- Jego brat Georg Ratzinger mówił, że Benedykt XVI nie wyklucza możliwości ustąpienia - skomentował informacje nt. abdykacji Benedykta XVI zaskoczony Marek Zając z "Tygodnika Powszechnego". - Jeżeli w Kościele dzieje się coś nietypowego, to najczęściej oznacza to interwencję z góry z ważnym pomysłem dla Kościoła - twierdzi o. Paweł Gużyński z Religia.TV. Środowisko duchownych komentuje decyzję o abdykacji Benedykta XVI.
Redaktor Marek Zając z "Tygodnika Powszechnego" przyznał, że nie jest to pierwsza sytuacja, gdy pełniący funkcję Papieża zastanawia się nad rezygnacją. - Takie głosy pojawiają się w Kościele od bardzo wielu lat. Mówiło się też o tym, że Paweł VI może ustąpić ze względu na stan zdrowia, ale w końcu i tak przeważał pogląd: nie róbmy precedensów - poinformował Zając.
- Wyobraźmy sobie, że po takim papieskim kroku każdy jego następca będzie czuł ogromną presję. Każde pogorszenie stanu zdrowia będzie uruchamiało całą lawinę spekulacji, a przede wszystkim presji - twierdzi Zając. Dlatego - jego zdaniem - papieże przez całe wieki unikali takich decyzji, choć często o nich dyskutowano.
Mówiło się o abdykacji
- Informacje dotyczące ewentualnej abdykacji Benedykta XVI pojawiły się w grudniu 2012 roku - przypomniał redaktor. Pisał o tym jeden z watykanistów, ale "jego głos w dużym stopniu zlekceważono". - Dziś te spekulacje powróciły z ogromną siłą - dodał.
Zając twierdzi, że powszechnie wiadomo było, że stan zdrowia papieża pogarsza się. - Mówiło się o problemach z chodzeniem, spekulowano o problemach z sercem. Ale zawsze kończyło się na komentarzu, że "wszystko jest pod kontrolą". Stan pogarsza się, ale sytuacja nie jest jeszcze zła - twierdzi.
- Jego brat mówił o nim, że Benedykt XVI nie wyklucza możliwości ustąpienia, ale na pewno nie jest to jeszcze ten moment - dodał.
"Do tego trzeba mieć końskie zdrowie"
O. Paweł Gużyński z Religia.TV ocenia decyzję o abdykacji Benedykta XVI: - Jeżeli w Kościele dzieje się coś nietypowego, to najczęściej oznacza to interwencję z góry z ważnym pomysłem dla Kościoła - powiedział duchowny. - Spodziewam się czegoś bardzo dobrego dla Kościoła. Rzeczy nietypowe, nadzwyczajne, niestandardowe, to znaczy, że Pan Bóg chce coś pospieszyć - twierdzi.
Porównując obecnego papieża do Jana Pawła II Gużyński określił rezygnację Ratzingera jako "znak czasów". - Wprowadziliśmy ograniczenie wieku jeśli chodzi o proboszczów i biskupów. Ta dożywotność od dołu znika w Kościele. Można powiedzieć, że jest to zamknięcie całego procesu jeśli także pojawia się ten precedens, który pojawia się z papieżem - uważa Gużyński.
- Nikt nie jest niezastąpiony i to generalnie dobrze. Nikt nikomu nie ujmuje, ale do tego (do pełnienia funkcji papieża - red.) trzeba mieć końskie zdrowie - przyznał. - Papież sam daje sygnały, że panowanie nad tym wszystkim już go przekracza w tym momencie. I to jest zupełnie ludzkie, to jest normalne - twierdzi Gużyński.
Kierował się głosem sumienia
- Wielkie zaskoczenie i szok, nie tylko medialny, ale również wśród najbliższych współpracowników Benedykta XVI - twierdzi ks. Kazimierz Sowa z Religia.TV. Jego zdaniem nikt nie spodziewał się takiej informacji, która najpierw została podana na konsystorzu czyli na spotkaniu z kardynałami, a później potwierdzona.
