"Washington Post" ocenia, że zima może mieć znaczący wpływ na postawę Ukraińców w kwestii wojny. Mieszkańcy mają dość trwającej prawie dwa i pół roku wojny z Rosją i jak pokazują badania Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii, są gotowi pójść na ustępstwa. Nieustające ataki Rosjan mogą doprowadzić do załamania infrastruktury krytycznej, co oznaczać będzie znaczące przerwy w dostawach prądu w Ukrainie zimą.
Wyższy rangą ukraiński urzędnik, chcący zachować anonimowość, przyznał w rozmowie z "Washington Post", że obawia się nadchodzącej zimy. - Najbardziej się boję, że po przejściu przez tą zimę, nie będzie szans na dojście do jakiegokolwiek konsensusu - powiedział dziennikowi.
Nadciągająca zima może okazać się najtrudniejsza dla ukraińskiego społeczeństwa nie tylko za sprawą nieustających rosyjskich ataków rakietowych, ale przede wszystkim ze względu na szkody, jakie poniosła infrastruktura energetyczna kraju podczas trwającej już ponad dwa lata wojny - ocenił dziennik.
Czarny scenariusz
Obawy potwierdza dyrektor Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii, Anton Hruszecki. Wraz ze swoim zespołem przeprowadził szeroko zakrojone badanie, które wykazało, że latem tego roku około 32 procent badanych było gotowych na oddanie zajętych przez Rosję terytoriów.
Gdyby jednak Ukraina uzyskała członkostwo w NATO, już 57 procent byłoby gotowych zrezygnować z zajętych terytoriów. W maju 2023 roku jedynie 10 procent pytanych pogodziłoby się z utratą okupowanych ziem ukraińskich. "Uciążliwość wojny, wzmagana przez zimę, zmienia ludzi" - podsumował Hruszecki.
Rosjanie celują w infrastrukturę krytyczną i starają się doprowadzić do jej załamania. Według najbardziej optymistycznego scenariusza "WP", w czasie zimy w ciągu doby będzie dochodzić w Ukrainie do czterech przerw w dostawach prądu na znaczących obszarach, ale może się okazać, że będzie gorzej.
Inny, czarny scenariusz, to ponad 20 godzin bez zasilania.
Wracają obawy o wsparcie z Zachodu
Część strat jest na bieżąco naprawiana. W tym roku największe ukraińskie przedsiębiorstwo, odpowiadające za infrastrukturę energetyczną, DTEK przekazało, że 90 procent elektrowni zasilanych węglem zostało zniszczonych lub uszkodzonych. Firma postawiła sobie za cel naprawę 70 procent zniszczeń jeszcze przed zimą - powiedział jej szef Maksym Timczenko.
W celu przeprowadzenia napraw Unia Europejska zobowiązała się przekazać 300 milionów dolarów. Jednocześnie obawa przed brakiem wystarczającego wsparcia z Zachodu pozostaje żywa. Wszyscy w Ukrainie pamiętają, jak podczas minionej zimy w Kongresie Stanów Zjednoczonych utknął pakiet pomocy dla Ukrainy.
Opóźnienia w dostawach wsparcia wojskowego miały kosztować Ukrainę utratę prawie 9 gigawatów energii, czyli około połowy zdolności energetycznej kraju. Obawy pozostają nierozwiane, a zima tylko je nasila - podsumowuje "WP".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: SERGEY KOZLOV/PAP/EPA