Partia Pracujących Kurdystanu (PKK) została oskarżona przez Ankarę o rozstrzelanie 13 Turków przetrzymywanych w niewoli w północnym Iraku. Ankara przeprowadza tam operację zbrojną przeciwko kurdyjskim rebeliantom.
Według tureckiego ministra obrony Hulusiego Akara tureccy żołnierze odkryli 13 ciał w jaskini zdobytej po walkach z członkami PKK, grupy określanej przez Ankarę i jej zachodnich sojuszników jako terrorystyczna.
Minister Akar przekazał, że jedna ze znalezionych martwych osób miała postrzał w ramię, a pozostałych dwanaście osób zabito strzałem w głowę. Nie podał innych szczegółów dotyczących ofiar, ale rzecznik tureckiego prezydenta Ibrahim Kalin zapewnił, że są to cywile.
PKK potwierdziła w niedzielę śmierć grupy więźniów i przedstawiła ich jako członków tureckich sił bezpieczeństwa. Utrzymuje jednak, że zginęli w nalotach przeprowadzonych przez Turcję.
Według Ankary od rozpoczęcia w środę operacji zbrojnej w północnym Iraku zginęło 48 członków Partii Pracujących Kurdystanu i trzech żołnierzy tureckich.
"Mówicie, by nie wspierać terrorystów, a sami jesteście u ich boku"
Podczas przemówienia skierowanego do członków rządzącej Partii Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) prezydent Recep Tayyip Erdogan odniósł się do oświadczenia Waszyngtonu po śmierci Turków. Stany Zjednoczone potępiły te zabójstwa. Erdogan nazwał komunikat Waszyngtonu "żartem" i stwierdził, że świadczy on o wsparciu USA dla kurdyjskich "terrorystów". - Deklaracje Stanów Zjednoczonych są godne pożałowania. Mówicie, by nie wspierać terrorystów, a sami jesteście u ich boku - powiedział turecki prezydent. Ankara od dawna krytykuje wsparcie Waszyngtonu w Syrii dla Powszechnych Jednostek Ochrony, kurdyjskiej milicji mającej związki z PKK.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: msb.gov.tr