Władimira Putina nie było w Moskwie zarówno 10 sierpnia, jak i 27 lipca. W tych dniach opozycja wyprowadziła na ulice tysiące ludzi. "Prezydent znów uciekł od protestów" - ironizują rosyjscy internauci, których opinie zebrało Radio Swoboda. I podkreślają, że "to nie był przypadek". Prezydent "symbolicznie pogrążył się w otchłani" - ocenił politolog Gleb Pawłowski, komentując podwodną wycieczkę Putina w ostatnich dniach lipca.
Kiedy w sobotę, 10 sierpnia, opozycja wyprowadziła na ulice Moskwy 50-60 tysięcy osób (tyle było według organizatorów, rosyjskie MSW szacowało, że protestujących było 20 tysięcy), Władimir Putin przebywał na Krymie. Spotkał się z premierem zaanektowanego półwyspu, spędził także czas w towarzystwie motocyklistów z klubu Nocne Wilki.
To nie była pierwsza nieobecność prezydenta w czasie protestów zorganizowanych w rosyjskiej stolicy.
27 lipca, kiedy przeciwko władzy protestowało ok. 10 tysięcy osób, Władimir Putin zanurzył się w batyskafie w wodach Zatoki Fińskiej, gdzie dokonał "oględzin" okrętu podwodnego, zatopionego podczas II wojny światowej.
Zupełnie inny "obraz dnia"
"Naród powstał, Putin się zanurzył" - ironizowało wówczas Radio Swoboda, które zebrało opinie internautów, komentujących "wycieczkę Putina".
"Tysiące mieszkańców Moskwy próbowało zebrać się przed gmachem merostwa, by wyrazić protest przeciwko niedopuszczeniu niezależnych kandydatów do wyborów do moskiewskiej Dumy (zaplanowanych na 8 września - red.). Jednak w centralnych kanałach telewizyjnych i w mediach kontrolowanych przez władze obraz dnia był zupełnie inny: głównym wydarzeniem było zanurzenie prezydenta kraju pod wodą" - komentowało 27 lipca Radio Swoboda.
"W stolicy pałują i zatrzymują tysiące pokojowo nastawionych obywateli, na Syberii tak samo pokojowo nastawieni obywatele duszą się od smogu (w wyniku rozległych pożarów lasów - red.), ale w wiadomościach na głównym kanale telewizyjnym nie ma o tym ani słowa. Jest tylko Putin i dno. I jeszcze trochę baletu..." - taki wpis internauty "yoshkinkrot" przytoczyło Radio Swoboda.
"Dzisiaj Putin po raz kolejny sięgnął dna. Nie tylko w batyskafie" - to z kolei opinia internauty "Anakoyhera".
Nie tylko internauci zabierali wówczas głos w sprawie nieobecności prezydenta. "Putin dziś symbolicznie pogrążył się w otchłani" - komentował sytuację wokół protestów w Moskwie politolog, dysydent w czasach ZSRR Gleb Pawłowski.
Spotkanie z Nocnymi Wikami
Podobnie internauci zareagowali na wieść o wycieczce Władimira Putina na zaanektowany w 2014 roku przez Rosję ukraiński Krym. Prezydent wyjechał na półwysep 10 sierpnia, kiedy opozycja w Moskwie przeprowadziła uzgodnioną wcześniej z władzami demonstrację. Tym razem internauci komentowali: "Płoną miliony hektarów tajgi. Powodzie w syberyjskich regionach. Dwie tragedie z rzędu związane z bronią nuklearną, z licznymi ofiarami. W stolicy 60-tysięczny wiec protestacyjny. A Putin jeździ na motocyklach".
"Putin po raz drugi z rzędu uciekł z Moskwy podczas masowych protestów. To nie przypadek. On się boi, a jeśli coś się stanie, o wszystko można obwinić Sobianina (Siergieja Sobianina - mera Moskwy - red.)" - stwierdził internauta Siberianman.
Redaktor naczelny radia Echo Moskwy Aleksiej Wieniediktow napisał na rosyjskim komunikatorze Telegram: "Bardzo się cieszę, że tacy odważni, mężni chłopcy służą przykładem młodym ludziom w naszym kraju - chwalił Putin. Kogo chwalił? Demonstrantów, którzy skandowali (Wolność) pod pałami oddziałów policji OMON? Nie, chwalił motocyklistów z Nocnych Wilków".
"W swoim własnym równoległym wszechświecie"
"Staram się zrozumieć logikę Putina, ale nie wychodzi. Ostatnim razem, podczas protestu, opuścił się na dno morza, dziś postanowił pojeździć z motocyklistami. Dlaczego tak otwarcie demonstruje marginalne wydarzenia? Czy nie można było zorganizować narady na temat służby zdrowia? Albo odwiedzić ćwiczenia wojskowe... Ale nie, Putin wybrał motocyklistów. Odnoszę wrażenie, że głowa państwa żyje w swoim własnym równoległym wszechświecie" - komentował 10 sierpnia rosyjski politolog i doradca polityczny Abbas Galliamow.
"W obecnej ucieczce (Putina - red.) odczuwalna jest słaba nagana dla Rosjan: dlaczego zapomnieliście o Krymie? Gdzie jest wasza wdzięczność? Gdzie jest wasze poparcie" - ocenił dziennikarz Aleksandr Hoc w opinii opublikowanej na stronie opozycjonisty Garriego Kasparowa.
Internauci przypomnieli też w ostatnich dniach, że Putina nie było w Moskwie także podczas katastrofy okrętu podwodnego Kursk, gdy 12 sierpnia 2000 roku zginęło 118 członków załogi.
Wówczas prezydent odpoczywał w Soczi.
Autor: tas/adso / Źródło: Radio Swoboda, t.me, tvn24.pl