Dwudniowa operacja militarna w Strefie Gazy "zakończyła się" - oświadczył rzecznik izraelskiej armii, potwierdzając tym samym informacje o zawieszeniu broni ogłoszone wcześniej przez organizację bojową Palestyński Islamski Dżihad. Wątpliwości co do zgody Izraela na odstąpienie od ataków wzbudziła wypowiedź szefa dyplomacji Jisraela Kaca.
Izraelskie naloty wymierzone były w "infrastrukturę terrorystyczną" na ziemi i pod ziemią, a także pozycje morskie Islamskiego Dżihadu. Rzecznik armii podpułkownik Awiszaj Adraee poinformował na swoim koncie na Twitterze, że podczas operacji Izrael namierzył 25 bojowników ze Strefy Gazy, w tym większość z Islamskiego Dżihadu.
Wcześniej w czwartek rzecznik prasowy Islamskiego Dżihadu Musab al-Berim powiedział, że porozumienie o przerwaniu ognia, w zawarciu którego pośredniczył Egipt, weszło w życie o godz. 5.30 rano (godz. 4.30 w Polsce).
Al-Berim sprecyzował, że umowa została oparta na liście żądań przedstawionych w środę wieczorem przez jego organizację, w tym wstrzymanie przez Izrael tzw. selektywnej eliminacji liderów ugrupowania i złagodzenie 12-letniej blokady Strefy Gazy.
Początkowo Izrael nie potwierdzał informacji o porozumieniu w sprawie zawieszenia broni. Jednak, jak już na początku zwróciła uwagę agencja Associated Press, Izrael rzadko uznaje umowy z grupami bojowymi ze Strefy Gazy.
Następnie wątpliwości co do zgody na odstąpienie od ataków wzbudził głos szefa izraelskiego MSZ Jisraela Kaca. - Izrael skrzywdzi każdego, kto spróbuje go skrzywdzić - oświadczył na antenie rozgłośni izraelskiej armii.
- Każdy, kto był najwyższym funkcjonariuszem wojskowym, który miał przeprowadzić [atak terrorystyczny - red.], czy był zaangażowany w terror lub ostrzał rakietowy wymierzony w Izrael, został wyeliminowany - powiedział minister Kac. - I zamierzamy to kontynuować - podkreślił. Wskazał, że polityka selektywnej eliminacji "okazała się skuteczna" i że będzie kontynuowana.
Napięcie w Strefie Gazy
Od wtorku liczba ofiar śmiertelnych izraelskich ataków z powietrza na Strefę Gazy wzrosła do 32. Co najmniej jedna trzecia z nich to cywile.
Celem izraelskich nalotów były pozycje bojowników Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu. Z kolei w stronę Izraela z palestyńskiej enklawy ta organizacja zbrojna wystrzeliła w ostatnich dwóch dniach od 360 do 400 rakiet. Większość z nich została przechwycona i zniszczona przez izraelski system obrony przeciwrakietowej Żelazna Kopuła. W wyniku ostrzału w Izraelu rannych zostało co najmniej 60 osób.
Fala przemocy rozgorzała we wtorek, gdy w precyzyjnym ataku lotniczym sił izraelskich zginął jeden z czołowych dowódców Palestyńskiego Islamskiego Dżihadu Baha Abu Al-Atta. Wywołało to najcięższe walki z bojownikami Gazy od maja tego roku - podkreśla AP.
W walkach nie bierze udziału rządzące Strefą Gazy radykalne ugrupowanie palestyńskie Hamas, o wiele liczniejsze i potężniejsze od Islamskiego Dżihadu, co wskazuje, że starcia nie potrwają długo.
Ostrzał rakietowy ze Strefy Gazy spowodował, że życie w południowym Izraelu praktycznie zamarło, ponieważ syreny alarmowe nakazywały ludziom pozostanie w domach. Szkoły i uczelnie zamknięto. Znaczna część Strefy Gazy przypominała miasto-widmo, w którym na drogach prawie nie było pojazdów, z wyjątkiem karetek wiozących rannych.
Autor: ft\mtom / Źródło: PAP