by zakończyć małżeństwo z Heard. - Byłem przekonany, że to panna Heard lub ktoś z jej kohorty zostawił ludzkie odchody w tamtym łóżku - stwierdził Depp. - Uznałem, że to dziwaczny koniec naszego związku - dodał.
Jak mówił, z Heard spotkał się ponownie w maju, gdy przyszedł do ich domu, by zabrać swoje rzeczy. Według jego relacji, wywiązała się wówczas kłótnia o incydent z kałem, za który kobieta miała obwinić jednego z ich psów. Jak relacjonuje agencja Reutera, Depp zaprzeczył, by "rwał się do walki" i stwierdził, że to Heard poruszyła ten temat przekonując, że był to tylko "nieszkodliwy żart".
Deppowi zarzuca się też, że w kolejnej kłótni z byłą już małżonką rzucił w nią telefonem, który trafił ją w policzek. Aktor zaprzecza, by takie zdarzenie miało miejsce. Kilka dni po tym domniemanym incydencie modelka wystąpiła do sądu z wnioskiem o zatrzymanie Deppa, jako dowód przedstawiając swoje zdjęcie z siniakiem na twarzy.
Jednak - jak pisze agencja Reutera - policjantka, która została wówczas wezwana na miejsce przez Heard, nie odnotowała żadnych obrażeń na twarzy kobiety ani żadnych zniszczeń w domu, o których miała wspominać aktorka.
Depp twierdzi, że nazywanie go "bokserem żony" oznacza, że "w ciągu 0,6 sekudny przeobrażał się z Kopciuszka w Quasimodo".
Adwokat o "kłamstwach wyprodukowanych przez panią Heard"
W otwierającym rozprawę oświadczeniu adwokat 57-letniego Deppa David Sherborne powiedział we wtorek, że wysuwane wielokrotnie przez Amber Heard oskarżenia o przemoc domową wobec Deppa były "kłamstwem, wyprodukowanym przez panią Heard i jej przyjaciół", o czym ma świadczyć "pokaźny materiał dowodowy". Depp dodatkowo oskarżył aktorkę m.in. o romans z jej późniejszym partnerem, miliarderem Elonem Muskiem.
Prawnicy tabloidu zapowiedzieli z kolei, że zamierzają udowodnić, iż określenie "damski bokser" było uprawnione.
Aktor zeznawał przed sądem już pierwszego dnia, odpowiadając m.in. na pytania o nagrania rozmów pary. Swoje zeznania w przyszłym tygodniu ma złożyć również Amber Heard. Wówczas przed sądem mają pojawić się także byłe partnerki Deppa - Vanessa Paradis, matka dwójki jego dzieci, oraz aktorka Winona Ryder. Cały proces ma trwać trzy tygodnie.
57-letni Depp i 34-letnia Heard byli małżeństwem od 2015 roku i rozwiedli się niecałe dwa lata później. Już w maju 2016 roku sąd w Los Angeles zakazał aktorowi zbliżania się do żony z uwagi na oskarżenia o stosowanie przemocy.
Źródło: Reuters, tvn24.pl