Norwegowie wprowadzili nowe prawo, które pozwala dzieciom na zmianę ich płci. I choć korekta dotyczy tylko zapisów w oficjalnych dokumentach, to przyjęte rozwiązanie i tak budzi kontrowersje. Materiał programu "Polska i Świat".
Jednym z dzieci, które skorzystało już z nowych przepisów, jest 10-letnia Anna, która w starym paszporcie ma jeszcze wpisane imię "Adrian".
- W ogóle nie tęsknię za Adrianem, bo cały czas bardzo chciałam być Anną - mówi 10-latka.
- W szkole bardzo często pytali mnie, czy jestem chłopcem czy dziewczynką. To nie było miłe. Teraz już nikt nie zadaje takich pytań - dodaje.
- To wspaniałe, że Norwegia w końcu prawnie uznała ją za dziewczynkę - komentuje z kolei matka Anny.
Bez zaświadczeń i badań
Nowe przepisy pozwalają norweskim dzieciom w wieku od 6 do 15 lat zdecydować o prawnej zmianie płci tylko za zgodą rodziców. Po ukończeniu 16 lat dzieci mogą to już zrobić same. Operacyjna zmiana płci nadal jest jednak możliwa dopiero od 18 roku życia.
Eksperci podkreślają, że tożsamość seksualna u dziecka kształtuje się bardzo wcześnie, bo już w wieku 2-3 lat.
- Norwegia wychodzi naprzeciw przypadkom, kiedy takie psychologiczne poczucie przynależności do jakiejś płci nie jest zgodne z płcią metrykalną - komentuje psycholog Aleksandra Piotrowska.
Sama procedura prawnej zmiany płci jest niezwykle prosta, do jej przeprowadzenia nie potrzeba bowiem żadnych zaświadczeń medycznych czy wyników badań. Wystarczy jedynie wypełnić w internecie specjalny formularz.
Co więcej, procedurę tę można przeprowadzić wielokrotnie. Zdaniem seksuologa prof. Zbigniewa Lwa-Starowicza to rozwiązanie zbyt radykalne. - Takie szerokie otwarcie na takie zachciewajki, to jest już za daleko idąca liberalizacja - przekonuje seksuolog.
Od lipca - czyli od momentu wprowadzenia nowych przepisów - prawnej zmiany płci dokonało w Norwegii dziewięcioro dzieci.
Autor: ts\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24