Sowa twierdzi, że skontaktował się z jednym z polskich księży w Watykanie, który potwierdził, że Benedykt XVI swoje postanowienie abdykacji tłumaczy głosem sumienia. - Sumienie oceniło, że tak powinien zrobić ze względu na dobro Kościoła - tłumaczył sowa Sowa.
Zdaniem duchownego abdykacja otworzy "zupełnie nową rzeczywistość i będzie znakiem czasu". - Uświadomimy sobie, że dojdzie do konklawe bez wcześniejszego pogrzebu papieża. Rodzi się pytanie, czy "emerytowany papież" będzie mógł wpłynąć na wybór swojego zastępcy - dywaguje.
- To jest papież, który w większym stopniu chyba wciąż miłuje księgi i teologiczne i filozoficzne dysputy, a w mniejszym rządzenie. Chociaż musiał się zajmować przez ostatnie lata właśnie rządzeniem kościoła. Może trzeba to właśnie w ten sposób interpretować - przypuszcza Sowa.
Nie mógł wypełniać tego urzędu tak, jak by chciał
Zdaniem ks. Jacka Michalczyka, rektora Kościoła Środowisk Twórczych, Benedykt XVI podjął trudną decyzję o rezygnacji z pełnienia funkcji papieża kierując się jedynie dobrem Kościoła. - Doszedł do wniosku, że z racji swojego wieku i sytuacji zdrowotnej nie jest w stanie wypełniać tego urzędu tak, jak według niego powinien być wypełniany. Z tego punktu widzenia jest to normalną rzeczą (abdykacja - red.), choć nie zdarzało się, by wcześniej papieże z tego korzystali - ocenił Michalczyk.
Ksiądz przypuszcza, że papież może poinformować wiernych o powodach swojej decyzji już podczas środowej audiencji. - Zapewne nie powie nic nowego. Słowa, które poznaliśmy w oświadczeniu są jednoznacznym uzasadnieniem jego decyzji - ocenił.
Wciąż jeszcze nie wiadomo jak rezygnacja Josepha Ratzingera wpłynie na proces kanonizacji Jana Pawła II. - Do 28 lutego pozostało jeszcze wiele czasu. Do tego dnia papież podejmuje decyzje tak jak dotychczas. Być może jedna z nich będzie dotyczyła właśnie tej kwestii - twierdzi duchowny.
- Ale jeżeli nie, to nie sądzę, by w tym temacie miało się coś zmienić, a jego zastępca zapewne będzie chciał doprowadzić proces kanonizacji do końca - uważa Michalczyk.
Kościół "przerabia to od 2 tys. lat"
Ks. Józef Kloch, rzecznik konferencji episkopatu Polski, przyznaje, że cały polski Kościół nie kryje zaskoczenia decyzją papieża. - Nie było nawet najmniejszych skrawków przecieków, że na coś takiego się przygotowuje - przyznał.
Dodał, iż decyzja papieża w środowisku duchownych jest całkowicie zrozumiała. - Chodzi o aspekt zdrowotny. To Ojciec Święty mówił wyraźnie: "moje siły są już niewystarczające". Powiedział: "Ma świadomość, że zarówno siła ciała, jak i ducha, osłabła w ostatnich miesiącach na tyle, że muszę uznać moją niezdolność do wykonywania posługi". Oświadczenie jest jasne i nikt nie musi go zatwierdzać, bo papież ma najwyższą władzę - podkreślił Kloch.
Duchowny przyznał, że nie obawia się opuszczenia stanowiska przez Ratzingera po 28 lutego. - Wiadomo, co wtedy trzeba robić. Przeżywaliśmy to po śmierci Jana Pawła II. Decyzje na ten czas są zamrożone, nie ma żadnych nowych nominacji, np. biskupich. Przygotowywane jest konklawe, przyjeżdżają do Stolicy Apostolskiej kardynałowie i wybierają nowego papieża - wyjaśnił. - Bez żadnych niepokojów. To jest rzecz, którą kościół przerabia od 2 tys. lat - dodał.
Autor: zś/ ola/k / Źródło: tvn24