Kiedy władze Tokio zapowiadają łagodzenie restrykcji od najbliższej niedzieli, Kenji Kitahashi, mer japońskiego miasta Kitakyushu na południowym zachodzie kraju, powiedział w piątek dziennikarzom, że miasto znajduje się "w środku drugiej fali" epidemii. Miejscowe władze podejrzewają, że za wzrostem liczby nowych przypadków stoją ogniska zakażeń w dwóch instytucjach ochrony zdrowia.
Rząd Japonii zniósł niedawno w całym kraju stan wyjątkowy ze względu na pandemię, ponieważ liczba nowych infekcji spadła. Premier Shinzo Abe przestrzegał jednak, że restrykcje mogą być przywrócone, jeśli krzywa zacznie znowu rosnąć. Wcześniej oceniał również, że Japonia powinna się szykować na drugą, a nawet trzecią falę epidemii.
Wzrost zachorowań
Nagły wzrost zachorowań odnotowano w ostatnich dniach w liczącym milion mieszkańców mieście Kitakyushu w prefekturze Fukuoka. W całej prefekturze od końca kwietnia do 22 maja nie zgłoszono ani jednej infekcji, ale w ciągu sześciu dni do czwartku wykryto ich tam 43 – podała japońska agencja prasowa Kyodo.
- Uznaję, że jesteśmy w środku drugiej fali - powiedział dziennikarzom mer Kenji Kitahashi. Miejscowe władze podejrzewają ogniska zakażeń w dwóch instytucjach ochrony zdrowia w mieście.
Łagodzenie restrykcji w Tokio
Tokio, gdzie wykryto najwięcej zakażeń w kraju, w ostatnich dniach notowało mniej niż nowych 15 przypadków dziennie, w porównaniu z przyrostami o nawet 200 infekcji na dobę w szczytowym okresie.
Gubernator Yuriko Koike zapowiedziała w piątek wejście w kolejny etap łagodzenia restrykcji epidemicznych. Od niedzieli działalność będą mogły wznawiać między innymi siłownie, teatry czy sklepy sprzedające produkty, które nie są towarami pierwszej potrzeby – podała publiczna stacja NHK.
Według danych przytoczonych przez NHK w Japonii wykryto do piątku ponad 16,7 tys. zakażeń koronawirusem, a ok. 880 zakażonych pacjentów zmarło.
Źródło: PAP