Lotniskowiec o napędzie atomowym USS Ronald Reagan płynie do Japonii na trwającą kilka lat misję. W ostatnim dniu sierpnia wyruszył ze swojej bazy w San Diego po tym, jak dotarł do niej poprzednik z Yokosuki - USS George Washington.
Reagan niemile widziany
USS Ronald Reagan i jego załoga będą stanowić o sile amerykańskiej Floty Pacyfiku. W Japonii nie czeka ich jednak przyjemne powitanie.
W Kraju Kwitnącej Wiśni od kilku lat coraz wyraźniejsza staje się niechęć do amerykańskiej obecności wojskowej, a tylko w tym roku miało miejsce kilka dużych protestów.
W Yokosuce położonej w jednej z prefektur najbardziej dotkniętych przez tsunami z 2011 r. mieszkańcy nie chcą w pobliżu atomu w jakiejkolwiek postaci. Dotyczy to zarówno kilkunastu reaktorów w promieniu kilkuset kilometrów - wciąż wyłączonych ze względów bezpieczeństwa cztery lata po nadejściu wielkiej fali - jak i amerykańskich lotniskowców.
USS George Washington - poprzednik USS Ronald Reagan - sam o mało nie stał się zresztą ofiarą tsunami. Przebywający w hangarze w momencie jego uderzenia w Japonię przetrwał, ale załoga musiała w ciągu kilkudziesięciu godzin wyprowadzić go na wody oceanu. Przebywał bowiem w rejonie zagrożonych reaktorów i mógł zostać skażony dodatkowo powodując strach w tysiącach Japończyków zaangażowanych do pracy przy obsłudze amerykańskiej bazy i jej zaplecza.
W niedzielę 13 września na ulice wokół bazy w Yokosuce wyjdzie więc ok. 20 tys. osób. Demonstrację zorganizowali japońscy komuniści i to pod ich szyldami, a także związków zawodowych, pikieta stanie pod murami bazy.
Dowództwo Floty Pacyfiku wydało ostrzeżenie dla marynarzy i pracowników cywilnych. Lepiej nie wychodzić poza bezpieczny teren i nie pojawiać się w zasięgu wzroku Japończyków, bo "może dojść do konfrontacji" - pisze magazyn Pentagonu „Stars and Stripes”.
Autor: adso//rzw / Źródło: stripes.com
Źródło zdjęcia głównego: US Navy