Kanclerz Niemiec Angela Merkel zadzwoniła do lidera SPD ws. rozmów o koalicji. Ale lewicy nie spieszy się do układu, który kosztował ją już bardzo dużo. Chadecja wygrała niedzielne wybory z wynikiem najlepszym od ponad dwóch dekad, ale brakuje jej kilku mandatów do większości w Bundestagu.
CDU/CSU zdobyła aż 41,5 proc. głosów, ale brakuje jej pięciu deputowanych do większości. Merkel rozpoczęła więc już rozmowy ws. zdobycia takiej większości.
Merkel nie chce mniejszościowego rządu
- Jesteśmy oczywiście otwarci na rozmowy i już nawet wstępnie kontaktowałam się z przewodniczącym SPD, który powiedział, że najpierw partia musi zorganizować spotkanie kierownictwa w piątek - powiedziała Merkel na konferencji prasowej.
Szefowa chadecji dodała, że nie wyklucza też rozmów z innymi potencjalnymi partnerami. Koalicja z Zielonymi (8,4 proc.) byłaby teoretycznie możliwa, jednak obie strony wyrażały się sceptycznie o takiej możliwości. Merkel podkreśliła, że jej celem jest stworzenie stabilnego rządu. - Niemcy potrzebują stabilnego rządu - podkreśliła. Wykluczyła powstanie gabinetu mniejszościowego tolerowanego przez inne partie. Wyjaśniła, że prawo nie wyznacza żadnych ram czasowych dla negocjacji koalicyjnych; solidność jest ważniejsza od szybkości. Nowy Bundestag musi zebrać się w ciągu miesiąca po wyborach.
SPD trudnym rozmówcą
Szef SPD Sigmar Gabriel potwierdził fakt przeprowadzenia rozmowy z Merkel, zastrzegając, że w kwestii koalicji z CDU/CSU "nie istnieje żaden automatyzm". - Nic nie zostało jeszcze rozstrzygnięte - zaznaczył. Rywal Merkel w przegranych przez SPD wyborach, Peer Steinbrueck, dodał: - SPD nie będzie się narzucała. Gabriel podkreślił, że po wygraniu wyborów to Merkel ma obowiązek zapewnienia sobie parlamentarnej większości. - Dla nas liczy się przede wszystkim nasz program - oświadczył socjaldemokrata.
Socjaldemokracja już zapowiedziała, że postawi twarde warunki w negocjacjach ws. powrotu do tzw. "wielkiej koalicji". Układ CDU- SPD rządził już w latach 2005-2009 i Merkel wyszła na tym bardzo dobrze, za to socjaldemokraci stracili miliony lewicowych wyborców. - To będzie nadzwyczaj długa droga - powiedział Ralf Stegner, lider lewego skrzydła SPD, które ma najwięcej zastrzeżeń do wejścia w rolę młodszego koalicjanta CDU i CSU.
"Wielka koalicja" nr 2?
SPD poniosła ciężką porażkę. Zajęła drugie miejsce, ale w powojennej historii Niemiec tylko raz miała jeszcze gorszy wynik, niż teraz. Ale socjaldemokraci wiedzą, że Merkel jest skazana na szukanie lewicowego koalicjanta po tym, jak dotychczasowy partner FDP nie weszła do Bundestagu.
Sondaże pokazują, że większość Niemców chętnie powitałaby kolejną odsłonę "wielkiej koalicji". Podobne oczekiwania są w innych krajach eurostrefy, oczekujących, że SPD zmiękczy nieco bardzo surową politykę Merkel wobec krajów mających problemy gospodarcze (przykład Grecji).
Partie chadeckie CDU i CSU wygrały zdecydowanie niedzielne wybory do parlamentu z wynikiem 41,5 proc. Do absolutnej większości zabrakło im tylko pięciu mandatów. Ze względu na klęskę ich dotychczasowego partnera, liberalnej FDP, chadecy muszą znaleźć partnera do utworzenia rządu. SPD poparło 25,7 proc. wyborców.
Autor: //gak / Źródło: reuters, pap