Mają najlepszy punkt widokowy na świecie. Żeby przetrwać, noszą strój astronauty i jedzą z tubki

Opowieść pilota U-2
Opowieść pilota U-2
USAF
Piloci U-2 mają ciekawą pracęUSAF

Na wysokości, która jest miejscem ich pracy, atmosfera bardziej przypomina kosmos niż to co znają przeciętni ludzie. Przez wiele godzin wiszą 21 kilometry nad ziemią i aby to przetrwać muszą nosić prawie taki sam skafander jak astronauci. Muszą też jeść z tubki potrawy o takich zachęcających nazwach jak "zupa o smaku tortilli z kurczakiem". Jednak nie skarżą się na to, bo mają "najlepszy punkt widokowy na świecie". Lepsze widoki są dopiero z orbity.

Piloci amerykańskich samolotów rozpoznawczych U-2, bo to o nich mowa, należą do elitarnego grona w szeregach lotnictwa wojskowego USA. Obecnie latają tylko 32 takie maszyny. Każda ma miejsce tylko dla jednego pilota, który musi przejść specjalistyczne szkolenie, ponieważ na ma na świecie innego samolotu robiącego to co U-2. Główna baza tych maszyn znajduje się na lotnisku Beale w Kalifornii, gdzie umieszczono też centrum serwisowe dla nich. Niedawno służący w niej lotnicy nagrali "jeden dzień z życia pilota U-2", pokazujący cały proces przygotowania do lotu, start, misję i lądowanie. Widać na nim dobrze, jak złożony jest cały proces zapewnienia człowiekowi siedzącemu za sterami możliwości przetrwania misji.

Ubieranie pilota U-2 w skafander
Ubieranie pilota U-2 w skafanderUSAF

Ekstremalne warunki

Głównym wrogiem pilota U-2 jest wysokość. - To walka o przetrwanie pomiędzy tobą a samolotem i nie chciałbyś, żeby to samolot wygrał - mówi Greg Nelson, szef pilotów doświadczalnych latających na U-2 z ramienia producenta, koncernu Lockheed Martin. Kiedy samolot projektowano w latach 50. w celu wykonywania misji szpiegowskich nad ZSRR, uznano, że najlepszą obroną przed radzieckimi myśliwcami i rakietami będzie ekstremalny pułap lotu. Ostatecznie ustalono go na 21 kilometrów, choć nie zostało ujawnione, czy to granica możliwości samolotu. Żeby utrzymać się tak wysoko, U-2 musiał otrzymać swoje charakterystyczne kształty, czyli bardzo długie i cienkie skrzydła oraz ołówkowaty kadłub. Dzięki nim może z krążyć na dużej wysokości przez nawet 12 godzin. Lata z taką samą prędkością jak zwykłe samoloty pasażerskie, ale dwa razy wyżej. Na 21 kilometrach panują jednak warunki, delikatnie rzecz biorąc, nieprzyjazne człowiekowi. Atmosfera jest już szczątkowa i bliżej jej do tego co doświadczają astronauci niż zwykły człowiek. Ciśnienie jest tak niskie, że temperatura wrzenia zwykłych płynów obniża się do 37 stopni C. Czyli gdyby wystawić na takie warunki niczym nie chronionego człowieka, to jego ślina czy pot mogłyby zacząć wrzeć. Dodatkowo bez ochrony pilot w ogóle nie byłby w stanie oddychać z powodu rozrzedzonego powietrza i szybko zacząłby cierpieć na chorobę kesonową, która najczęściej dotyka nurków. Azot w jego krwi zacząłby formować bąbelki, które mogą doprowadzić do poważnych schorzeń i śmierci. Żeby go przed tym uchronić, w kokpicie samolotu ciągle musiałoby być utrzymywane ciśnienie zbliżone do tego na ziemi. Jest to jednak niemożliwe, bo musiałby być ciężki i masywny, a żeby latać na ekstremalnej wysokości U-2, został maksymalnie odchudzony.

