Dziesiątki robotników uwięzionych w tunelu. Akcja ratownicza po pęknięciu lodowca

Źródło:
BBC, Reuters, PAP

Rośnie liczba ofiar śmiertelnych niedzielnej katastrofy w stanie Uttarakhand na północy Indii. W wyniku pęknięcia himalajskiego lodowca i przerwania tamy na rzece Alaknanda doszło tam do ogromnej powodzi. Ratownicy znaleźli już 18 ciał, ponad 200 osób jest poszukiwanych. Większość zaginionych to najprawdopodobniej pracownicy dwóch hydroelektrowni. Trwa akcja ratunkowa z udziałem wojska. 

OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE NA TVN24 GO >>>

Do katastrofy doszło w niedzielę około godziny 11 czasu lokalnego (około godziny 6:30 w Polsce). Pęknięcie części lodowca Nanda Devi w północnym stanie Uttarakhand uwolniło wielką falę wody oraz lawinę błota i kamieni, które niszczyły wszystko na swojej drodze. Żywioł zmiótł między innymi tamę na rzece Alaknanda, powodując potężną powódź.

Na nagraniach widać ogromną falę, przepływającą przez dolinę. - Wszystko zostało zmiecione, ludzie, bydło i drzewa - relacjonował jeden z mieszkańców wioski Raini, położonej najbliżej lodowca.

Robotnicy uwięzieni w tunelu

Woda zniszczyła domy oraz dwie pobliskie elektrownie wodne. Jedna z nich to projekt o nazwie Rishiganga, druga to znacznie większa zapora, która powstawała niżej na rzece Dhauliganga.

Miejscowe władze podejrzewają, że większość zaginionych to pracownicy wspomnianych hydroelektrowni. Szef miejscowej policji Ashok Kumar jeszcze w niedzielę mówił, że w samych elektrowniach mogło być około 200 osób.

W akcję ratunkową zaangażowano setki żołnierzy, siły paramilitarne oraz helikoptery i samoloty wojskowe. Obecnie ratownicy skupiają się na zlanym tunelu o długości 2,5 kilometra, w którym - jak podejrzewają - może przebywać od 30 do 35 robotników. Do tej pory nie udało się nawiązać kontaktu z uwięzionymi - przekazał rzecznik policji granicznej.

Dzień wcześniej na terenie elektrowni Rishiganga uratowano 16 robotników, w tym 12 wydobyto z zalanego błotem tunelu. Media obiegło nagranie z akcji, na którym ekipa ratowników wyciąga z szybu pokrytego mułem żywego mężczyznę, który unosi ręce w triumfalnym geście.

Trwa akcja ratunkowa

Jak podaje agencja Reutera, w całym regionie dotkniętym katastrofą zaginionych może być nawet 170 osób. Do tej pory znaleziono 18 ciał, a 25 osób udało się uratować. - Zakładamy, że będziemy kontynuować operację ratunkową przez następne 24 do 48 godzin - przekazał Satya Pradhan, szef indyjskich narodowych sił reagowania kryzysowego.

Dhauliganga, która łączy się następnie z rzeką Alaknandą, jest jednym z dopływów Gangesu - największej rzeki Indii. Mieszkańcom okolicznych wiosek zabroniono zbliżać się do wezbranych wód rzeki, część z nich ewakuowano. Według władz w niedzielę wieczorem zagrożenie powodzią zostało opanowane.

"Naród modli się o bezpieczeństwo wszystkich w regionie"

Sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres złożył w niedzielę kondolencje rodzinom ofiar i całemu narodowi indyjskiemu oraz zapewnił o gotowości udzielenia niezbędnej pomocy przez Organizację.

"Indie stoją u boku mieszkańców Uttarakhandu, a naród modli się o bezpieczeństwo wszystkich w tym regionie" - napisał na Twitterze w niedzielę indyjski premier Narendra Modi.

Położony w Himalajach stan Uttarakhand jest podatny na gwałtowne powodzie i osunięcia ziemi. W czerwcu 2013 roku rekordowe opady deszczu spowodowały niszczycielskie powodzie, które pochłonęły blisko 6 tys. istnień ludzkich. Katastrofa ta została nazwana wówczas przez media "himalajskim tsunami" ze względu na potoki wody, które spływały w tym górzystym obszarze, powodując lawiny błota i skał oraz niszcząc domy, drogi i mosty.

Autorka/Autor:momo\mtom

Źródło: BBC, Reuters, PAP