To, że każdy kij ma dwa końce, wiadomo nie od dziś, dlatego nie można się dziwić podwójnej roli portali społecznościowych, które na wzór demokratycznego państwa pozwalają na swobodę wyrażania sprzecznych opinii i organizowania różnych działań.
"Krzewiciel demokracji", "jaskinia terrorysty"
- Równolegle istnieje legenda internetu jako krzewiciela demokracji oraz internetu jako jaskini hakera, podburzyciela i terrorysty - tłumaczy Jerzy Łabuda z czasopisma "Komputer Świat", widząc na ulicach Londynu i innych angielskich miast przyczynek do dyskusji o wartościach, jakie niesie ze sobą globalna sieć.
Widzieliśmy najgorszą ale i najlepszą twarz Wielkiej Brytanii - myślę tu o milionie osób, które na Facebooku zadeklarowały wsparcie dla policji. Cameron facebook
Równocześnie jednak burzę wywołał brytyjski "Guardian" publikując na swojej stronie treść sms'a jednego z nastolatków, który za pomocą sieci BlackBerry rozsyłał wiadomość o planowanych zamieszkach.
"Będziemy rozwalać, przyjdź i weź trochę"
- Ludzie z całego Londynu, spotkajmy się na Oxford Circus! Będziemy rozwalać sklepy, więc przyjdź i weź sobie trochę! Czysty terror, niszczenie i darmowy towar! - pisał jeden z chuliganów. Policja ma problemy z odczytywaniem takich wiadomości, bo telefon ten - prawdziwe "biuro w kieszeni" - pozwala na wysyłanie zaszyfrowanych wiadomości do wielu osób. W tej sytuacji przedstawicielom firmy nie pozostało nic innego, jak wydać oświadczenie, w którym stwierdzono, że firma przez ostatnie dni pomaga londyńskiej policji w namierzaniu chuliganów i złodziei.
Spotkała ją za to surowa kara. Hakerzy zaatakowali i przejęli oficjalny blog producenta pisząc, że to "odwet za Londyn".
Policja została "w tyle"
Nieprawdopodobny rozwój portali społecznościowych doprowadził też do tego, że policja - mająca ograniczone środki i zasoby ludzie nie jest w stanie "wygrać" wyścigu po informacje z nieograniczoną liczbą użytkowników internetu, którzy w każdym momencie mogą dorzucić w komentarzach swoją "cegiełkę" do dalszego rozwoju sytuacji w kraju.
- Media społecznościowe wiedziały więcej o tym, co się dzieje w Londynie niż policja - zauważa Mateusz Sosnowski z portalu tvn24.pl. Jego zdaniem to dzięki mediom społecznościowym ludzie mają możliwość szybszego reagowania na dziejące się w ich pobliżu wydarzenia oraz na samo kształtowanie świata. Widać to było kilka miesięcy temu w Egipcie i widać też teraz, np. w Syrii, która dla światowych mediów jest zamknięta.
- O tym mówiło się wszędzie. Teraz też się mówi o sile mediów społecznościowych, tylko już troszeczkę inaczej. Mówi się: to jest siła, która może także nam zagrażać - podkreśla Sosnowski.
CZYTAJ O NAJNOWSZYCH DONIESIENIACH Z ANGLII W SPECJALNYM RAPORCIE TVN24.PL
Źródło: Fakty TVN