Izraelskie samoloty dokonały nalotu w Syrii. - Celem był transport nowoczesnych rakiet przeznaczonych dla libańskiego Hezbollahu - powiedział agencji Reutera anonimowy przedstawiciel izraelskich władz. To już drugi taki atak w ciągu ostatnich miesięcy.
Według informatora agencji, nalot miał miejsce w piątek nad ranem. Akcję zatwierdził izraelski rząd na nadzwyczajnym tajnym spotkaniu w czwartek wieczorem.
Celem był transport nowoczesnych rakiet przeznaczonych dla sponsorowanej przez Iran libańskiej bojówki Hezbollah.
Przeprowadzenie nalotu potwierdzili też syryjscy rebelianci. - Z naszych informacji wynika, że Izraelczycy zaatakowali konwój z rakietami dla Hezbollahu. Nie ustaliliśmy jeszcze konkretnego miejsca uderzenia - stwierdził jeden z lokalnych dowódców, Qassim Saadedine.
Bez oficjalnego potwierdzenia
Rzecznik ambasady Izraela w Waszyngtonie Aaron Sagui odmówił skomentowania tej informacji, ale podkreślił, że Izrael jest zdecydowany nie dopuścić do przekazania przez reżim syryjski broni chemicznej "terrorystom, a zwłaszcza Hezbollahowi". Ambasador Syrii w ONZ Baszar Dżafari oświadczył natomiast, że nic mu nie wiadomo o takim ataku.
CNN podało informację o nalocie powołując się na anonimowego pracownika administracji prezydenta Obamy. Według niego, izraelskie samoloty nie naruszyły przestrzeni powietrznej Syrii, atakując za pomocą broni dalekiego zasięgu znad terytorium swojego, lub Libanu, który nie ma możliwości skutecznej obrony i kontroli własnej przestrzeni powietrznej. Izraelskie maszyny są częstymi "gośćmi" na niebie sąsiada.
Izrael już wcześniej atakował transporty broni w Syrii. Ostatni taki nalot miał miejsce ostatniego dnia stycznia. Izraelskie samoloty zbombardowały konwój na północ od Damaszku, w pobliżu granicy z Libanem. Znieszczeniu miały ulec elementy rosyjskiego kompleksu przeciwlotniczego SA-17 Buk, który był przeznaczony dla Hezbollahu. Gdyby libańska bojówka dotarła takie uzbrojenie, mogłaby istotnie zagrozić obecnie nietykalnym samolotom izraelskim nad Libanem.
Autor: zś,mk//gak / Źródło: PAP, Reuters