Ostatnie przygotowania i start
Ostatnie przygotowania i startUSAF

Ochrona jak dla astronautów

Rozwiązaniem jest skafander pokrewny z tymi, które nosili amerykańscy astronauci na początku programu kosmicznego. Oparto go o strój nurków US Navy i zaadoptowano do lotów na dużej wysokości. Nazywał się Navy Mark IV i przez lata wykorzystywali go piloci różnych maszyn. Do dzisiaj ostał się tylko na U-2. Przez ponad pół wieku przeszedł szereg modyfikacji, ale ogólna konstrukcja pozostaje ta sama. Pomimo noszenia skafandra piloci często cierpieli na przypadki choroby kesonowej, więc kokpity U-2 zmodyfikowano, aby panowało w nich ciśnienie takie jak na 11 kilometrach. Ostatnie maszyny przeszły modernizację w 2015 roku. Pomimo tego piloci przez cały lot siedzą w skafandrze, bez którego nie wytrzymaliby długich misji i nie mieliby szans na przeżycie w wypadku awarii lub konieczności katapultowania się. - Funkcjonowanie w kokpicie z ciśnieniem odpowiadającym wysokości 11 kilometrów to tak jakbyś każdego dnia wchodził na Mount Everest - obrazowo opisuje w wywiadzie dla wojskowej gazety "Stars and Stripes" Michael Opresko, pilot U-2. Latanie w odpowiednim skafandrze nie należy do najprzyjemniejszych. Zwłaszcza że misje trwają standardowo 8-12 godzin. Po takim dniu "pracy" trudno nawet wstać. - Jesteś kompletnie wyczerpany. Marzysz tylko o łóżku, ale jesteś też głodny. Ogólnie czujesz się jak po potężnym treningu na siłowni, choć nie bolą cię mięśnie. Po prostu wyczerpanie - opisuje Opresko. Dodatkowo piloci są mocno odwodnieni, bo oddychają czystym tlenem pozbawionym wszelkiej wilgoci. Do zmęczenia swoje dokładają systemy sterowania, które w U-2 są mechaniczne. Pilot fizycznie, choć przez system wspomagających go specjalnych ciągów i bloczków, porusza sterami. - To wymaga sporej siły, zwłaszcza na małej wysokości, gdzie jest gęsta atmosfera i samolot nie reaguje zbyt łatwo - opisuje pilot. Jeśli dojdzie do jakiejś awarii i systemy wspomagające zawiodą, poruszanie sterami ma być katorgą. - W takich sytuacjach ratownicy muszą wyciągać pilota z kokpitu, bo nie jest w stanie nawet poruszyć ręką - dodaje Opresko. Pozostaje jeszcze kwestia jedzenia i potrzeb fizjologicznych. To pierwsze przypomina dietę astronautów - tubki z papką o różnych smakach (np. placki ziemniaczane z bekonem, szarlotka i wiele innych). Konstruktorzy pomyśleli o odrobinie luksusu i piloci mają mały podgrzewacz do jedzenia. Jeśli chodzi o potrzeby fizjologiczne, to mocz mogą oddać do specjalnego woreczka zamontowanego w skafandrze. - Opcja numer dwa nie wchodzi w grę. Zrujnowalibyśmy skafandry - mówi Opresko. Panuje zasada "zrób to przed lotem", a dieta jest do tego dostosowana.

Tubki z jedzeniem, jakie dostają piloci U-2 | USAF

Ostatni taki samolot z pilotem

Piloci U-2 prawdopodobnie będą ostatnimi, którzy będą musieli się tak męczyć, ale też ostatnimi, którzy będą doświadczać takich widoków. Podobną, ale jeszcze lepszą lożę mieli piloci SR-71 Blackbird, które latały wyżej niż 21 kilometrów. Były jednak maszynami ekstremalnymi i drogimi, więc skończyły karierę po zimnej wojnie. U-2 są proste i stosunkowo tanie w eksploatacji, więc ciągle latają rywalizując z wykonującymi podobne zadania dronami. Na przełomie stycznia i lutego wojsko USA informowało, że drugi U-2 przekroczył barierę 30 tysięcy godzin spędzonych w powietrzu. 48-letnia maszyna wykonywała akurat misję nad Irakiem obserwując aktywność dżihadystów z tzw. Państwa Islamskiego. Pomimo przekroczenia takiej bariery będzie latać dalej. Nie ma na razie konkretnej daty wycofania U-2 ze służby, ale nastąpi to gdzieś w nadchodzącej dekadzie, kiedy pojawi się więcej dronów RQ-4 Global Hawk. Pod koniec swojej kariery wiele U-2 przekroczy więc pół wieku w służbie. Te, które latają obecnie, zostały w większości zbudowane w latach 70. i 80. To gruntownie zmodyfikowana wersja samolotu, który po raz pierwszy wzniósł się w powietrze w 1955 roku i szpiegował komunistów. Te współczesne U-2 są znacznie większe i już nie tylko robią zdjęcia, ale też obserwują okolicę przy pomocy radaru lub służą do przekazywania informacji.

Wyjątkowy punkt widokowy - U-2
Wyjątkowy punkt widokowy - U-2USAF

Autor: Maciej Kucharczyk\mtom / Źródło: tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: USAF