Bicie, tortury, groźby gwałtu. Ten list "zwiększy szansę, że zostanę przy życiu"

Ildar Dadin protestował mFacebook.com/IldarDadin

Władze Rosji powinny natychmiast uwolnić Ildara Dadina – oświadczyła Human Rights Watch. Organizacja broniąca praw człowieka zaapelowała do władz na Kremlu o szybkie i skuteczne śledztwo w sprawie zarzutów dotyczących stosowania tortur wobec aktywisty. Dadin został skazany za udział w pojedynczych pikietach. Protestował m.in. przeciwko powrotowi Władimira Putina na Kreml w 2012 roku.

Human Rights Watch poinformowała, że 34-letni Ildar Dadin jest pierwszą osobą w Rosji skazaną za "wielokrotne naruszanie zasad zgromadzeń publicznych". Aktywista przeprowadzał pojedyncze protesty m.in. przeciwko rosyjskiej agresji na Ukrainie, a także w obronie więźniów politycznych w Rosji. Protestował także na placu Bołotnym w Moskwie przeciwko powrotowi Władimira Putina na Kreml po wyborach prezydenckich w 2012 roku.

Został skazany w grudniu zeszłego roku na trzy lata pozbawienia wolności. Później wyrok został zmniejszony do 2,5 roku. Obecnie Dadin odbywa wyrok w kolonii karnej w rosyjskiej Karelii, tej samej, w której karę odbywał były szef koncernu Jukos Michaił Chodorkowski.

List do żony

1 listopada rosyjski portal Meduza opublikował list Dadina do żony, który spisał jego adwokat Aleksiej Lipcer. Aktywista informował w nim o biciu i torturach organizowanych przez kierownictwo kolonii karnej w Siegieży w Karelii. "Jeśli zdecydujesz się na opublikowanie tej informacji, to postaraj się ją rozpowszechnić jak najszerzej. To zwiększy szanse, że zostanę przy życiu" – prosił żonę Dadin.

Jego problemy zaczęły się tuż po przybyciu do kolonii karnej we wrześniu. Trafił do izolatki, bo podczas rewizji w jego rzeczach strażnicy więzienni znaleźli dwie brzytwy. Aktywista twierdzi, że zostały podrzucone. W proteście przeciwko stosowaniu takich praktyk ogłosił głodówkę.

W liście Dadin ujawnił, że 11 września został czterokrotnie pobity. Był bity przez 10-12 mężczyzn jednocześnie. Następnego dnia strażnicy więzienni skuli mu ręce za plecami i podwiesili do góry za kajdanki. Grozili, że zostanie zgwałcony przez innego więźnia. W ten sposób chcieli wymusić, by zrezygnował z protestu głodowego. Grozili mu także śmiercią. Według Dadina, praktyki bicia i tortur stosowano także wobec innych więźniów.

"Żadnych obrażeń cielesnych"

Rosyjska Federalna Służba Więzienna (FSIN) podała w środę, że niezależna komisja lekarska nie stwierdziła śladów pobicia u Dadina.

Służby prasowe FSIN podały, że po oględzinach "stan Dadina oceniany jest jako zadowalający. Na jego ciele nie stwierdzono śladów pobicia ani śladów wcześniej otrzymanych obrażeń". Z komunikatu wynika, że kontrolę przeprowadzili lekarze państwowego szpitala w Siegieży.

Zarząd FSIN w Karelii podał także, że Dadin został przewieziony do szpitala w głównym mieście Karelii - Pietrozawodsku - w celu przeprowadzenia dodatkowych badań, w tym elektroencefalografii. Jak podaje niezależna "Nowaja Gazieta", Dadin miał atak epilepsji.

"Szarpał funkcjonariuszy"

We wtorek władze FSIN oznajmiły, że oświadczenie Dadina nie zostało potwierdzone i obecnie "nie stwierdzono u niego żadnych obrażeń cielesnych". FSIN powiadomiła też o nagraniu wideo, na którym Dadin zaprzecza opisanym zajściom. Jednocześnie zarząd służby więziennej w Karelii potwierdził, że wobec Dadina "użyto siły fizycznej i środków specjalnych", ponieważ "w ordynarnej formie odmówił wyjścia z celi" i szarpał funkcjonariuszy więziennych.

Żona opozycjonisty Anastasija Zotowa wskazała, że wydarzenia opisane w liście miały miejsce we wrześniu i od tego czasu obrażenia mogły się zagoić. Adwokat Dadina Aleksiej Lipcer ocenił z kolei, że "żadnymi działaniami nie można sprowokować tortur".

W obronie więźnia

Broniąca praw człowieka organizacja Memoriał uznała Ildara Dadina za więźnia politycznego. W jego obronie stanęli także rosyjscy pisarze i dziennikarze.

- Rosyjskie władze powinny natychmiast go uwolnić – oznajmiła Julia Gorbunowa, badaczka ds. Rosji w organizacji w Human Rights Watch. - Zapewnienie bezpieczeństwa Dadinowi i zbadanie doniesień w sprawie tych straszliwych tortur powinno być sprawą najwyższej wagi - dodała.

Rzeczniczka praw człowieka Federacji Rosyjskiej Tatiana Moskalkowa poinformowała, że zwróciła się z zapytaniem w sprawie Dadina do władz FSIN i prokuratury Karelii. Z prośbą o możliwość skontrolowania kolonii karnej, w której przebywa aktywista, zamierza się zwrócić Rada ds. Praw Człowieka przy prezydencie FR. Przedstawiciele Rady chcą, by pozwolono im zapoznać się z dokumentami służbowymi i nagraniami z kamer.

Jeden z działaczy Rady Igor Kalapin powiedział rosyjskiemu dziennikowi "Wiedomosti", że kontrola w żadnej innej formie nie przyniesie rezultatów. - Odnoszę się sceptycznie do komisji, które zaczną tam pracować, ponieważ jednym może zabraknąć chęci, a innym kwalifikacji - powiedział Kalapin. Wyjaśnił, że nie zna kolonii karnej, w której przebywa Dadin, a wizytował inne kolonie w Karelii.

Szef Rady ds. Praw Człowieka Michaił Fiedotow podkreślił ze swej strony, że Dadin "odbywa karę za przestępstwo, które jeszcze niedawno nie istniało i które Rada ocenia jako nonsens".

W środę petersburski portal Fontanka ujawnił, że do kolonii karnej w Siegieży dziennikarze przestali mieć dostęp. Przy wjeździe do tej miejscowości pojawił się punkt kontrolny.

Autor: tas\mtom / Źródło: hrw.org, meduza.io, fontanka.ru, PAP

Źródło zdjęcia głównego: Facebook.com/IldarDadin