Sześć anonimowych kobiet zasiadających w ławie przysięgłych nie było w stanie wydać werdyktu w sprawie George'a Zimmermana, który zastrzelił nieuzbrojonego czarnoskórego nastolatka. Sprawa budzi w USA duże kontrowersje.
W piątek mowy końcowe wygłosili: adwokat Zimmermana, Mark O'Mara, i prowadzący sprawę prokurator John Guy. Tego samego dnia po południu (czasu lokalnego) sześcioosobowa ława przysięgłych przystąpiła do obrad nad orzeczeniem o winie oskarżonego. Pierwszego dnia nie była w stanie podjąć werdyktu.
Zimmermanowi przedstawiono zarzut morderstwa drugiego stopnia - bez premedytacji - co na Florydzie zagrożone jest karą dożywotniego więzienia. Sędziowie przysięgli mogą jednak również rozważyć drugi, alternatywny zarzut: zabójstwa, za co grozi mniejszy wyrok - do 30 lat więzienia.
Tragiczny incydent miał miejsce wieczorem 26 lutego 2012 r. Zmierzając do domu narzeczonej swego ojca, Tryvon Martin przechodził przez osiedle w Sanford. Zimmerman, który jako ochroniarz-ochotnik patrolował je w swym samochodzie, nabrał - jak twierdzi - podejrzeń, że młody czarny nastolatek, ubrany w bluzę z kapturem, "coś kombinuje". Wysiadł z wozu i podszedł do chłopca.
Co było dalej?
Dalszy przebieg wypadków nie jest jasny. Ze sprzecznych relacji świadków - policji, do której Zimmerman dzwonił po zauważeniu Martina, oraz dziewczyny nastolatka, do której ten telefonował na kilka sekund przed spotkaniem z ochroniarzem - wynika, że doszło między nimi do bójki. W pewnym momencie Zimmerman wyciągnął pistolet i zastrzelił Martina. Ten ostatni nie miał przy sobie żadnej broni. Po oddaniu strzału do Martina, który upadł twarzą na ziemię, Zimmerman nie wezwał karetki pogotowia ani nie udzielił mu pierwszej pomocy. Został aresztowany, ale policja zwolniła go początkowo, nie przedstawiając żadnych zarzutów. Policjanci dali wiarę jego wyjaśnieniom, że działał w samoobronie, gdyż Martin rzucił się na niego, powalił na ziemię i uderzał jego głową w chodnik. Na dowód przedstawił obrażenia. Aresztowano go dopiero po kilku dniach, po burzliwych protestach Afroamerykanów na Florydzie i w innych stanach. Twierdzą oni, że podtekstem zabójstwa były rasowe uprzedzenia Zimmermana.
Zmienia zeznania
Prokurator John Guy wypunktował sprzeczności i nieprawdopodobieństwa w zeznaniach Zimmermana w czasie śledztwa. Zimmerman początkowo utrzymywał, na przykład, że szedł za Martinem przez chwilę, ale potem zawrócił do samochodu - i - jak twierdził - dopiero wtedy 17-latek zbliżył się do niego i od tyłu uderzył w głowę. Potem jednak zmienił zeznania, inaczej także wskazując miejsce konfrontacji. - Jak było naprawdę, mogliby powiedzieć tylko dwaj ludzie. Jeden nie może już zeznawać, bo nie żyje, a drugi kłamie - oświadczył prokurator John Guy.
Autor: kcz/tr / Źródło: PAP, Reuters