Resort dyplomacji w Teheranie podkreślił w poniedziałek, że odbywające się w tym dniu prorządowe wiece pokazują światu, "kim są prawdziwi Irańczycy i co mówią". Irańskie ministerstwo wyraziło zdziwienie z powodu zagranicznych deklaracji poparcia dla demonstrantów, protestujących przeciwko podwyżce cen benzyny.
Trwające od połowy listopada protesty przeciwko reglamentacji paliwa i podwyżce jego ceny przerodziły się w antyrządowe zamieszki, w których spłonęło co najmniej 100 banków i kilkadziesiąt innych obiektów. Władze w Iranie obwiniły za rozruchy "chuliganów" związanych z żyjącymi na emigracji Irańczykami i "zagranicznymi wrogami" - Stanami Zjednoczonymi, Izraelem i Arabią Saudyjską.
Po kilku dniach prorządowych marszów, organizowanych przez władze w kilkudziesięciu miastach w kraju w celu potępienia zamieszek, w poniedziałek w Teheranie odbywa się wiec, na którym ma przemówić dowódca elitarnych jednostek Gwardii Rewolucyjnej. To one przyczyniły się do stłumienia zajść.
- Polecam, aby (obce kraje) zobaczyły dzisiejsze marsze, aby zobaczyły, kim są prawdziwi Irańczycy i co mówią - oświadczył w telewizji rzecznik MSZ Iranu Abbas Musawi.
- Jesteśmy zaskoczeni, że minister spraw zagranicznych pewnego kraju upadł tak nisko, że prosi o przesłanie nagrań wideo z płonącymi bankami (...) - powiedział Musawi. - Uznajemy prawo do pokojowego gromadzenia się (...). Ale sytuacja wygląda inaczej w przypadku uczestników zamieszek (...) i grup, które kierują (nimi z zagranicy) i są uzbrojone - tłumaczył.
"Stany Zjednoczone opublikują i potępią prześladowanie protestujących"
W zeszłym tygodniu sekretarz stanu USA Mike Pompeo poprosił irańskich protestujących na Twitterze o przesłanie amerykańskim władzom wszelkich zdjęć czy filmów, dotyczących tłumienia protestów. "Stany Zjednoczone opublikują i potępią prześladowanie protestujących" - oświadczył.
W środę francuski rząd wyraził głębokie zaniepokojenie doniesieniami o licznych ofiarach śmiertelnych podczas protestów w Iranie i wezwał Teheran do przestrzegania międzynarodowych zobowiązań w dziedzinie praw człowieka.
Protesty w Iranie
Międzynarodowa organizacja pozarządowa broniąca praw człowieka Amnesty International przekazała w zeszłym tygodniu, że irańskie siły bezpieczeństwa strzelały w tłum protestujących z dachów, a w jednym przypadku z helikoptera. Według AI w zamieszkach zginęło co najmniej 115 osób. Iran odrzucił doniesienia o liczbie zabitych i nazwał je "spekulacjami".
Irańskie władze poinformowały, że aresztowano około 1000 demonstrantów. Z kolei według mającego siedzibę w Nowym Jorku Centrum Praw Człowieka w Iranie liczba ta prawdopodobnie jest bliska 4000.
W reakcji na zamieszki władze zablokowały na tydzień internet, utrudniając protestującym publikowanie w mediach społecznościowych filmów informujących o zajściach.
Musawi wyjaśnił, że krok ten podjęto dla bezpieczeństwa. Porównał go do "wyłączenia rur gazowych w przypadku pożaru w całym mieście".
Protesty rozpoczęły się 15 listopada w kilku miastach po ogłoszeniu przez rząd podwyżek cen benzyny o co najmniej 50 proc. Następnie demonstracje rozprzestrzeniły się na około 100 miast i miasteczek i zmieniły charakter na polityczny - uczestnicy domagali się ustąpienia przedstawicieli najwyższych władz tego teokratycznego państwa.
Autor: ft//kg//kwoj / Źródło: PAP