Jemeński delegat na zorganizowane przez ONZ w Genewie rozmowy pokojowe poinformował we wtorek, że wszystkie strony konfliktu w Jemenie uznają konieczność zawarcia rozejmu, ale porozumienia w tej sprawie jeszcze nie osiągnięto.
Galeb Al-Mutlak z rebelianckiego szyickiego ruchu Huti oświadczył, iż proponowany rozejm miałby trwać miesiąc i dotyczyć wszystkich działań zbrojnych, w tym ataków lotniczych kierowanej przez Arabię Saudyjską koalicji.
- Wszyscy zgadzamy się co do potrzeby rozejmu, ale wciąż dyskutujemy na temat szczegółów. Wydaje się, że istnieje gotowość ze wszystkich stron, w tym Arabii Saudyjskiej, ale trwa dyskusja nad szczegółami porozumienia - powiedział Al-Mutlak dziennikarzom po pierwszych rozmowach ze specjalnym wysłannikiem ONZ Ismailem Ouldem Szejkiem Ahmedem. Negocjacje w Genewie otworzył w poniedziałek sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun, wzywając do ogłoszenia rozejmu wraz z przypadającym 18 czerwca początkiem muzułmańskiego miesiąca rytualnego postu ramadan. Jednak przedstawiciele Huti oraz ich przeciwnicy odmawiają zasiadania przy jednym stole i Ould Szejk Ahmed przejął rolę pośrednika między nimi.
Wojna bez końca?
Zbrojny konflikt wewnętrzny w Jemenie nasilił się w marcu, gdy koalicja pod wodzą Arabii Saudyjskiej podjęła ataki powietrzne przeciwko popieranym przez Iran Hutim, którzy we wrześniu opanowali stolicę państwa Sanę, zmuszając prezydenta Abd ar-Raba Mansura al-Hadiego do jej opuszczenia. Z ruchem Huti współdziałają oddziały wojskowe lojalne wobec poprzedniego prezydenta Alego Abd Allaha Salaha. Hadi oświadczył, iż delegacja jego rządu udała się do Genewy na zaproszenie ONZ, ale zaznaczył, że celem rozmów musi być wprowadzenie w życie rezolucji Rady Bezpieczeństwa, wzywającej Huti do wycofania się ze zdobytych od ubiegłego roku miast. Obecny chaos w liczącym 25 milionów mieszkańców Jemenu jest spuścizną po wieloletnich dyktatorskich rządach prezydenta Salaha, obalonego w 2011 roku przez społeczną rewoltę.
Autor: mtom / Źródło: PAP