Unijne sankcje przeciw Izraelowi w odpowiedzi na rozbudowę osiedli na Zachodnim Brzegu i w Jerozolimie Wschodniej nie są rozważane - oznajmił szef brytyjskiej dyplomacji, William Hague. Zapowiedział jednak stworzenie "systemu zachęt", aby powstrzymać Izrael, który zapowiedział, że nie zmieni swoich planów pod presją międzynarodową.
Brytyjski minister spraw zagranicznych mówił na temat Izraela na forum Izby Gmin, odpowiadając na pytania parlamentarzystów. Z sali padło między innymi pytanie, czy UE planuje w jakiś sposób ukarać Tel Awiw, na przykład sankcjami. - Nie wydaje mi się, żeby w Unii Europejskiej był entuzjazm dla takiego rozwiązania. Bylibyśmy bardzo daleko od osiągnięcia jakiegokolwiek konsensusu w tej sprawie. Poza tym to nie odpowiada naszemu podejściu. Staramy się doprowadzić obie strony do stołu rokowań - stwierdził Hague. Niezmieniony kurs Władze Izraela są natomiast niewzruszone i pomimo wyjątkowo ostrej krytyki międzynarodowej, zamierzają kontynuować kontrowersyjną politykę rozbudowy żydowskich osiedli na terenach okupowanych. Jak podały we wtorek izraelskie media, rząd zamierza wznowić prace budowlane na jerozolimskim osiedlu Ramat Schlomo, zarzucone w przeszłości ze względu na sprzeciw międzynarodowej opinii publicznej. Ma powstać tam co najmniej 1600 nowych mieszkań. Wcześniej władze Izraela zapowiedziały budowę 3 tysięcy innych mieszkań na Zachodnim Brzegu i w Jerozolimie Wschodniej.
Niemiecka krytyka Niemiecki dziennik "Sueddeutsche Zeitung" nazywa izraelski plan "karą" za decyzję ONZ przyznania Palestyńczykom statusu nieczłonkowskiego państwa obserwatora i zauważa, że taka reakcja jest typowa dla rządu Benjamina Netanjahu. - Zemsta nigdy nie jest dobrym doradcą - ostrzega komentator, przewidując, że posunięcia władz w Tel Awiwie wyrządzą większe szkody samym Izraelczykom niż Palestyńczykom. - Tym razem Izrael przeciągnął strunę - ocenia "SZ", wskazując na ostre reakcje rządów w Waszyngtonie, Londynie, Paryżu czy też Berlinie. Wynik głosowania w ONZ, gdzie tylko osiem ze 193 krajów członkowskich poparło Izrael, świadczy o rosnącej izolacji izraelskiego państwa. - Fakt, że Izrael odważył się po takim głosowaniu "pokazać całemu światu środkowy palec", można wytłumaczyć jedynie "przekorą i manią wielkości" - czytamy w "SZ". - Rząd Benjamina Netanjahu czuje się nietykalny, ponieważ USA popierały dotychczas jego wszystkie prowokacje, a kraje takie jak Niemcy odwracały z opacznie rozumianej solidarności wzrok, gdy trzeba była zająć stanowisko - pisze niemiecki komentator, dodając: "To właśnie przyjaciele Izraela powinni pokazać rządowi Netanjahu, gdzie są granice". Permanentnie zamrożony proces pokojowy Brytyjski "Guardian" podkreśla, że Netanjahu nadal działa bezkarnie, a dopóki USA nie zmienią swego stanowiska wobec Izraela, tak długo plan zakładający istnienie na terenie Palestyny dwóch państw pozostanie złudzeniem. - Jeśli decyzja o rozbudowie osiedli ma być karą za zwrócenie się przez Palestyńczyków do ONZ, to jak szef izraelskiego rządu Benjamin Netanjahu zamierza przekonać ich, by wrócili do stołu negocjacji? - czytamy w "Guardianie". Zdaniem szwedzkiej gazety "Svenska Dagbladet" Izrael powinien zmienić swoją politykę. - Ostatnie decyzje Izraela zmieniają i tak już lodowaty proces pokojowy w permanentny mróz - pisze szwedzki komentator. Choć dla Netanjahu i jego ministra spraw zagranicznych Liebermana nie jest to zapewne żaden problem, to trzeba zastanowić się nad konsekwencjami dla bezpieczeństwa Izraela i dla jego pozycji w świecie. - Izrael potrzebuje innej polityki niż ta, którą proponuje rząd Netanjahu - czytamy w "Svenska Dagbladet". Niemiecka "Frankfurter Allgemeine Zeitung" uważa, że budowa izraelskich osiedli na palestyńskiej ziemi jest pogwałceniem prawa międzynarodowego. - Swoim postępowaniem Netanjahu daje argumenty tym, którzy twierdzą, że nie jest zainteresowany wznowieniem rozmów pokojowych - ocenia komentator. - Jeżeli społeczność międzynarodowa chce zapobiec całkowitemu zamknięciu drzwi do rozmów pokojowych, musi próbować zmienić Netanjahu z polityka, który chce karać, w polityka dążącego do negocjacji - czytamy w "FAZ".
Autor: mk/ja/k / Źródło: PAP, Reuters
Źródło zdjęcia głównego: EPA